Mariusz J., 1 july 2010
Opowieść rozpoczyna się od środka,
gdy zgubię wątek nie szukam starych fotografii.
nie lubię otaczać się ludźmi i przedmiotami
codziennego użytku. każdego dnia poruszam się wolniej.
za oknem widzę odwrócone krajobrazy. zamienione
na dygresję dla innych są szczytem rozkoszy.
nie kłaniam się koleżankom, kiedy lubieżnie pokazują
nadpsute zęby. dalej pukam do wszystkich drzwi
z nadzieją, że otworzy mi ojciec, syn lub duch święty.
ta droga zawsze jest trudna.
codziennie zastanawiam się dokąd prowadzi.
Mariusz J., 28 june 2010
Za każdym razem gdy przekraczam próg mieszkania
jestem starszy o dwa kroki.
w łazience popękał sufit
a włączony telewizor nie zagłusza
udawanych orgazmów
terapeuta zaleca abym nie pożądał
bioder niedożywionych kobiet
wyidealizowanych pod prysznicem.
jak przywrócić zdolność odczuwania ukojenia
gdy nie ma komu zgasić światła?
Mariusz J., 22 june 2010
moi koledzy odwiedzają nocami fast foody
konsumują wzrokiem młode ciała
co po dwóch piwach gotowe są spojrzeć
na ich buty i skórzane portfele
dowody osobiste zostawili
w domach nikt nie wie że pamiętają
lody calipso i stan wojenny
kiedyś
rozmawialiśmy o wojnie w jugosławii
ale od kiedy mam żonę i dziecko
już nie proponują wspólnych dyskusji
do białego rana przy szklanych butelkach
na zdjęciach wyglądamy młodo
dawniej mieliśmy podobne marzenia
teraz zazdroszczę im sylwetki
Mariusz J., 21 june 2010
Kolekcjonuję karygodności na liniach życia
i twarze na popękanym naskórku dłoni.
naznaczeni uległościami, stłoczeni w wagonach
walczymy o sumę istnienia. będąc pierwszym
w przedziale dla osób wrażliwych, nie czułem się
wybrańcem. stalowe szyny wytyczają cel i czas,
z terminem ważności. podróż kończy się wynikiem
poskładanym ze strzępków połamanych krzyży
i aktów seksualnych. na następnej stacji
opuści nas kilku pasażerów.
ciało będzie lżejsze o dwadzieścia jeden gramów.
Mariusz J., 17 june 2010
W dzisiejszych czasach wszyscy nosimy białe kołnierzyki
Przed lustrem prowadząc monolog z nieogolonym podbródkiem
Jak co roku nie opłaciłem abonamentu
za wiadomość o katastrofie lotniczej
i dwuminutowe współczucie
przy mikrofonie tvp info
nie rozgłaszam informacji o powodzi sąsiada
w czasie kąpieli mojej córki
Kolejne wybory
Ściany pomalujemy na czarno - biało.
Mariusz J., 17 june 2010
Pamiętam jak mazałem szlaczki w jej zeszycie
w myślach ściągając kolorowe rajstopy.
romantyzm poznawaliśmy z dłońmi na kolanach
a inwokacji uczyłem się w przerwach
między ustami i pieprzykiem na piersi.
po lekcjach czytaliśmy nieznane księgi
od pana tadeusza.
pozytywizm był pracą u podstaw. na kanapie
rodziców przy głośnej muzyce. grała moją
lalkę a ja bartka zwycięzcę. praca organiczna
rozbudzała zmysły. nikt się nie spodziewał,
że tak szybko przerobimy młodą polskę
z pieluchami w rękach.
Mariusz J., 16 june 2010
nie potrafię rozszyfrować skrótu pms, a biusty kobiet
oglądam na kalendarzach.
semi dry jest obcą formą życia.
ocuciłem się w wieku nastoletnim, oglądając czasopisma
spod łóżka brata. zdjęcia na zagranicznym papierze
nauczyły jak być mężczyzną. inaczej malowałem
koleżanki z kółka plastycznego.
edukacja nie przebiegała prawidłowo. oblewałem większość
egzaminów. do niektórych nie chciano dopuścić.
czasami wygrzebałem z portfela pieniądze.
koledzy mówili, że w ten sposób szybciej dostanę dyplom.
nie potrafię rozszyfrować skrótu pms, a w pracy sami mężczyźni.
kiedy widzę film science fiction przełączam kanał.
muszę zapisać się na kurs gotowania.
