Yaro, 7 november 2011
bosymi stopami dotykam zielonych traw
mam jeszcze czas by zacząć się bać
Aniołowie czy są czyste wasze dłonie
gdy będziecie walczyć na polach
gdzie śmierć rozdaje karty
w dłoniach długie miecze
zło czai się niebezbiecznie
Armagedon pochłonie ziemskie miejsce
złe dusze spłoną w piekle
Yaro, 7 november 2011
ulica w centrum obok dworca
mieszkam na ulicy gdy ciepłe są dni
na dworcu zjawiam się późną jesienią
byłem biznes menem teraz jestem zerem
mój dom to karton z telewizora
jestem wolny i tak ciągle głodny
przeszukuje śmietniki są tam różne smakołyki
mamo o tobie myślę gdy nie śpię
ciężko się śpi gdy cię w środku ściska
głód i smród dookoła na kolanach się kłania
Yaro, 6 november 2011
zostawiłaś na niebie spojrzenia
szukam twoich śladów na gorącym piasku
fale zmyły łzy a słowa rozwieszam po sklepieniach
zostawiłaś wspomnienia i ten dziwny talizman
ciebie jak nie było tak nie ma
pod sklepem malują wystawy w kolorach nieba
Yaro, 2 november 2011
kocham niekochane dzieci niechciane
jestem diamentem nieoszlifowanym w ludzkich oczach
oczy wielkie zapłakane
wojna nie ma końca
na początku była to spokojna wioska
kipiąca radością od świtu po pierwszą gwiazdę
niebo bez śmigłowców i spadających bomb zamiast meteorytów
orają sieją zbierają krwawe żniwo
ciepło było tego lata
kometa przeleciała dotykając horyzontu granic
stałem na posterunku w pełnym rynsztunku
Yaro, 23 october 2011
kiedy skleją drewnianą trumnę
nie będę o tym myślał
co się stało
stanę obok
zobacze jak wkładają
moje zimne ciało
gdy zaczną się modlić
i pożegnają
zostawię cały świat
bo tak być musi
jeszcze tylko wieko parę gwożdzi
złamany sztil od łopaty obsadzą
wykopią płytki grób
gdy się ocknę żebym mógł wyjść
zapalę papierosa i usnę na wieki
brama się zamknie
a spotkam po drodze św. Piotra
w najgorszym wypadku demony i diabła