Yaro, 17 february 2016
dlaczego pokój
następuje po ciężkich walkach
gdy miasta zniszczone
a w duszy lęk
w głowie niepamięć
tak
każą nam myśleć
nastaje nowy prządek
nowa władza obiecanki
biesiady literackie
festyny dla maluczkich
wata cukrowa i lody dla dzieci
ich da się przekupić
a mi nie wolno wierzyć
nie zgadzam się z prawem bezprawia
manipulacji uderzeniem w sumienie
oni mogą wszystko
nam każą się modlić
spowiadać ze wszystkiego
a w dupie nie puszczę batmana w czarnej szacie
niech kołacze tylko szkoda drzwi
gdy prawda odnajdzie ujście
otworzą się oczy nie uśniesz
w kosmosie
każde słowo Bóg waży
klepsydra jeszcze kilka ziaren do końca
kochaj mnie tak jakby ostatni raz
spojrzenia w oczy
zerkasz jakby po raz pierwszy
czerwieniom ust zachwycasz serce
przyjdź będziemy dalej żyć
a świat ominie nas jakby nie było nas
w przestrzeni echem
Yaro, 17 february 2016
zamiast siedzieć na necie
i stukać w klawiaturę
wypisując bzdury
weź się w garść
ćwicz celność karabin chwyć mocno
tak trzymaj
jest co raz gorzej
lepiej nie będzie
jakby chłodniej na świecie
zbuduj okopy
wyspawaj stary czołg
łopaty złamany sztil
to nie twoja wina
zmienia się realistyka
naucz się obronić rodzinę i siebie
by wnukom wieczorami legendę słać
Yaro, 17 february 2016
słowa trafiają w serce
jak miecz przecina tętnice
wyrywa mięso
rodzi się ból
tam gdzie jego miejsce
gorzkie dłonie cierpną
w duszy niepokój
zrodzony dla poniewierki
umrze nikt nie uwierzy
ślepcy
błądzą w świecie materii
opanować nie umiem
gdy drży serce w oczach szydercy
błądzą słowa jak ślepcy
trafiają do serca
tam najbardziej boli
dusza się lęka
Yaro, 17 february 2016
już późno nastała jesień
skrada się na przedmieściach
woda w pobliskim stawie mętna
spojrzenia spod powiek w amoku
blisko sklepu
w dłoni jak kamień zielony
butelka prawie pusta
jak słowa w ich ustach
na drzewie liść drzemie
szary blask cienie
zmierzcha ma się do snu
życie marne biedne ale wieczne
słowa na pożegnanie bez nadmiaru życzeń
co ma być to będzie
obyś wrócił po kolędzie
smutny obraz za szkłem
w kieliszku w kilku kroplach na dnie zamykam rozdział
zanurzam palec sumuje kilka dat
kreski wyryte w futrynie
już czas
zakręcam krótkim łykiem
marszczę w grymasie twarz
jutro nie nadejdzie
kilka zmian w życiorysie
tęsknoty po kieszeniach monet brak
w oknie stróż straszy noc
urywa się film znikł prysł jak wyprysk
budzę się w ramionach
blisko tylko ciebie być
Yaro, 6 february 2016
obecnie istnienie
harówa od szóstej do czternastej
chamówa na ulicy w sklepie
w autobusie w parku lać po drzewie
w domu depresja zasłonięte okna
płacz dziecka zmieszany z reklamą
tato mamo kup mi to
bo powiem pani co robiliście w nocy
istnienia na Ziemi to ból grzech
ciągle umartwianie się zwykły czyściec
manipulacja to marsz bydła po łące
mówią że to życie
rzygać się chce
marzysz pieprzysz jesz idziesz marszczysz
istniejesz w internecie
istniejesz choć mało kto o tym wie
grubo spoko wojsko
w MONIE przypomną ci że istniejesz
zapięty w brązowy pas ścierpnięty
lubisz kosmos nie zwiejesz to jest istnienie
