Poetry

Deadbat


Deadbat

Deadbat, 15 december 2019

Oto ja: niewierny

Stwarzaj świat proszę

Stwarzaj świat raz jeszcze
(czy nie widzisz?)
Pragnieniem istnienia płonę
(nie czujesz?)
Chłód nocy przejmuje mnie dreszczem

Dzisiaj
Teraz
W Tej chwili Twoją obecnością świętej

Stwórz mnie także
Niechaj nowy z otchłani przybędę
Niech to co mgnieniem w wieczności
Raz wzrośnie w nieskończoność w jedności
chwila zaledwie wiecznym zaś stanie się płomieniem
tańcem wymownym milczeniem

Ognistą burzą pali twój oddech moje wnętrze
Ciemność przenika Jasność
i oto jestem
i raz jeszcze
nasycam pragnienie

Tajemnico Stworzycielu światów wielorakich nieskończenie
Pozwól niech smak nowej ziemi zaznają moje korzenie
Światło obcych gwiazd niechaj mnie ogrzeje

Stwarzaj świat dla mnie na nowo
dzień po dniu i chwila po chwili
Gdyż mój własny by się zrodzić i trwać wiecznie
                             wciąż nie ma siły

Pozwól trwać

Dopóki słodyczą napełnia moje usta i serce
nasze współ-istnienie
raz jeszcze
Stwórz dla mnie świat
(pozwól oddychać jego powietrzem)

Daj mi ocalenie


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 12 december 2019

Podróż

Niejasne są drogi życia
A śmierć napełnia nas lękiem
I to pytanie na ścianie namiotu
Czy zrobiłeś już co należy

Nie ja piszę lecz słowa krzyczą milczeniem
(niczym przytłaczający swoją brzydotą fragment zawalonego muru)
To niesprawiedliwość woła o zemstę
Czy byt mój jest prawidłowy
Czy to co należy zrobiłem

nieustający refren

Czy but zbyt duży usiłuję włożyć
na zbyt drobną stopę
Na wątłe ciało człowiecze
nazbyt ciężką powgniataną zbroję

Nie ma tu dla mnie spokoju
nieświadomy jestem i chciwy zarazem
chociaż przecież nie pragnę
nienawiści widzę naokół płomienie
czasem także gdy patrzę wgłąb siebie 

Lśnią światłem ciemnością i cieniem
ja wpatrzony w ciemność zastygam
z odciśniętym na twarzy jak rana bolesnym
zdumieniem

Napełniony lękiem 
zgorzkniały przeszłości mlekiem
Powiedz mi Najwyższy w tej chwili 
jak mam teraz bez strachu
patrzeć na ciebie

(Gdzie ten raj nam obiecany)

Liść upada bez lęku na ziemię
I życie każde zakończy się śmiercią
I kiedy patrzę na kwiatów kwitnienie
wiem że tuż za mną milionami więdną

Oto jedyne
Oto święte miejsce
jedyne nieświęte

Czy to piękno przetrwa
czy umrze wraz z ostatnim drgnieniem
serca ostatniego człowieka
wraz z czyjąś ostatnią nadzieją


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 4 december 2019

Myśl o przetrwaniu

"Istoty ludzkie są w stanie stworzyć i przekazać przyszłym pokoleniom świat, który jest naprawdę ludzki, w którym wszystkie istoty kwitną w wolności i bez strachu, ale ignorancja, chciwość i nienawiść stoją na ścieżce takiego osiągnięcia, a sam świat jest zagrożony przez te elementy" Hikshu Tenzin Giayso r. 2537 EB


Nie śmiem powiedzieć
kontestuję
Nie śmiem twierdzić 
że Bóg się pomylił
Nie znam Prawdziwych Nazw i Imion
ani Prawdziwych Słów brzmienia nie słyszłem
Nie znam drogi do Prawdy Świątyni
nie wiem czy i gdzie szukać jej nawet

