Poetry

Ski


older other poems newer

13 may 2013

Podmiot umyślny


niesamowystarczalny
, ale
nie jest bogiem, nie radzi
sobie sam ze sobą, więc - niech będzie.
 
Wychodzi z wiersza na zewnątrz, w pozory obecności
tłumów. Jakby przeznaczony do wykonania happeningu.
Charakterystycznie pachnie autotoksynami. Boi się, szuka własnego kąta
odniesienia. Czy tu jest bezpieczniej? Cokolwiek
by nie zrobił, jakby nie przemierzał ledwo uchwytnego
 
rozproszenia, od początku do końca, od końca do początku,
(czy inną oznaczoną relacją) i tak  nie spotka siebie poza
interwałem (ani żadnej rzeczy, która jest). Odsłania się,
tworzy granice, za które wysyła własne, przerażone mgnienia,
gdzie nic albo nic. Oszczędność współczucia rozrasta się
 
jak nowotwór. A jednak na podobieństwo, przypięty w skrajobraz,
wyciąga ze studni zwiniętą rzekę. Czy zada inne pytania?






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1