Mariusz J., 15 june 2010
ta forma jest inna niż mój kod genetyczny
nie ogląda polityków w poplamionych marynarkach
i piłki nożnej przy wyłączonym dźwięku
całe szczęście że zakłada koszulki
w kolorach które lubię
wczoraj trzymał za rękę ojca
gdy nerwowo paliłem papierosa
nie wiedziałem jak zainteresować go historiami
o bohaterach gwiezdnych wojen
dobrze że wieczorem posiedzę przy nim
gdy nie będzie mógł zasnąć.
---------------------------------------------------------
Czasami:
kradnę zabawki z twoich marzeń.
zjadam czekoladki kiedy nie chcesz się dzielić.
zamykam się w łazience gdy potrzebujesz wsparcia.
"pobawmy się żołnierzykami"
przecież to nudne
"obejrzyjmy bajkę"
wolę komputer
kiedy gola strzelą, nie wiesz którzy nasi.
jesteś tylko dzieckiem i nie rozumiesz.
łańcuch DNA bez wspólnego mianownika.
każdego dnia uczymy się kochać nawzajem i pomimo.
połączeni z inną miłością.
wybrani przypadkiem by dojrzewać sobą.
...a na końcu schowamy się przed mamą w szafie.
śmiejąc się cichutko poskładamy latawiec.
-------------------------------------------------------------------
Czy smok przedzielony na pół umie zmywać naczynia?
mam 28 lat i dziecko dla którego jestem obcą formą życia, gdy
samiec alfa zajmuje moje miejsce w przedziale dla niepalących
i jadą w podróż do Nibylandii. nigdy nie usłyszę zdania
"tato a kiedy zbudujemy domek dla ptaków". składam puzzle
zastanawiając się, gdzie do cholery włożyć uczucie. przecież
widziałem jak patrzył na tą kreaturę. pakiet na ojcostwo
nie zawsze jest kompatybilny. wchodzę w rolę piotrusia pana
nie rozumiejąc, że zawsze przegram. wieczorem poczytam
bajeczkę o wspaniałej przyszłości głównego bohatera.
czy smok przedzielony na pół nauczy się tabliczki mnożenia?
-----------------------------------------------------------------------
Jeśli poprosisz żebym milczał
będzie koniec świata.
cynizm nie dodaje zmarszczek. wkładam go w usta sześciolatka.
musi nasycić się przed snem. jutro zobaczy, że krawężniki
mają różny kąt nachylenia. splunie pod moje nogi
i powie "kocham cię tato". z każdym dniem stajemy się
mniej doskonali. daltonizm nie dotyczy jedynie kolorów.
wybieramy słowa bez znaczeń i pakujemy warstwami
do urodzinowych prezentów. "synu, tak musi być".
bez wyjaśnienia dlaczego. wychowanie silnie uzależnia,
a trudno zaakceptować własną ułomność. na jutro
zaplanowałem bieg przez przeszkody.
Mariusz J., 2 june 2010
Proszę Państwa! Ninka kopie!
wiemy co oznacza szczęście w formie brzucha
i oczekiwania na nieprzespane noce. "bubu",
"daj", "tiatia" i takie tam monosylaby staną się
hasłami w słowniku wyrazów obcych, a autobus 117
inaczej podjedzie na przystanek. kurz nie rozdrażni
nozdrzy, gdy "apsik" zbudzi z chwilowej drzemki.
kobiety z wielkim biustem, będą laktatorem
dla moich oczu . na półce postawię filmy
inne niż zwykle. listopad miesiącem przemiany.
Proszę Państwa! Ninka wystawiła kopytka!
w styczniu wejdziemy na debet.