To tylko ślady pamięci w mojej głowie marnej
 
Widzę jednak upadek

Nadzieja istnieje
lecz przepełnia mnie lęk
Zawsze jest szansa
aż do tej chwili ostatniej
lecz kto wie która z nich okaże się tą ostatnią

Tak łatwo walczyć jest o wolność i słuszną sprawę
dźwigać ją jednak już jest inaczej
Tak łatwo krzyczeć o sprawiedliwość
gorzej kiedy jest się katem
którego króla król wygnał
zabił i złożył w rowie
Idolom swym na ofiarę

Jest radość i smutek w każdej rzeczy
łza ze śmiechem łączy się przecież tak łatwo i naturalnie
Lecz ja sądzę krzyczeć należy
zanim moment triumfu
chwilą największej porażki się okaże

Oto nadchodzą zmiany 
i cierpieć będą miliony
i ginąć marnie
...

nie każcie mi tworzyć pozytywnych zakończeń
optymizmem tchnących zapewnień
i rumianych radością
subtelnych estetycznych wzruszeń
wyszukanych metafor nie ma we mnie
w tej chwili
kiedy czuję całym rozedrganym sercem  
że krzyczeć krzyczeć muszę
i że krzyczeć musimy razem

jesteśmy tylko kolejną formą trwania
kolejną cywilizacją kolejną ludzką gromadą
opamiętajcie się lub wyginiecie
a Ziemia ledwo zauważy wasze zniknięcie
tylko hałdy plastiku 
tylko szklane "kamienie"


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 4 december 2019

Litania do mojego pracodawcy

"WOJNA TO POKÓJ
WOLNOŚĆ TO NIEWOLA
IGNORANCJA TO SIŁA"
                   Orwell "Rok 1984"


Na twoje warunki 
które tak śmiało stawiasz bez żadnej głębszej refleksji 
nie zgadzam się

Na bycie narzędziem
bez znamion człowieka
nie zgadzam się

Na nazywanie prawa lewem i na odwrót
dla twojego zysku i bez prawa racji
nie zgadzam się 

Na twoją agresję i moralną ślepotę
na nieuczciwość tylko w jedną stronę 
nie zgadzam się

Nie zgadzam się że masz do mnie prawo
że mnie kupiłeś
w całości i na zawsze

Ze sznurowaniem mi ust
z krępowaniem rąk i zasłanianiem oczu
Nie zgadzam się 

Nie zgadzam się
Nie zgadzam się

Kiedy widzę jak naciągasz wszelkie prawa
kiedy je naginasz i kiedy obchodzisz
nie zgadzam się

Kiedy widzę jak poniżasz innych
jak nigdy nie bierzesz ich strony
nie zgadzam się

Kiedy skłócasz nas ze sobą
aby lżej ci było panować i niepodzielnie rządzić
nie zgadzam się

Kiedy widzę jak wykorzystujesz słabość
aby sam stać się silniejszy
nie zgadzam się

Kiedy ciągle kluczysz
i unikasz ważnych odpowiedzi
nie zgadzam się

Kiedy kłamiesz wprost w oczy
aby i tak wszystko potem zmienić
nie zgadzam się

Nie zgadzam się
Nie zgadzam się
...
Nie zgadzam się
Na świat w którym mam milczeć
Kiedy narasta we mnie krzyk albo śmiech
jako jedyna właściwa reakcja

Na miliony posłusznych bezrefleksyjnych mrówek
produkujących w pocie czoła dla siebie swoich dzieci i świata truciznę
Nie zgadzam się

Nawet jeśli usiłujesz tego nie usłyszeć
Nie zgadzam się


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 27 november 2019

Być człowiekiem

Kiedyś byłem dumny
z polskiej gościnności
dopóki nie spotkałem gościnności koreańskiej

Kiedyś byłem dumny 
z bycia człowiekiem
Dopóki nie zobaczyłem co dziś robią ludzie ludziom
i dlaczego

