Poetry

ajw


older other poems newer

7 march 2025

gorycz kofeiny z tygielka

wieczorami powietrze oblepia płuca
ceglasta ochra wgryza się w zakamarki
jak wibrujące dźwięki rababy
grasz na moich strunach aż krwawią palce

pachniemy dymem
oczyszczającym miasto ze złych dżinów
żar topi skórę gdy otwieramy chwile
rzeźbione w orientalne wzory

na krawędziach snów malujesz usta
czerwienią z morwy indyjskiej
rozkosz nostalgii wylewa się ze mnie
smutek odpada z twarzy

moglibyśmy zostać w tym dziwnym mieście
aż narodzeni z ognia bez dymu poderżną nam gardła
zamiast po prostu zabić wzrokiem


_____________________________






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1