-----------------------------------------------------------------
Grudzień jest miesiącem mikołajów w centrach handlowych,
i wszechobecnego pośpiechu za straconymi minutami w kolejce
przy bankomacie. nie tęsknię za czekoladą na kartki,
ale kiedyś choinka była bardziej zielona, a po ulicach
jeździły czołgi. świat w dziecięcych oczach był makro.
osiedla wydawały się miastami, autorytety panami
bez imion z wielkimi długopisami lub w mundurach.
pogodziłem się z faktem, że teraz poruszam się za szybko,
a chłopiec przed komputerem, już nie prosi o komplet łyżew.
czasami tylko lubimy pooglądać filmy w starym kinie.
grudzień jest miesiącem, kiedy Nina będzie miała imieniny.
--------------------------------------------------------------------------
Rozwarcie na dziewięć centymetrów
pora na ewakuację.
zabraniam niepokoju. jestem
mokra, lepka od wód płodowych.
pozmieniam wszystko pod pościelą.
doba nie będzie już spaniem,
oglądaniem seriali
wieczornym obchodem przed komputer.
wszystkich nauczę słów ze słownika monosylab
w tej chwili narodziliście się dla mnie.
panie i panowie
trzydziesty pierwszy grudzień
trzy trzysta
pięćdziesiąt cztery centymetry
mam na imię Nina.
-------------------------------------------------------------
nie czuję obecności, ale za jakiś czas udam,
że potrafię rozmawiać o polityce. zaanektowałam
najmniejsze państwo. prostokącik z kołderką.
później wtargnę na ramiona oraz stopy. rządzę.
językiem ciała wydam sądy kategoryczne na temat
brody taty i krzyku brata. wszystkie piosenki, filmy
ulegną cenzurze. pozwolę istnieć obok siebie. cicho!
teraz ja mówię. wprowadzam władzę absolutną.
--------------------------------------------------------------------
podobno kocyk posiada cztery rogi
i nie każda zabawka ma historię
paluszki w buzi smakują
chociaż inaczej niż pokarm mamy
uczę się znaczeń
zmartwienia i wolna wola
twarze uspokajają
cienie i cisza straszą
czas nie istnieje
nie prosiłam o życie
a jestem
to historia kocyka i moich palców
miło jest zapamiętywać kształt i smak
istnienie
szczegóły
głosy
za jakiś czas zapytam po co to wszystko
teraz milczę
--------------------------------------------------------------
rozpisuje się o spiskowych teoriach dziejów.
nina potrafi zrozumieć. tato to też mężczyzna. patrzy
z wyrzutem, kiedy podmiot liryczny ogląda mecz. żona
piąty raz zagląda do lodówki z nadzieją na globalne ocieplenie.
starsze dziecko traci wzrok przy komputerze a królik nie ma nic
do jedzenia.
w gazecie napisali, że jest kryzys.
odczujemy go wszyscy.
-----------------------------------------------------------------------
Niepotrzebne mi sakramenty aby napić się wody
święconej. będę udawał że wierzę w niewypowiedziane
gesty i słowa po kilku głębszych. jesteś za młoda
by zrozumieć czemu większość patrzy na zegar
odmierzający czas do końca świata lub niedzielnego obiadu
u teściowej. dostaniesz od rodziny złoty łańcuszek
kilka ochów i achów za pół ceny. uzbierane pieniądze
pozwolą opłacić rachunki. w przyszłości każą ci
klęknąć przy ołtarzu. ja usiądę w ostatnim rzędzie.
---------------------------------------------------------------------
Mariusz J., 1 june 2010
... to zawsze początek opowieści
jestem hipokrytą
nie wierzę w ołtarze a modlę się by ciśnieniomierz
wskazywał sto dwadzieścia na osiemdziesiąt
wieczorami chciałbym odprowadzać cię na wszystkie rogatki
kojarzyć budynki na które spojrzysz oczami
bez koloru
teraz nie dotykasz gruntu
ufasz w gesty napotkane na drodze
i słowa które przerabiasz na monosylaby
nie znasz zabaw w wojnę
obrzucania kamieniami
każde drzwi są kolejną opowieścią
już nie boję się twoich stópek
tylko ziemi po której będą stąpały