Yaro, 11 july 2017
śmierć w oczy spogląda
spuszczasz wzrok
z krzywych ust zapewnienia
wierzysz w to bo nie ma alternatywy
nie powinieneś wierzyć im
bądź prawdziwy jak my
gdzie słowa złe prowadzą
wyczuwam rzeź ruda krew
pęka serce sine żyły prężą dni
odświeżam pamięć chwile piękne
chwile dobre dni szczęśliwe
mylę się ale jedno wiem
jedno nasuwa się jak nocy cień
nie powinieneś wierzyć im
bądź prawdziwy jak my
gdzie słowa złe prowadzą
wyczuwam rzeź ruda krew
pęka serce sine żyły prężą dni
zejść niżej nie można
gdzie antypody ścielą okopy
w transzejach chłód i głód zaciska zęby
ściskam karabin naciągam spust
padł w szeregu nie chciał stać
nie powinieneś wierzyć im
bądź prawdziwy jak my
gdzie słowa złe prowadzą
wyczuwam rzeź ruda krew
pęka serce sine żyły prężą dni
Yaro, 10 july 2017
życie teatrem marionetek i manekinów
otwórz oczy nim strach cię zaskoczy
tolerancja obojętnością brakiem zasad
w brudnych rękach demonów wśród nas
opętani nierealnym wiatrem
brną w głębiny bagien
sztuczny świat kapitału
zbudowany na nieprawdzie
zbudowany na nieszczęściu najsłabszych
niewola jest tym co dostajesz każdego dnia
czyste zło nie powie że jest złem
poprowadzi cię naiwność i zdrada
zasady życiowe umarły razem ze mną
idziemy bądź całkiem biegiem przez deszcz
wody wiatru ognia
zginiemy całkiem sami choć tłumnie
w chaosie wiadomości zza gór
krzyk i płacz zmieszany z kałem
łzy na policzkach gdy będzie za późno
już jest za późno naznaczeni upadli na kolana
nie wysłuchał ich nikt nie spojrzał
żar z nieba wielki głos giń pomiocie
z krwią na rękach
nieczysty dzień gniewna myśl
całą magią słów
mój Bóg jego prawda
jego wola nie moja
piję z kielicha gorycz
wypełnione proroctwa i świat w ogniu
każdy zakątek gdzie śmierć i popiół
Yaro, 9 july 2017
urodzony tam lecz nie stąd
dla swoich niesiemy nadzieję
dla obcych iluzję wolności
tęsknota kona w sercu z żalem
utracony czas nie powróci
twardość ludzi nie zmienna
narasta jak warstwy na wzgórzach
trawa wciąż się zieleni
usycha wraz ze mną zdrada
płyną lata płynie rzeka
idę pod prąd
układają przeszkody
tłumaczenie
że nic się nie stało że tak powinni być
jednych kocha się bardziej
drugich mniej tak zawsze było
mieszkasz daleko czego chcesz
dostałeś od losu wszystko
nie wracaj tu
to wstyd widzieć cię
co powiedzą ludzie patrząc ci w twoją twarz
przecież nie potrafisz nic
nie umiesz nie wiesz jak żyć
tęsknota i strach zabija cię
nie obchodzi nas to
żyj w lęku daleko
tutaj stworzymy eldorado
na twoim pocie i łzach
niech nie zajmuje ci to miejsc w głowie
dla nas nie liczysz się
dostałeś wszystko
idź precz
nie przyjeżdżaj
nigdy dla ciebie
nie było miejsca
zapomnij kim byłeś
Yaro, 5 july 2017
wyczerpane
źródło przestało bić
serca
tłoczą purpurę krwi
wokół wegetuje życie
za oknem zielono
rozkwitły róże
płatki bordowe
kolce ostrzą szlifierzy
owady stykają się czułkami
białe bzy przekwitły
jaśmin porzucił kwiaty jak starą białą koszulę
rumianek biały żółty środek
ścieżka lasu świeży powiew
sosny szczytują igliwiem
piękne szyszki brązem się chwalą
zawsze o tej porze dojrzewają dzikie czereśnie
w lesie odpocznę wespnę się na drzewo