Yaro, 6 february 2016
na mnie już czas matko
dość krzywd niesprawiedliwych dni
nie zniosę płaczu dziecka
głód wielki smród nienawiści
człowiek człowiekowi zwierzęciem
nie mieszam do tego wilków
szkoda psowatych
zaszczuci ludzie
jak bydło błąka się po świeci
gdzie miłość dziś ma miejsce
gdzie gorące serca
rozdziera duszę znieczulica
zimno mi gdy ciemno
przytul mnie
może później nigdy więcej
na skórze dreszcze co będzie
to nie jest wojna to przeklęte słowa
i zesłał miecz byśmy się wzajemnie nie nawiedzili
Ziemia straszne miejsce
gdy dom staje się piekłem
uciekaj
Yaro, 2 february 2016
wypuszczam słowa
nie utrzymam w ustach
w powietrzu głodne gołębie
za wolność za pełny brzuch
szukam prawdy w ludziach
dookoła sieczka kłamstw
w kieracie wspomnień stary dom
niegdyś gościł tam spokój
na piecu pieczony chleb
zapach powal zatyka pierś
stół przy nim nieznany ktoś
nakryty obrusem
sączy indyjską czarną herbatę
rozmowa bez słów
gdzie dobro miłość którą nam wpoili
cichy szept otwiera drzwi
puka ktoś nieznany
to on wie nie powie nie wyciśnie ani słowa
wojny czas niepokój
chciwy świat naciąga żagle na maszty
Yaro, 19 january 2016
urojony świat za oknem mgła
dym ze skręconych liści marychy
ubieram bluzę naciągam kaptur
na uszach Bob odrywa od problemów
spotkać ciebie to jak wygrać w lotto
maszyna ruszyła czas rozpocząć loterię
na murach słowa wydartych lat
bunt sprzeciw nadzieją na lepsze dni
chodniki takie same betonowe stare
szare życia ciskam jak kamień
nadchodzi noc jak zwiastun
koło bloku nudno w klatce blokersi
popijają tanie piwo śmiech
przechodzę milcząc
nie zatrzymuję się szkoda czasu
wiadomość wysyłam nie odbierasz
brak czasu w przestrzeni przyprawia o dreszcze
wracam do miejsca gdzie czuć zapach jutra
bez szans na lepsze wypijam wino
za rogiem leszcze wychodzą na ląd
znienawidzony palę gumę
w domu czeka na mnie spokój
Yaro, 19 january 2016
kawał drogi kupa lat
wydarte kartki z kalendarza
pożółkłe daty lekarz sprawdzian
w dłoni kilka niezałatwionych spraw
na sumieniu poukładane grzechy
nasrane w głowie ale w rządku
łamię porządek zasady
na życie nie ma rady
każdy dzień sztuką przetrwania
nasuwa się pytanie
po co jestem tutaj
po co się męczyć
sztucznie szukam zajęcia
by poczuć gram szczęścia
tabletki na sen
na dzień kilka piw
powolny obchód miasta
spacer dilerka
kasa z ręki do ręki
zarabiam na szczęściu
w życiu ważne mieć
czyste ręce dusze i serce
Yaro, 16 january 2016
ściska mrok marne kłamstwa
ciasna pieczara
milczące w duszy sumienie
natchniony wojownik serca
z miłości do ludzi
walczy każdego dnia
nocą czuwa
przegląd stare kalendarze
znaczy daty
odlicza zmarnowany czas
Ty
Chryste Jesteś Drogą
bez drogowskazu wyciągasz dłoń
nie mówisz nic
wiem milczenie jest złotem
okryty tajemnica życia
idę do światła
dociekam prawdy zaszyfrowanej
wyrwanej z kontekstu
serce drży pełne odwagi
demony wszędzie
nawet tu
brak mi słów
brak tchu
walka o życie
nie hołduję śmierci
wygramy jeszcze jedną batalię
choćby z całym światem
przesiąkniętym złem i kłamstwem
amen