(Kiedyś byłem rycerzem w lśniącej zbroi
Pełnym szczytnych idei
wtedy nie marzyłem sobie nawet rodzących
w brudzie i smrodzie kobiet na skraju drogi 

i płakałem kiedy ujrzałem płaczącą kobietę
czy głodne dziecko

Kiedyś czułem się pełniejszy
wypełniony i potężny poczuciem słuszności
cieszyłem się dobrym samopoczuciem jakie mi zapewniały 

Dzisiaj wiem że wolnym można być tylko w tej jednej chwili
W której zaprę się siebie

Lecz po co mi taka wolność
Dlatego jak i ty jestem niewolnikiem)

Być człowiekiem to mieć odwagę wciąż wierzyć we własne człowieczeństwo
naprzekór skórzanym niemieckim abażurom i wojskowemu mydłu
naprzekór ciągłym totalitarnym na ludzkiej duszy eksperymentom
w przeszłych i obecnych obozach masowej zagłady

naprzekór ludzkim nieludzkim testom
ponad rozdarte niebiosa wykrzyczanemu
nowej ludzkiej jakości zezwierzęceniu
które ze zwierzętami dawno już nie ma nic wspólnego
osiągnowszy niebo samego piekła 
poza ostatecznym celom
(Oto jak daleko zaszliśmy oto co czyni nas innymi)

naprzekór zjedzonym całym pokoleniom
...
ponad Piekłem na ziemi które uwolnisz
gdy zwolnisz z najmrocznierjszych otchłani Tartaru Głód Śmierć Wojnę czy Zarazę
ponad złem ludzkim o którym już milknę
które samą  o nim wiedzą 
wydaje się czynić tobie krzywdę kolejną
czyniąc przy tym samym Piekłu przepyszną  ofiarę

Wierzę 

Musi gdzieś poza tym obłędem i żądz rozpasaniem
kiedyś wznieść się ku niebu jakieś rozświetlone czoło jakiś zdrowy rozsądek
nawet jeśli zostanie za to rozstrzelany
jakiś kolejny bezimienny naiwny "szubrawiec"


number of comments: 7 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 25 november 2019

Kim jestem

Nie wiem kim jesteś
Może moim sumieniem
Morze jedynie wybujałym drzewem
pochylonym z zatroskaniem
Nad świadomości strumieniem

Nie wiem kim jesteś
Nie słyszę słów kiedy mówisz coś we mnie
do siebie

Teraz myśli i rzeczy przepłynąwszy rzekę
czuje jedynie przyjemne zmęczenie
Lecz czy trud ten naprawdę był słuszny
czy też wszystko to jedynie puste wspomnienie
skarb mój ostatni i pierwszy zarazem
piętnujący pamięć wspomnień gorącym żelazem
jako swoją własność

Podziwiam kaskady twoich wodospadów
podziwiam wodne słupy fontann i kipieli piękno
Zadziwiony trwam codziennie
Jak wiecznie zmienna jest moja niezmienność

Nie wiem kim jesteś
Lecz wiem że gdy cię zgadnę
nie sobą już będziesz lecz moim wyrazem
utkanym z kolorowych skrawków puzli
które nigdy do siebie nie pasują
nie tak naprawdę


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 18 november 2019

Oto życie człowieka

Oto życie człowieka

Otwórz swój umysł i uświadom sobie

Otwórz scieżki zmysłów i spostrzeż prawdę tych słów
aby je odrzucić następnie

Niczym dziecko co porzuca zabawkę precz od siebie 
kiedy jasnym już stanie się dlań jej przesłanie
i pustka rozrywki jaką z sobą niesie
Czyż nie to właśnie nazywamy w pierwszej mierze dorastaniem?

