Yaro, 20 december 2013
koniec tej wędrówki ludów
wracać do domu już czas
Italia nie zając poczeka
miejsce matki w domu
smutno bez twych słów
wnuki zadają trudne pytania
musisz wysłuchać dać odpowiedź pełną
sypnąć garść euro jak gołębiom ziarno
nie ma ciebie tutaj najgorzej w święta
twoja twarz mówi wszystko
echo w telefonie
odbierz
powiem kocham cię
Yaro, 19 december 2013
pochylam się jak stara
zgrabiał wierzba płacząca
składam kwiaty na grobie
trzynaście pustych lat
płonie znicz światłem dni
bez ciebie dzieje się źle
w nadzieję ubieram serce
czekam
spotkajmy się na granicy czasu
połączmy nasze światy
zmiećmy zło w pył
mieczem rozpruję przestrzeń
by realne stały się sny
czekaj
przybliż rąbek tajemnicy
czy jestem na granicy poznania
Yaro, 19 december 2013
mimo pazurów choroby
dzielę na pół tabletek moc
coś każe biec przed siebie
jak na rozkaz
rozkładam ręce w ptasim locie
w koszarach życie
trzy posiłki i kompot
każdy dzień jak w okopie
świst problemów nie omija
dezerteruję stąd
stoisz blisko
podajesz pomocną dłoń
światło wszędzie rozprasza noc
Yaro, 19 december 2013
gdybym napisał coś wartościowego
i tak nikt na świecie mnie nie pokocha
jestem samotnikiem w stadzie
szarym wilkiem z oczu patrzy
skóra pod swetrem pokryta dreszczem
strach przed rzeczywistą prawdą
ile wody upłynie w rzece
ile lat poniesie wiatr w eter
kocham to co robię robię to dobrze
gdy chcę
gdy wena niesie echem
na razie jestem w lesie
pryszczem na wilczej skórze
Yaro, 18 december 2013
droga mleczna rozkłada ramiona
pomiędzy nami nie ma tajemnic
księżyc blady krąży zimny
w kosmosie czas płynie wolniej
na skróty też można
gwiazdy ich już nie ma
pozostało światło
aniołów skrzydła jak ptaki nad klifem
na fali myśli skłębione
maluję obraz o zapachu siana
choć łąki zielone nie skoszone
ciągniesz mnie za rękę by biec po zroszonej
jest ciemna noc czuję ciepło twego ciała
lećmy już
czasu mało pozostało do rana
Yaro, 18 december 2013
okna otwierają oczy
gdy słońce na nie patrzy
budzik schizofrenik się drze
w psychozie dnia
wstajesz niewyspany
do kibelka szybko
odcedzić ziemniaczki
potem woda na kawę
już wszystko wrze
długi łyk
nawet nerwy wyszły z konserwy
za chwilę trzeba wyjść z siebie
biegiem do pracy
zdążyć przed szefem
beze mnie nie mają szans
dzień jak co dzień
znikam ja znikasz ty
w szarej mgle codzienności
Yaro, 17 december 2013
skradłaś mi siebie
spojrzeń i nocy tobie nie dam
było
nas pełno w różnych zakątkach
mieszałem miejsca
zdjęcia w objęciach
zamazał czas ale nie w głowie
ogień po dziś płonie
nie zgasi go
żadna straż ogniowa
skradłaś mi serce
pozostało samo bicie
odbite głębokim echem
na kościelnej wieży
moja powaga miesza się z twoim śmiechem
szczerze
nie wierzę w to w co ty wierzysz