Prose

Marek Jastrząb


older other prose newer

12 february 2025

Poniewczasie

W pierwszej części niniejszej bazgraniny nastąpi wywód oparty na starej, lecz bez przerwy jarej piosence o  mądrości Polaka po szkodzie. Kolejna odsłona powtórzeń wyświechtanych frazesów o przekornym charakterze ludzi znad Wisły, Odry i czegoś tam jeszcze.

Przeważnie bywamy kłótliwi, nieżyczliwi w stosunku do bliźnich, skłonni do wyrządzania zła tłumaczonego zbożnymi intencjami. Zła usprawiedliwianego szczytnym celem: postępowaniem  w imię  czynienia dobra.

Dbamy o własne pomyślności, natomiast cudzy los obchodzi nas przeważnie wcale. Chyba, że jesteśmy od tego losu zależni. Wtedy stać nas na okazywanie życzliwości, wrażliwości, subtelności, rekwizytów świadczących o posiadaniu sumienia.

W toczących się leniwie i poniekąd gnuśnych okresach wydarzeń, zajść niejako wolnych od niepokoju, w przerwach od wojen, kataklizmów i epidemii, gdy wydaje się nam, że znajdujemy się w bezpiecznej strefie stabilizacyjnych idylli, okazuje się, jakby jakaś odwieczna siła popychała nas ku przepaści.

Są to jednak przypadki rzadkie. Incydentalne, gdyż występujące TYLKO w momentach wiszącego nad nami zagrożenia. Historia dziejowych turbulencji dowiodła nam nieraz, że gdy w oczy zagląda strach, odżywają poczucia społecznych więzi. Odradza się świadomość realnej, nie zaś pozornej wspólnoty. Solidarność obywatelska.  Sprzężenie celów.

Okazuje się wówczas, że gotujemy się w tym samym rondlu i jedziemy na tym samym wózku. Wtedy umiemy się zmobilizować. Reagować na zagrożenia  w imię  zdrowego rozsądku. Wtedy potrafimy zdobyć się na szlachetne odruchy. Wykazać się zdyscyplinowaniem i odpowiedzialnością. Troską nie tylko o własny pępek, ale o wszystkich:  wierzących i niewierzących.

Okazuje się nagle, że bez trudu przychodzi nam zrozumienie drugiego człowieka.  Lecz tu nasuwa się pytanie: czy gdy stwierdzamy, że nie jesteśmy dla siebie wrogami, koniecznie musimy znaleźć się w tej sytuacji ZA PÓŹNO?
*
Druga część tego wypracowania dotyczy człowieka dynamicznie pazernego. Intensywnie zachłannego na dewastowanie Ziemi.

W miłej i rozkosznie jałowej atmosferze akademickich dyskusji, podczas zebrań i wiwatów, przy stole uginającym się od żywności, debatujemy o dysproporcjach społecznych, a stwarzając warunki do powstawania konfliktów po to, by mieć co zażegnywać, na odczepnego lub dla zabicia czasu, tworzymy Komisje i Trybunały do tłumaczenia skutków własnych niepowodzeń.

Mamy atomowe sposoby na udawanie, że panujemy nad Naturą. Poszło nam nieźle z obozami niewolniczej pracy. Odfajkowaliśmy palący problem ludobójstwa. Wyszło nam z efektem cieplarnianym i możemy cieszyć się malowniczymi klęskami. Dumnie Kroczymy w skórach owiec zżerających wilki polując na kły, futra, wieloryby i lwy. Wycinamy w pień amazońskie i białowieskie lasy. Przymierzamy się do klonowania człowieka, a równocześnie pchamy się na Marsa, by i tam zaszczepić swoje mózgowe wykony i osiągi.

Z jednej strony jedziemy tam prezentować myślowe ubóstwo, a z drugiej - nie możemy uporać się z nędzą i życiem na własnoręcznie skonstruowanej bombie zegarowej.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1