Nie ma innego sensu poza sensem objawionym twojemu umysłowi w tej świętej chwili

ponieważ inna chwila nie istnieje

Nie ma innej wartości poza tą która jest w tobie obecnie
Którą nieraz z całym twym trudem i cierpieniem niesiesz
Nie ma innej wartości poza tą jaką w tej chwili stanowię dla siebie

I wszystko co się we mnie dzieje dzieje się przeze mnie
Ponieważ beze mnie nic się we mnie nie dzieje
Zrozum że beze mnie nic nigdy nie stało się we mnie
Woda łez czy śmiechu bowiem wypełnia taki kształt w jaki ją wlejesz

Nie ma innej prawdy poza tą która teraz skryta jest we mnie

To taka forma tego dzbana sprawia że zła zawartość naczynia mu szkodzi

To taka forma tego dzbana sprawia, że dobra zawartość naczynia błogosławieństwo mu niesie

Tak bowiem działa forma tym jest na tym opiera ona swoje istnienie

(I sama jak wszystko inne jest ona pustką
Chociaż rodzi przyczyny i skutki bezwzględnie)

Nie ma jednego sensu bo ten zmienia się niezmiennie
Dlatego zmiana jest jedynym co pewne

Im pośpieszniej będziesz go szukał tym szybciej skuteczniej ucieknie
Nie ma jednej wartości lecz są one jak fale na wzburzonym morzu
Dlatego jest ona sztormem chwili obecnej
i oślepiony nadmiarem próbuję wymacać obecny kształt siebie
lecz jak ja sam tak i sens tego co czuję jest zmienny
zmienne też niesie lecz pewne dla mnie konsekwencje

Nieuciszony wciąż umysł sprawia że ciągle w środku sztormu tkwię jeszcze

Oto prawda teraz 
Minęła cię i uciekła
Była/jest niebytem kiedy przeminęła
Niebyła nie jest
nie była
nie będzie

Jeśli nawet wydaje się tobie że na nowo ją w sobie rozpoznałeś
Ona jest już inna a ty jesteś w błędzie
i żyjesz wspomnieniem

To tylko ślady na śniegu który wciąż topnieje
Lecz spójrz oto nowe błyszczące śniegu płatki przynosi powietrze

To tylko ślady sensu które słowa zostawiają w twoim umyśle
Jedne są wyrazistrze i bliższe prawdy dla ciebie
Inne błądzą niczym gromady obłąkanych ślepców szukających schronienia
w krainach stwarzanych przez ciebie
Lecz takie schronienie trwale nie istnieje 
zanim już ich nie było
zanim już ich nie będzie
zaginione

W słowach ograniczonych semantyką gramatyką i sensem 
tkwi pewna konsekwencja pewne zagrożenie
Dlaczego wydaje ci się że bez nich nie pomyślisz siebie?

Dlatego raz chociaż
skoro już tutaj jesteś
zanim odejdziesz
właśnie teraz

zobacz prawdę 

...

I wybacz fałszywo brzmiące tych słów spisanych przeze mnie zadęcie
Lecz w ten prosty sposób uczynić je pragnąłęm użytecznym narzędziem
Abyś wykuł swe skrzydła i uwolnił siebie
Abyś porzucił tą cierpienia pełną ziemię ostatecznie


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 27 october 2019

Myśl

Jeżeli porządek to jedynie specyficzny stan chaosu
Jak mały wycinek tego co jest jest dla nas dostępny
że stwierdzamy tak szybko że wiemy już wszystko


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 27 october 2019

Nowa liturgia

"While we live according to race, colour or creed 
While we rule by blind madness and pure greed
Our lives dictated by tradition, superstition, false religion
Through the eons, and on and on"                                                                                                          Roger Taylor

Popatrz i zobacz
Wysłuchaj i usłysz
Pomyśl i zrozum
Dotknij każdym zmysłem
i uświadom sobie

Gdzie szaleństwo sensu zagarnia przestrzenie
Wznieśliśmy świątynie na kształt własnych pragnień
Grzesznym światłem je oświetlamy śmierci pełnym czarnym
sami okrywszy się cienia fałszywym bezpieczeństwem
W imię bezdusznych bogów wznosimy swoje ręce
aby pełnić ich wolę choćby za cenę śmierci
aby choćby na chwilę zapomnieć jak bardzo bezsilni jesteśmy 
Wypełniamy przepaście bezdenne kolejnym złudzeniem

Kto nas przebudzi nim zagłada na nas spadnie?!

