20 january 2025
Nabór na idola
Platon, Plotyn, co za różnica? Kogo to teraz obchodzi? Kiedyś kursowało powiedzenie: „nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera”. Nie trzeba było długo czekać, by ukuto następną mądrość: „śpiewać każdy może”. I to stało się pierwszym przykazaniem religii dzisiejszych czasów: „każdy może być kim chce”.
Nie ma barier, hamulców, wszystko jest dozwolone, wszyscy są cudowni, obdarzeni potencjałem i charyzmą, diamentowi, twórczy, niepowtarzalni jak cep. Każdy może być autorytetem, guru, ekspertem. Zatem można wymyślić następne powiedzenie: „rzeczy nieosiągalnych nie ma”.
Co drugi piśmienny uważa się za poetę większego od Mickiewicza. Co drugi daltonista zna się na kolorach lepiej niż Van Gogh. Tekściarzy większych od Bułhakowa posiadamy do oporu. Cóż wielkiego upichcić Pana Tadeusza, jaka sztuka zabębnić na chopinowską modłę, sprokurować nowe Dziady, machnąć Wielką Improwizację?
Dla chcącego, nic trudnego: geniuszem może być pierwszy lepszy z ulicy. Byle by miał w sobie ikrę, dysponował cwanym umysłem i miał smykałkę do bezmyślnego życia, gdyż są to nieodzowne warunki osiągnięcia sławy, pozycji, majątku. Proszę zauważyć, że o pracy nie ma tu ani słowa. Ma być łatwo, lekko i przyjemnie. Nareszcie! westchnie wielu. Jaka szkoda! wykrzykną nieliczni.
Nagle okazało się, że nie ma miernot, zakompleksionych nieudaczników i w myśl piosenkowego stwierdzenia o tym, że śpiewać każdy może, namnożyło się sporo gulgoczących trąb. Za grosz słuchu, podgardlany chryp przypominający astmatyczną wronę, ale cóż za pretensje, ambicje, apetyty! By zaistnieć, wyrwać się z niebytu i dać upojny głos - nawet za cenę śmieszności, nawet kosztem zrobienia z siebie błazna - zaprzedadzą duszę, by mieć szansę wystąpienia przed szerszą publicznością.
Dlaczego, gdy owi chórzyści zaśpiewają u cioci na imieninach, to od razu myślą, że są co najmniej Kiepury? Z jakiego to doniosłego powodu męczy ich wizja nieustannych wywiadów, las wyciągniętych rąk z mikrofonami, a w snach jawią im się nobilitujące tokszoły?
Kiedy zachodzę w głowę, jaka jest tego przyczyna, zaczynam rozmyślać nad brakiem samokrytycyzmu. Skali porównawczej. I zastanawiam się, dlaczego większość z nas nie potrafi krytycznie ocenić poziomu swoich umiejętności. Konfrontować z możliwościami lepszych. Dlaczego mamy same perły i ani jednego wieprza? Miliardy Bergmanów, zwały Koperników, Einsteinów na pęczki, Leonardów od groma i Kieślowskich od czapy?