Poetry

Sztelak Marcin


Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 may 2020

Zmatowienia

Na twoich zmęczonych palcach czas wygrywa
dysonanse. Jednak wciąż nie wierzysz
w bezksiężycowe odpływy, chociaż szum
tkwi wewnątrz słowa.

Od narodzin nieświadome oczekiwanie na chwilę
gdy słońce stanie się pyłem zamykającym
powieki. I nawet wściekły letni świt
ich nie otworzy.

Ten sen, którego nie wyśnisz nie pozwala
bez obaw scałowywać z okna twojej zapomnianej
szminki. Pozostało tylko szeptać modlitwy,
te najprostsze.

Może usłyszysz i jeszcze raz zamkniesz wierszem
moje niezgrabne dłonie.
Choćby tylko przez coraz bardziej niewyraźną
powierzchnię lustra.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 27 april 2020

Echa

 
Pomiędzy dźwiękami tkwią nienazwania,
czysta abstrakcja dla ledwie odrośniętych
od ziemi. Ulotnych poetów spod sklepu,
których nikt nie zapisał.
 
Ściskali w garściach srebrniki z podpisem
Judasza, bezdźwięcznie upadły 
w rozstajne błoto. Kiedy przyszło wybierać
kierunek ostatniego odlotu.
 
Zresztą może to były ptaki, utopione
w nieoczekiwanym deszczu. Spadł
i rozmoczył kartki, na nich wydrukowano
życie. Albo same didaskalia.
 
Deszcz ustał, tylko pomiędzy dźwiękami 
utkwiły szepty. Odpływające coraz dalej,
być może wraz z potrzaskanym księżycem.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 april 2020

Amplituda drgań

 
Drzwi zamknięte, drzwi otwarte,
ustawiczne chybotanie między oślepiająco
białymi ścianami. I ten przeklęty dzień 
bez końca, napięty jak struna na powierzchni okna.
 
W nim odbicia bezokich lalek wyciągają zachłanne
rączki w stronę słońca, to drży wśród kikutów 
spalonych drzew. Brak szelestów, więc udaję, 
że śpię schowany za ochronną warstwą papieru.
 
Niespokojny oddech uwypukla druk, dwanaście
niesprawiedliwych słów i najczarniejsza kropka,
chociaż to na pewno nie ostatnie zdanie.
 
Jednak wbrew przeczuciu ostry zgrzyt klucza 
obwieszcza noc oraz spokój na szklanej półce
z lalkami. Tylko odbicia pozostają takie same.
Nie wpominając o szeptach.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 april 2020

Teatrzyki

 
Życie jest pełne ulotnych szeptów
ze spuchniętych ust, tych którzy odeszli,
utknęli pomiędzy krzywiznami dróg.
 
Tak twierdzi Andrzej, udzielny władca marionetek
wciąż obsiadujących ławki. To wrony, 
te od rozdziobywania nadpsutych kalendarzy,
twierdzą Głupcy.
 
Im na pohybel w budce suflera wciąż padają
deszcze, poziom miękkości rośnie zatykając
miejsca pomiędzy słowami, te, już zbędne,
swobodnie opadają poniżej poziomu podłogi.
 
Chociaż twierdzili, że są lżejsze nawet od powietrza,
które rozrywa płuca do krzyku, obojętnie czy jest
pierwszy. Nikt nie sprawdza kolejności, ostatecznie 
Andrzej może mieć rację.
 
Marionetki kraczą, raczej ironicznie.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 march 2020

Burze w szklanej kuli

 
Lustereczko, powiedz przecie.
 
W środku kalejdoskop przedwieczorów
i zaranków, a przynajmniej dopóki słońce 
nie zgaśnie zdmuchnięte przez spierzchnięte
mury. 
 
Pobogosławione przez roztrzaskane okna,
w nich widzę czerń – całkiem naturalne,
skoro to głębia otchłani wymyślonej
przez bogobojnych.
 