Oto koniec świata lub Apokalipsa
Popatrz i chociaż straszna jest ta wizja
nie odwracaj swoich oczu od tego widoku
Oto wyruszyliśmy kiedyś w długą podróż
lecz sztucznym światłem jesteśmy jak ćmy wodzeni 
naszym celem śmierć jest a nie jest nim szczęście w które chcemy wierzyć

Oto idziemy i tupot stóp naszych brzmi już w miliardy
Oto sami sobie przyznajemy prawa by następnie połamać je sami
Ty masz rację swoją ja swoją dostrzegam zmienną prawdę
Ty wiesz co dla mnie dobre
im bardziej ja sam siebie nie znam tym bardziej

Lecz prawda jest jedna wszyscy umieramy
Lecz droga jest jedna i jej rozumienie to jedyne
jedyne o co ze mną tak naprawdę walczysz 

Patrzę na ulice oświetleni rzęsiście
idą ludzie pogrążeni w nocy
toczy ich żal i zawiść okrada bezczelnie 
zasłaniają ich z lęku i strachu niewidzialne ściany
Lecz udają że świecą światłem własnym
Lecz wznoszą ku kruchym rzeczom kruche dłonie
Lecz wbrew własnej nocy pragną swoje szczęście marzyć
Choćby mieli tylko udawać wobec siebie i przed Innymi
Wypowiadają słowa i czynią gesty zgodne z rytuałem
zanim nad ich głowami ziemia w końcu się zamknie
Grają swoją rolę
w świętej komunii szaleńca
tak w jedność z własnym zlanego szaleństwem
że wszystko poza jego wspólnotą
staje się cierpieniem
a każdy niewierny ostatecznym wrogiem

Liturgia ich ucieczką
Liturgia ich szczęściem

Usłysz jak jęczą czasami pod panów swoich butami
Zobacz jak niewielu jest przebudzonych

Kiedy widzę siebie takim
Jaki obraz pokazać mam moim oczom
Jak przemówić do siebie
Jaką myśl mam przekazać by narodziło się zrozumienie
Jaka prawda i jakie cierpienie obudzić może z tak głębokiego letargu
Ponieważ Sen nasz jest rozległy
lecz brakuje mu głębi

Łatwiej jest zabić pana
niż niewolnikowi zbudzić się wolnym człowiekiem
I kiedy mówię sam jesteś dla siebie nieszczęściem
wiem że drażnię ciebie nieodmiennie
I kiedy wskażę kraty zakrzykniesz
- czego chcesz ode mnie?!

Dla głuchego dźwięk jest przecież niczym poza pustym śmiechem
Jak więc ja kłamca dotknę prawdy a jeśli przypadkiem 
Jak bardzo się uśmieję
zanim pójdę dalej


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 18 october 2019

Myśl o potrzebie

Czasem pragnę być po prostu
Chciałbym zniknąć choć wiem - nie istnieję
gryźć ziemię i wysysać soki
pojawiać się nagle i wszędzie
lub bywać gdzieś powoli wlewając w to siebie
I jeszcze
 
Chciałbym wierzyć że jestem
że jeszcze kiedyś przecież będę 
że mną jest to co mnie stanowi
wierzyć w solidną wieczną pestkę

Chciałbym pragnąć namiętnie
niczego w zamian nie pragnąc
Poczochrawszy beztrosko
splątaną  codzienność
odejść za zachodzącym słońcem
w ciszę symfonii wiecznej

Czy woda świadomie nadaje kształt fali
Oto spiętrzona z hukiem uderza o kamień
prześwietlona zachodzącym słońcem 
trwa niezmienna w zmienności nieustannej
w zgodzie ze swoją naturą
w sile która nią włada i dzierży
w ich jednoczącej nieświadomości
płynie dalej

Tworzą wspólnie tym bardziej wyjątkowe dzieło
Im bliższe niepamięci
bardziej niezaistniałe

Cała prawda i piękno 
Cełe światło i ciepło
Całe zimno i ciemność
Wszystkie dnie i noce
nie istnieją
dla kogoś

a jedynie wobec


number of comments: 1 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1