Yaro, 10 january 2016
choć bym
upadł
pozostaną słowa czarne na białym papierze
krótkie formy wersy jak nieoszlifowane diamenty
których nikt nie odbierze nie zatrze czas ni kurz
wierzę w prawdziwy przekaz
w pozytywną energię
nie wyrwiecie serca gdy bije jeszcze
w nas siła w nas nadzieja
wieczna droga
wieczna miłość silna rodzina
powstanę gdy
zawołasz
Yaro, 10 january 2016
upadła kurtyna
czerwona jak pajęczyna
wolności smak 90-tych lat
teraz tęcza jutro kawał Nieba
unia nierządem pachnie
gej lesba za chwilę
pedofilia zasłynie przyjaźnią
tak przez kościół uwielbiana
zakłamana wiara barbarzyńska
mów mi tata
wolność kojarzy się tym innym z sexem
dlaczego burdele nie są za darmo
była by frajdą ruchać darmo
przy ulicach w parkach
samochodach na parkingach Tesco
każdy w sadku chce dokonać aktu
ku rw a wszędzie
oi coś to będzie
jedynym pragnieniem
z miłości uczynić płatny biznes
upadam na łono gdzie za słowa płacą słono
(tyle w tym temacie. kopić gnata jak psu wyjść na miasto i sikać na to ciasto)
Yaro, 6 january 2016
żebrząc o miłość wyciągam dłoń
z nadzieją że ktoś rzuci grosz
błękitnych oczu
byłem blisko o włos
zranione serce
utonie we krwi
czekam wytrwale w upale
w futerale na gitarę
kilka monet
lecz nie ma tej
o której śnię
uderzam w struny a wiatr niesie słowa
słodkie jak miód
zamykam oczy
do ucha szepcze wiatr
zmoczone oczy to nic nie znaczy
dla mnie dziś
Yaro, 4 january 2016
przecież wiesz że
nasze miłość
przestała raczkować
jesienią we dwoje jak sowy
teraz tyle zamieszania
zamieniamy samochody
na ciasne wózki dwukółka
ciepło pozostało na widokówkach
piasek przesypuje kolejny rok
dzieci są w swoich domach
starość buduje zgodę
choć nie czerpię wolności
wiejącej z zachodu ni wschodu
kocham nas dwoje
pomaga prusakolep
wyczekiwaniu na kolejne święta
upijam wino ze swoją kobitą
trzymam nogi w galarecie
Yaro, 4 january 2016
jak stłuczony dzban
uchodzi życie
wylewa krwią
bez tętna żyły
by narodzić się na nowo
trzeba umrzeć
umrzeć za życia
powstać z popiołów
i nie jak Feniks
jak nasze sumienia blade od reklamówek
ktoś niedaleko umiera
by kulała się twoja kariera
są ofiary systemu każdego
w odpowiedzi na głupie komentarze
zastanów się dlaczego jesz chleb
a okruszkami karmisz łabędzie
każdego ranka ciepły
Yaro, 3 january 2016
owinięci skrzydłami nienawiści
oplecione serca
zimnym bluszczem zazdrości
wrastają w ceglany mur
czas trąci owocem
drzwi bez klamek
bez zamków z piasku
wysokie progi
nie przełożysz nogi
nie powitasz gospodarza
zasłonięte okna ciężkie zasłony
sople lodu przy dachu
w sumieniach zimno
na polach śnieg
na niebie ciemne kontury ptaków
jak słowa bez odpowiedzi
mimo tego nadchodzi era serca
miłość zapanuje ogarnie świat
napełniam ducha wiarą
z chęcią życia
rzucam się w objęcia wiatru
nadszedł czas nadchodzę i ja
wreszcie w domu
gdzie czekało miejsce mimo burz
Yaro, 22 december 2015
jestem biały
nikt ważny
szanuję inne rasy
niegdyś żołnierz
wcześniej ministrant
lat dziewięć
na karku dziś trzy dziewięć
trójka dzieci
tata kasa nie odmówisz
bo płacz
czy
to ważna rzecz
nie wiem
oceń czas ominiętych chwil
czy wszystko co kocham
kochać chciałem
nie wybredny
inni myślą że cwaniaczę
ćwicząc umysł i ciało
uciekam w ciszę
szelest papieru
kilka słów jakiś napis
jestem biały
a nie jakiś ciapaty
Yaro, 18 december 2015
od życia nic nie chcę
mi się należy
dostałem kopa w cztery litery
pozytywnie nakręcony jak zegar tykam
zgodnie z ruchem prostolinijnym
gdzie nie ma słońca
gdzie pieprzem i solą
nawijam kolejny bajer na widelcu
pusty talerz
brzęczy mucha
puszczają oczka w rosole
na kołnierzu brud zastygł nie wypierzesz
Yaro, 17 december 2015
krok po kroku
byle do przodu
pomimo uwag zbędnych słów
negatywnych opinii
kilka ważnych prawd
co w sercu to na papierze
mocno w siebie wierzę
zabieram plecak
w podróż uderzam
głęboko w podświadomości świat
świtem w drogę
wieczorem spać
za rękę ze zmęczonym dniem
potrzeba sił by walczyć
z samym sobą
z podwójna naturą
walka z czymś czego nie ogarnia wzrok
nadziei w duszy brak
zdrowy rozsądek nie ma szans
nieusprawiedliwiony świat
pęta na plecach ćwiczy bat
ucieczka w marzenia sen dziecinnych lat
kroi się robota zacznę od podstaw
zreperowane serce bije
gdy zatrzyma Bóg zegar
z uśmiechem życia cud
z nadzieja na lepsze dni
idą budzi mnie świt
Yaro, 16 december 2015
kto stworzył świat sztucznych marzeń
kto powiedział demokracja i zaczął kraść
zapładniają swe kobiety by było komu dać
najprostszą formą wolności i czci
są święte słowa Boga
oparte twarde i proste
dekalog wykuty w skale
Mojżesz gdy na nas patrzy
jest mu żal
kolejny złoty cielec w naszych głowach
mieni się nieuczciwość
w sercu zamieszkała na stałe zazdrość
wróć wolności
mam dość luksusu
którego nie ma
ślizga się iluzją złodziej nocą
z pętlą kredytu u szui
uwiązali jak psa
masz tu jeść i spi er dalaj
nonsensy wykraść chcą nawet myśli
idę pod prąd nie mam telefonu
jeśli chcesz porozmawiać zbuduje płot
z naszych słów usta wymowne
mój przyjacielu
który gdy śpię myślisz jak wbić nóż w plecy
powiem więcej kocham was
że mam takie szczęście
że marzę o Niebie
choć drogą idę lecz to nie tak
coś mnie omija czegoś brak
brakuje życia w życiu
za mało radości za mało serca
nadzieja jak płomień zgasło
zmoczył je czas nieistnienia
chwalisz się że zarabiasz
że w domu jesteś w niedzielę
wieczorem uciekasz
za granicą harujesz
bo za krajowa pensie cię nie stać
żeby przetrwać pusty gar
gdzie jest prawda
współczesny zniewolony człowiek
świat ten sam kryzys maja w głowach
życie to gra w karty
między diabłem a tym co płaci ci