smokjerzy, 11 february 2020
nic nowego pokrywa sufit grubą warstwą nudy
i ziewając wypuszcza z siebie lepką nić porozumienia
na czymś takim nie sposób bezpiecznie się powiesić
złośliwie wątpi upchnięty w schemat pies
stopy aleksandra przenika przymus nie do pokonania
rozszczekany impuls wygłodniałej codzienności
smokjerzy, 30 january 2020
z dala od siebie
wrośnięty w krzesło
i notes
jak w pamięć
zdobiłem nijakość bliznami
po ranach
wymyślonych na potrzebę
kwitnącego bólu
smokjerzy, 20 january 2020
rozgryzając problem
czy pies jest mój
czy może to ja jego
nic nie wymyśliłem
wdepnąłem za to
w coś ciepło miękkiego
smokjerzy, 16 january 2020
gdy
świat szczeka
na psa
pies się kończy
mnie opuszcza dom
i rozdeptują
nieistniejące chodniki
a błoto obrzuca się
człowiekiem
smokjerzy, 14 january 2020
przechodząc
z jednego w drugie
z drugiego w dziesiąte
z nieistotnego w nieistotne
drogą wklejoną w obwód koła
gdzie narzucony punkt wyjścia
jest oczywistym punktem dojścia
potykając się wciąż o te same słowa
żywiąc kombinacją do znudzenia
tych samych błędów śniąc
upośledzone nadzieje
dokąd dojdę kto
dojdzie kim
odejdę i
po co
smokjerzy, 13 january 2020
któregoś dnia zniknę
z lustra
i tyle tam po mnie
zostanie dziura w ścianie
szczęśliwa
że wreszcie nic
między nią a nią nie stoi
a przecież
nic
się nie zmieni
może tylko
kurzu i ciszy przybędzie