Poetry

Nevly


Nevly

Nevly, 10 may 2014

kurtyna w górę

wszystko już było nie jestem aniołem
sok z cytryny niespełniona miłość
gwałt na ciele i sumieniu
po drugiej stronie drzwi
odgarniasz myśli zwałami ciszy
śniąc o godzine której nie było

czerwone wino
z taniej reklamy rozrasta się bezsilnie
na wydechu jestem taki słaby
małomówny
domykam zwoje niedomkniętych ust
w sumie to nie wiem kim ostatecznie
ósmy kolor tęczy zaburza równowagę

w purpurze zmysłów czerwień krwi
w twoich oczach cisza
niepoprawna na pół życia
zmywasz z siebie morski piasek
nowe wschody wyczekują nocy
wieczorem kiedy cienie się wydłużają
wierząc w kolejne telenowele

prawie jak anioł
zakrapiany sokiem z cytryny
śmieję się z tego głośniej niż byś chciała
nie martw się
śmiech to zdrowie

gramy dalej
wszystko jeszcze będzie


number of comments: 5 | rating: 12 | detail

Nevly

Nevly, 10 may 2014

diabeł tkwi w pończochach

na schodach do piekła
gorące myśli
wyklęte z wypiekiem na twarzy
we mgle umysłu
na dwa oczka w pełni
wypatrują ciepła


number of comments: 9 | rating: 14 | detail

Nevly

Nevly, 3 may 2014

taki sobie

umierałem już nie raz
dokładnie wiem co to znaczy
nie boję się śmierci
boję się tylko tego że cię stracę

zimny jak głaz


number of comments: 4 | rating: 14 | detail

Nevly

Nevly, 3 may 2014

przestraszyłaś mnie_ nienajedzony

nie odbieram już sygnałów
mózg zlasowany na trzy czwarte
pomiędzy tobą a chciałbym
kopułka podająca po bandzie
jarzy nie więcej niż wiele

żarówka w garażu na pół gwizdka
nieromantycznie w nic ważnego
na niebiesko układam ostatnie myśli
kreślone w trapez kwadraturą koła

teraz wydajesz mi się taka delikatna
zielona oddechem listowia
na przekór rozkwitem radosna
wiosennie uwierzyłem w ten świat

załapany na kilka przenośni
w metaforach moje onomatopeje
sygnałami próbując ogarnąć
późny wieczór
kiedy nie odbieram już nocy

ubrana w skrzydła pełnią piór
boję się


number of comments: 0 | rating: 12 | detail

Nevly

Nevly, 3 may 2014

na skrzyżowniu koniczyny

na łące pełnej uśmiechów zakwitły bociany
ufne w żaby rozrechotane ponad trawy
gdzie czterolistną nie zawsze życie
kończy się lub zaczyna wygłodzeni o rzeczach
nie całkiem widzialni zatrzymujemy czas pod choinkę
poezji w prezencie wśród wolnych owadów
uprowadzeni w kokardki podarunkami do szaleństwa

niebo nieskazitelnie czyste odmienia chmury
przez przypadki twoje piersi uciekają na drzewa
a z tego właśnie biorą się liście
twoje najbardziej kiedy mnie nie wypada
bez wspomnień pomijać przemyśleń o pogodzie
bo masz w sobie aurę wystarczające by wskrzesić

apetyt_
kwiecista ponad normę ogarniasz nektar
robisz to specjalnie z zapachem piekła za pan brat
pełna uśmiechów na łące obfitej w żaby
rodząc bociany warte grzechu


number of comments: 3 | rating: 12 | detail

Nevly

Nevly, 3 may 2014

bo lalki mają to do siebie

z niedomkniętych rozmyślań prosto znad zamkniętych
okien mrugnięciem powiek szybszym niż przeciąg
pamiętam tylko tyle że krajobraz
bez świateł w tunelu będzie co ma byća blizny pozostają
na dotyku zachciało mi się że będę szczęśliwy
ot tak po prostu jak to zwykle w bajkach

szeptałaś na ucho z dziewiątego piętra
opowieści z kredensu nad przepaścią szuflad
był słowik i pieśni półkrwi pełne trelu o zdradzie pomiędzy
skrzydłami krążę teraz jak ten strach na wróble
ubrany w łachmany ale z dziarską miną
kiedy przede wszystkim planowałem radość
odstraszasz rozkosz w nierozliczonym umyślnie
mówię dosyć jedynie sercu zawdzięczam to że jestem
ktokolwiek widział ktokolwiek wie ten skrzyżowany ucieczkami
w szarość ubiera mnie w ciebie po raz ostatni

