Yaro, 14 december 2011
a gdy już spotkam cię na śródku ulicy
jak czterolistna koniczyna
utulę pajęczyną jak płaszczem
wypowiem miłe słowa
kocham
dreszcz pod skórą wibruje
serce spotka serce
trawa narodzi nowe kłosy
spacerkiem aleją objęci w pół
uśmiech na ustach nie gaśnie
po internecie serfuję
Yaro, 14 december 2011
wszystko szybko się toczy
jak pod górę głaz
jak drzewo zawsze sam
na gitarze gram
piosenka o ptaszku i wiośnie
płynie w eterze
jeszcze tu zostań
jak dwa konie
rozumiem się z Leonem
lato w kolorze
w dziadkowym telewizorze
płyniemy na tym wozie
u jarani po pachy
suniemy w kierunku
wizji horyzontu i morza
Yaro, 13 december 2011
kocham ten dzień to miasto
ten cień słońce za ratuszem
maślane bułki jem z dżemem
być punkiem nie skinhedem
będzie koncert w naszym mieście
zbieramy pałki i kamienie
policja w terenie
jeszcze trochę trawki
piwko tanie w moim mieście
śnią się zabawy sprzed piętnastu lat
jestem już za stary
w duszy jednak muzyka
miasto pamięta jak się bawimy
na ziemi gdzie komuna
rodziła w bólu nienawiść
zaszczepieni złem
kopali niewinne ofiary systemu
miasto pamięta wydarta księga
Yaro, 13 december 2011
wśród ulic i skrzyżowań
wyciągam do ciebie dłoń
odpychasz odkładasz na bok
jak rzecz nieważną
był taki dzień gdy kochałaś
teraz gdy ciebie zabraknie
w moim sercu gdzieś na dnie
odkryjemy się na nowo
zapragniesz dotyku
wrócisz myślami i wspomnisz słowa
pisałem listy
dzwoniłem do drzwi
nikt nie otwierał ich
Yaro, 13 december 2011
uronię łzę do kielicha pełnego wspomnień
zaszyję się w pokoju gdzie zapach kadzideła
daje spokój
usnę na jakiś czas
by nocą
po deptkaku spacerować
i zapomieć twoje kroki
przesączony przez pergamin
idę o krok dalej zapominam się czasem
na skale wyryłem słowa
może odczytasz
może zmyje je deszcz
Yaro, 11 december 2011
w świecie chaosu i chamstwa
otwieram serce bo są ludzie dobrzy
niosę pomoc
bezdomnym i bezpańskim psom
opatrzę rany jeśli są
słowa sklejam i puszczam latawce
jak Staś i Nel
otwieram serce i patrzę w nie
czy jest coś jeszcze czego mi brak
podziwiam poetów
podły świat
najlepiej udać wariata
schować głowę w piasku
Yaro, 10 december 2011
doprawdy umrę zmknę oczy błękitne
wyciągnę nogi
wcisną garnitur zaciasny
księdza nie będzie
jest zbyt drogi pochówek skromny
przyjacielu złożysz kwiaty
modlitwa dotrze do Pana Boga
słowa ostatnie wypowiedzą
nic nie zmaże win
nie naprawię ich
cieszę się że kiedyś zostawię to wszystko
Yaro, 9 december 2011
na rozstaju dróg stoimy wpatrzeni w siebie
serca drżą energia rozpiera
napinam się i wzdycham
nic nie mówisz
głaszczwsz moje dłonie
róża ma kolce
rozstajemy się zachwyceni
dostałaś bilet do lepszego świata
pełnego marzeń i nadziei
zostań na chwilę która trwa
odjeżdzasz w krainę gdzie
pochowsz sny wspolne dni
patrzę jak w oddali
postać którą wymarzyłem
znika za horyzontem
Yaro, 9 december 2011
każdą łzę ważę na szalach
mierzę ile jest warta
w życiu pełnym barw
kolorowych szkiełek
nieoczekiwanych chwil
karmię się spojrzeniami
cichych ciepłych pasteli
cieszy twoja obecność i głos
jak nucisz melodię która nie ma refrenu
łapię wiatr w dłonie
chowam do kieszeni
kawałek chleba
wojna między kalką a papierem
z kałamaża wylewam atrament
na
parapet
wydźubuję nasiona
zwariowane dni
w obecności szumów hałasu
w głowie głosy