smakować cieszyć podniebienie
pojedzony zejdę z drzewa
by ewoluować do dżungli miejskiej
gdzie parki aleje
ideał
i tak światem rządzi chaos
Yaro, 4 july 2017
każdym powiewem
nowego dnia
kocham bardziej niż bogactwa
brakuje słów by pozdrowić cię znów
zapytać o zdrowie i jak się masz
wypatruję oczy boleją
wypatrzyłem nocy wiele
poznałem każdy szczegół
za oknem szarzej gorzej
zaciska od środka
nie umiem zrobić niczego
nie potrafię zapomnieć
zagubiony
źle śpię
kocham dni gdy odpływamy w dal
zawsze razem
dłoń przy dłoni
słowo goni słowo za słowem
noce spędzone we dwoje
nastroje jednakowe
ciągle i wciąż ciebie brak
twoich delikatnych pieszczot
dotyku ust czerwonych jak wypatrzone oczy
Yaro, 3 july 2017
z głębin duszy wołam do Ciebie
ziemia rozwiera piersi wyrywają serce
krwią ociekają góry
rzeki płowe doliny poszarzały
ogień trawi pola łąki płoną lasy
modlitwę do Ciebie wznoszę
proszę o spokój o nowy dzień
o zdrowie proszę by nie zwątpić
w czas mroczny tuż przed zagładą
daj siły by nie polec w walce
ognisty kij rozgrzeje do czerwoności serca wrogów
kruki rozdziobią ścierwa i zapłonie pokój
z głębin duszy wołam do Ciebie
ziemia rozwiera piersi wyrywają serce
krwią ociekają góry
rzeki płowe doliny poszarzały
ogień trawi pola łąki płoną lasy
Yaro, 2 july 2017
przez wiele dróg
na rozstajach czeka mój Bóg
ma w dłoniach gromy
idę nie bojąc się nocy
wrogu mój giń lub wyjedź
nie lubię zabijać
lubię spokojnie zasypiać
obok nasze dzieci
nie chcę by się bały o życie
idę nie bojąc się nocy
świt wywraca oczy słońce na wschodzie
nadchodzą skrycie wy ich nie widzicie
niedźwiedzie na biegunach małych konikach
odchodzę skrycie by zamknąć dom
Bóg ciska grom huk szum i cisza co trwa na wieki
czasu brak nikt nie odlicza minut
przez wiele dróg
na rozstajach czeka mój Bóg
ma w dłoniach gromy
idę nie bojąc się nocy
Yaro, 2 july 2017
naciągam noc na nos jak koc
latarnie oświetlają ciemne ulice
gdzie króluje strach czai się zło
nie mam siły by iść
nie mogę oddychać
płacę by żyć
nie jestem wolny
widzę z okna zmartwione twarze
nie mam siły by żyć w kłamstwie
zostawcie w spokoju moje oczy
sny nie są jasne jak promienie
nie mam siły by iść
nie mogę oddychać
płacę by żyć
nie jestem wolny
na niebie Bóg zagląda w duszę
płyniemy zagubieni na bezkresach
nabijam w butelkę słowa
niech poniesie je fala
nie mam siły by iść
nie mogę oddychać
płacę by żyć
nie jestem wolny
zasypiam z nadzieją
myślę o kawałku szczęścia
naciągam noc na nos jak koc
ciemne ulice w środku dnia
brak miejsca na ty i ja
nie mam siły by iść
nie mogę oddychać
płacę by żyć
nie jestem wolny
Yaro, 1 july 2017
zapłakał Bóg
stworzył cud istnienia
nie obce cierpienie
wycierpieć trzeba wiele
by na brzegu spocząć
wśród zielonych pastwisk
wszystko się układa
płyniemy z prądem rzeki
życie nie przestaje biec
dzieci rosną
kwitnie wiosna
nagle z brakiem czasu
nie ma szans na naprawę błędów
biegniesz
lecz siły nie te
człowiek młody zapomina że to
życie
układa karty na obrusie białym
choroba zmienia obraz dni
przeliczasz tabletki na minuty
krótki dzień i piękny
gdy zostawisz wszystko
odejdziesz duchem młody jak dziecko