Poetry

Błażej Jacek Klajza


older other poems newer

27 march 2013

Appendicitis acuta

noce kryształowe jak piramidy na dnie szelfu

gdzieś u wybrzeży delfiny odśpiewują

serenady nieokiełznanych orgii w rogu pająk

skrzypce nastraja wierząc w każde zobaczę

ostatni sprawiedliwy czmycha w cień

jak sosna jak brzoza jak olszyna drżę

w kolorach nieistotności przepalam kolumbijskie

coś do nieskończoności wytrącam słone

i biegnę niesiony myślami dokądkolwiek



prowadzę dialog z oczywistym wariację jakąś

z gdybym mógł cofnąć czas przeglądam klatki

schodowe w bryłach sięgających poza przestrzeń

kilogramy zmarszczek dźwigam niespokojny wszechocean

słońc domaga się więcej niż tylko czarnej materii

scalającej to święte gówno o którym nie mam pojęcia

że jest szlachetne i nawet smród wszechobecnej miłości

nie może być nie może trwać w środku wycięcia

gdzie ciała z prochu powstają ostatnią miską ryżu

krzyżuję siebie nieodwracalnie byle do kolejnego

my do następnego ja wciąż wpasowując zwiotczały

pal wciśnięty w tyłek konwenanse widelca do ryby

spełniają się niczym przepowiednie ławicy złotych

żarłaczy otwieram wrota za którymi prócz wosku

niekończące się pytania stukają palcem w czoło

przekroczonych granic możliwych jeżeli






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1