Ich kolana drżą na myśl o grzechu dotknięcia
nieortodoksyjnej myśli.
Jednak klęczą tuż obok przekonani o wyższości
wróżby odczytanej z wnętrza wydmuchanej tafli.
 
Szkło nieodmiennie odpowiada:
tyś jest sam na świecie.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 25 february 2020

Rok w martwym mieście

 
Zima:
 
Do śniadania czytałem raporty o stanie pogody
na najbrudniejszych z klatek schodowych:
żadnych dobrych wiadomości dla nieposiadającego
wełnianej czapki.
 
Zresztą od przemarzniętej pobudki przeszkadzało
przekleństwo świadomości, jednak martwy pogłos
kukułki zza ściany zmuszał do wyjścia w przestrzeń
zacieśniającą się w kierunku wiosny.
 
Do której nie doszło,
prawdopodobnie z powodu wymodlonego unieważnienia
modlitw.
 
Latem gazety nieco wyblakły, egzorcyści nie przyszli
do opętanej kukułki.
Jesień nadeszła, kiedy chleb stał się czerstwy,
a ściana ciemniejsza.
 
Zima:
 
Ciąg dalszy.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 february 2020

Z kronik umarłych poetów

 
Zaszłość:
 
Mimo dostępności wszystkich znaków
wciąż bezwietrznie. Żadna struna
nie drgnie, sucho w gardle.
 
Flauta stygmatyzuje kolejne kroki,
tradycyjna sprzeczność materii
i tak zwanego ducha.
 
Popiół wystygł, zalega warstwą pośmiertnie 
oblepiającą gołe do kości stopy. 
Milczymy jak przeklęci, chociaż słów dosyć.
 
Na każdy z możliwych końców.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 february 2020

Z kronik nienarodzonych poetów

 
Uprzedniość:
 
Upał, aż do pęknięcia termometrów,
drobiny szkła wbijają się w pęknięcia
zgęstniałego powietrza.
 
Taki niezbyt trwały konstrukt,
tylko gdzieniegdzie upstrzony dogmatem
doskonałości.
 
Płonące rękopisy szeleszczą niczym wyschnięte
skóry węży. Milczymy jak zaklęci,
chociaż słów w nas dosyć.
 
Na każdy z możliwych początków.


number of comments: 8 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 19 january 2020

Micela

 
Szlify zdobyte w ogniu ciężkich walk 
z wiatrakami przydają się w grach
towarzyskich, które nie są flirtem,
filtrowane przez rzeczywistość.
 
Kamień węgielny odrealnia pokój,
w którym zwykliśmy egzystować,
ale to zawsze się kończy twardym
lądowaniem. Na dupie.
 
Magowie od pogody oszukują świat,
snując bajki o nagłej zmianie.
Tymczasem wciąż jest taki sam,
z pominięciem nieistotnych szczegółów.
 
Takich jak: pomiędzy blokami przemyka
tutejszy pasterz gołębi, skrzętnie omijając
resztki barykad, szybko wzniesionych.
Przez tak zwanych wiernych.
 
Dlaczego nikt nie pamięta, taki koloryt,
zwany lokalnym. Szaro - siwy lub biało - czarny, 
nikomu to nie przeszkadza, wszyscy od dziecka
wierzymy w spokój. Cmentarza.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 19 december 2019

Prowadzenia

 
Bajka z nietrwałym morałem,
sklecana naprędce. Przez niepiśmiennych
poetów, pozbawionych formy.
W sprośnych mieszkankach, na przedmieściu.
 
Gdzie ludzie topnieją, szczególnie po pierwszym
przebudzeniu. Ciśnienie rzeczywistości
rośnie zgodnie z słupkiem rtęci.
 
Filozofie spadają rozbiając bruki, na części
nietrwałe. Więc wieczne – paradoks
dalszego ciągu bajki. Poza puentą.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1