pociągałaś za sznurki pełna z konieczności
pieszczot i zdjęć ukrytych w portfelu
skrzętnie jedwabnych chusteczek zapłakanych nocą
przywłaszczeniem bólu ogromnie z pustych ramion
opowiadanie o wymyślonejw świecie absurdów genetycznie
naiwność_
osadzony na gabicie wyróżniam się zamachowymi ruchami


number of comments: 3 | rating: 10 | detail

Nevly

Nevly, 3 may 2014

muchy latają nad dniem jutrzejszym

jak wydostać się z braku piękna
powielanie smaku wody jest takie
nie do zniesienia po burzy ostrożność
podyktowany doświadczeniem
zapasowy uśmiech zniknął o piątej nad ranem

osobno wychodzi nam najlepiej
odchodzisz w snach pozostawionych za ścianą
resztkami iskier gasząc ostatnie
gwiazdy za kulisami jeszcze raz
wznoszę toast za kilka chwil spędzonych razem

dolegliwość to czy uleglość
zawsze byłem jednym z wielu
budując arkę nad obcym potokiem
od wschodu do zachodu
kreśliłem krajobraz z tobą w tle

teraz pragnę tylko się wydostać
wyzwolić z braku piękna jakie fundowałaś
kiedy każdna nieprzespana noc
praktycznie została stracona


number of comments: 8 | rating: 14 | detail

Nevly

Nevly, 2 may 2014

do odważnych świat_ to nie takie trudne

powiedz to wreszcie nie uciekaj
to przescieradło pachnie tobą
spotykam szczęście w burzy na przekór
wszystkim modlitwom na skraju złudzeń

mam już dość leżenia pod kałużą
zalej mnie sobą zanim zasnę
na drugą stronę po równi pochyłej
połóż swój świat uśpiona w łyżeczkę

otuleni w liściach szeptem sześć na dziewięć
wyryci pod skórą w galop przyszłych ptaków
drzewami zaplatamy gniazda
obłakąni podniebną podróżą
w dotyk kołaczący o siebie gdzieś pomiędzy

taka rozchwiana
skapujesz mi na trzy czwarte
cholera_
nie mogę złamać tego kodu
przydało by mi się wsparcie
kiedy system alarmowy miga twoim imieniem
...

powiedz to wreszcie nie uciekaj
ufna w winobranie
zrób przelew na mój rachunek


number of comments: 4 | rating: 14 | detail

Nevly

Nevly, 1 may 2014

na raz jesteś taką rosą

na dwa zamieszkują anioły
twoje dłonie moje noce
figluję w niebo tańcem ukojeń
kiedy tak cudnie pachniesz kobietą

w kilka chwil wilgotna w dotyku
kiedyś mnie złamiesz
po wszystkie szepty uchylając okna
z widokiem na maj nagich piersi

po trzecie uda tam tkwi poezja
zmysłowy krok w poszukiwaniu natchnienia
nagrodą w tobie zasypiam
proszę nie budź mnie zanim zasnę

miłość jest ślepa wybieram słońce
dumę księżyca zostawiam na potem
odliczaj skarbie
na raz jestem taki do negocjacji

zostawiłaś swój zpach na skórze
trudny do wybawienia twoim śladem
podążam bez opamiętania
westchnieniem wiatru kręcąc loki we włosach
po nieparzystej stronie ciebie
kreując nasz los w czasie i przestrzeni

mówisz kocham_
cicho kobieto teraz ja
...

ulegam




*"Zostawił swój zapach na skórze, trudny do wywabienia." - Teresa


number of comments: 4 | rating: 16 | detail

Nevly

Nevly, 1 may 2014

zabajony w femme fatale

zakołysałaś jedynie biodrami
a ja spinam się w sobie żeby nie wybuchnąć
niepoliczalna gdzie szumi las

pojmuj mnie po imieniu
proszę
wykrzyczę wszystko prosto w usta
i całuj kiedy nie patrzysz
kącikami oczu nadając wilgoć

sygnały są takie oczywiste
nieuleczalne w szeptaniu
kiedy już wcale się nie boisz

zapraszasz - jestem taki łatwowierny
wierzę w twoje wargi jak w stygmaty
intrygi zakroplone wilgocią języka
zmuszają mnie do szaleństwa

bo widzisz niepoliczalna
rachunek wcale nie jest taki prosty
próbujesz mnie odruchami nocy
odchodzisz powracasz kiedy chcesz

kierunek jest jeden i tylko w twoją stronę
jeden jedyny co pragnie czegoś więcej

zakołysz jeszcze biodrami


number of comments: 17 | rating: 18 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1