Poetry

Yaro


Yaro

Yaro, 8 december 2011

dzieci

dzieci uczą  miłości
słowa burzą betonowe pomniki
dla których umarł szacunek

błyskawice rozwieszają
ciemne mocne zasłony na scenach nieba

skruszone z niewiną miną
proszą o czekoladki i żelki o smaku coli

zapracowana matka
taszczy z zakupami w progi domu

ojciec zachlany śpi
z butelką przy boku
to jego alibi
że coś robił

dzieci zukrytym żalem mowią prawdę
tata stał jak niedzwiedź na dwóch łapach


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Yaro

Yaro, 8 december 2011

to jest życie

złotą nića szkicuję obraz przyszłych dni
przez szkiełka widzę niebieską rzeczywistiść

słowa układam jak karty
przebieram nóżkami
w świńskim truchcie
jak kaleka

pijak na chodniku nikt go nie podniesie
by wrzucić do kosza
 pószcza pawia
albo paw w puszczy
  

ściskam w ręku
zamiast zielonego kamienia twoją dłoń 
ciepło uczuć miesza się w kipiącej radości

serce unosi lekko klatkę
pełną gołębich piór
gołębie się zagryzły

w milczeniu utykasz w ciągu dnia


number of comments: 3 | rating: 1 | detail

Yaro

Yaro, 8 december 2011

los

zbuduję dom na fundamentach serca
łzy będą płynąć rynnami jak zapłaczesz
policzki spieczone nawilżę

słońce zapłonie iskrami nadziei
w dobie niepewnych czasów warto kochać
tulić w ramionach silnych jak ona

wróżki za wdowi grosz wskażą drogę
by pewnie omijać przeszkody


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Yaro

Yaro, 7 december 2011

mijamy się

z duszą na ramieniu
z sercem w dłoni
kroczę do twojego domu

żąkile w dzbanie pełnym

roześmiany poranek

z różowym rumieńcem 
cała w skowronkach
o nic nie pytam
w oczach mam dynamit

jesteś królową nocnych marzeń
tak niewiele wiem
marzeniami mogę żyć
choć mijamy się nawet w snach


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Yaro

Yaro, 6 december 2011

ćma o siódmej rano

budzę się rano
widzę jak na oknie
ćma ubiera spodnie
poleżę jeszcze chwilęw łóżku
wygodnie
słonko promieniami pieści
wstaję bo mama wrzeszczy


number of comments: 1 | rating: 0 | detail

Yaro

Yaro, 5 december 2011

głos i gniew

posłuchajcie głosu nie odwracajcie się jak żona Lota
sól jest zbyt słona by ją wcierać w zranione dłonie

słowa które mają tysiące lat nie są wyssane z palca
zawisnę na krzyżu podepną prąd elektrody dwie
nie lubię spalonego mięsa wachać
swąd
 strzelcie prosto w głowę zamilknę na wieki

nas pożre ogień piekielny
 Bóg na pięcie się obrócił
 podrapał się za uchem i
wypiął na nas pupę


number of comments: 2 | rating: 0 | detail

Yaro

Yaro, 5 december 2011

słowo

gram słowem nic nie powiem
wyobraziłem sobie  jestem szczurem
robię dziury ostrzę pazury
 pióro jak miecz obusieczny
rysuję kartkę w kratkę 
szkicuję wiersz bardzo prosty
nie wymagam wiele
 rosół w niedziele
lubię odpusty jestem kowbojem
wieczorem przy kominku
popijam znaczną ilość drinków
ciepło jest spokojnie leży pies


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Yaro

Yaro, 4 december 2011

nie pójdziemy do nieba

niebo otworzyło sie na prośby
Sodoma i Gomora w cieniu ulic wielkich miast

gej gejowi obrączkę zakłada bo lubi anala
jest fajny ten świat gdy kobieta z kobietą się kocha 
patelnie są już wydepilowane i gotowe na miłość

coś pięknego ludzie się bogacą
na biednych na słabościch ich

spadły czarne czasy bez snu 
słowa nie są potrzebne w gębie
zbawione zostaną tylko gołębie

wielki miecz mały anioł wlecze
chemia w sklepach opętała młodych na dopalaczach 
będzie legalizacja więcej trawy a mniej ciasta 

 głupota panuje nawet w szkołach i kościołach
każdy widzi pieniądze by zaspokoić swoje żądze 
cała moja wiara woła o pomstę do nieba


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Yaro

Yaro, 4 december 2011

w sieci

naprawdę nigdy mnie nie było
jest związany
wszędzie rostawione sieci internetowe 
ekran to ściana
twardy mur
klawiatura przekazuje myśli
przelane na serwer
  prawdę mówiąc 
mam dosyć kabli w głowie 
wchodzę na stronę
oczy zmęczone zakraplam
słowa ktoś kontroluje


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Yaro

Yaro, 3 december 2011

róża i kosz

kwiat czerwony zwinięte płatki
zapach kawy i tytoniowej fajki

myślami przy tobie blisko teraz i przez wieki
pełna kolców wśród zielonych liści taka byłaś

nadzieja nie przychodziła z wiadomością od ciebie
dziwna mina przykro mi
 serce w strachu kołatało
sam zostałem szczęście ominęło

podarowałem tobie wypełniony kosz
po same brzegi kipiało pięknem

kocham cię dedykacja brzmiała w moich uszach
wiedziałem że robię z siebie lekkie pośmiewisko

 zostawiłaś zdjęcie i numer
odjechałaś
róże trafił szlag
 mokłem wśród łez
 opuściłem kosz


number of comments: 0 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1