Yaro, 27 march 2019
za oknem słońce dźwiga się
wpatrzone nieśmiało do lustra
złote promienie
wbijają się z lekkością we włosy
czesze warkocze dziewczęce
układa je na piersiach
ramiona szczupłe
opadają wzdłuż przedramion
dłonie delikatne jak płatki róż
w ogrodzie
pachną konwalie
dzwonki delikatne bielą
cieniste miejsca ogrodu
liście lancetowate
zielony kolor
mój ulubiony
Yaro, 26 march 2019
niesiona z wiatrem
rozpływa się w powietrzu
na dłoniach ślady
zapisany zaprzeszły świat
na twarzy wyraz niewyraźny
rozmyjemy się w czasie
na wieki chowając się za
wieczności drzwiami
duch w środku człowieka
cierpi od lat oddając
szczęście radość
zapamiętałem tyle co ty
że nie mamy nic
prócz siebie nawzajem
szczery uśmiech ucina rozmowę
Yaro, 21 march 2019
stary pomost zawieszony
nad wodą nad jej żywiołem
pale wbite głęboko w dno
drewno kiedyś rosło
nim pomostem nazwano je
pomiędzy człowiekiem
powietrzem wiatrem wodą
połączony świat baśni
wiele w tym miejscu się działo pierwsze randki
używki muzyka taniec pierwsze pocałunki
smak zapach niezatarty w pamięci
odzywa się czasem gdy bywam za miastem
odwiedzam stary pomost czasem
w zadumie zatopiony siadam
dotykam starych desek patrzę w dal
przywołuję wspomnienia dotykam myślami
młodzieńczych lat widząc dziewczyny
ich włosy wiatr rozwiewał na wszystkie strony
słyszę ich niewinny śmiech
proste było życie zadowolony
inaczej spokojnie płynął dzień
Yaro, 16 march 2019
ogląda mnie w dzień
zawsze po narkotykach
żydowska kamienica
utracony majątek
żydowskiego sąsiada
w ciemnym przejściu
wyczuwam zapach uryny
niewiele strzykawek
paw prezerwatywa
zwracam się z prośbą
otwórz drzwi
tonę dno pod stopami
zapadam się w sobie
upadłem niejeden raz
wyciągam skaleczone dłonie
wybroczyny od igieł z heroiną
podsuń matko talerz zupy
podaj okruchy chleba
wróciłem drogą
którą kroczyłem
zasypał popiół spłoną dach
nie patrząc za siebie
odmieniam własny stan
by dobrym się stać
Yaro, 10 march 2019
zanurzam pióro
w ciemnym błękicie atramentu
gdy by mówić umiał kałamarz
podpowiedziałby wiele o nas
w głowie kilka rozważań
układam w zdania
na papierze szkicuję wiersz
wyrazy płynące ze stukotem
z drżeniem rąk
z basem serc
wszystko o czym śnię
ty wiesz ja wiem
rozdzieleni jak przedarta
pocztówka znad Bałtyku
włóczęgą po mieście
rozpoznaję siebie
zgubiłem klucz nie odlecę
zamknięte drzwi
spocznę na progu
upływa czas tak mi brak
ostatni taniec ostatnia noc
wciągam nosem szloch
w dłoniach z losem
schowam w kieszeni
zapach twych ust
smak spotkań sprzed lat
jesienny powiew
liści szum zamazany z czasem
twoje włosy na tylnej kanapie
kilka listów spakowane w
żółte koperty
Yaro, 9 march 2019
wyganiają ze speluny
na zimno aż boli
nie ściskasz kasy nie pijesz
odjazd następny proszę
latarnie sterują mną
jak samolot ląduję
nocny one liter czarna pepsi
w parku w nocy nie ma pał
alkohol miłość dance
nie jest zbyt późno
trwa noc
zachwiany opieram dłonie o ścianę
odcedzam ziemniaki
dobrze już
w środku brzucha czuję luz
wypełnić płynem zapobiec odwodnieniu
latarnie sterują mną
jak samolot ląduję
nocny one liter czarna pepsi
w parku w nocy nie ma pał
alkohol miłość dance
skontaktowany z własnym mózgiem
oddalam się od rzeczywistych zdarzeń
czasem umieram zawsze
przed śmiercią piszę rap
latarnie sterują mną
jak samolot ląduję
nocny one liter czarna pepsi
w parku w nocy nie ma pał
alkohol miłość dance
Yaro, 5 march 2019
wnętrze pokrywa mrok
kroki w ciemności gruby głos
tajemna moc zamazuje kierunek
w głowach pokarmem fałsz
połykasz go pokarmem on
na wierzch wynurza się ziarno prawdy
kładziesz je na żyzną ziemię by zakwitło
w nas ogień
założone kajdany uwierają
nie widzisz nic
nie pozwalają ci mówiąc
że praca uczyni cię wolnym
upływają dni
nie widzisz
nic prócz wyczuwalnego zmęczenia
brakiem sił patrzysz przez okno
świat umiera ty razem z nim
mogłeś wiele zrobić
opamiętany wołaj
wznieś ramiona jak drzewo
na pustkowi usłysz głos w sobie
to ty już śpisz
Yaro, 27 february 2019
takim szczurem być
by nawet na ulicy żyć
nic nie złamie mnie
w środku tyle sił
nie wyrwiesz wolności mi
która we wnętrzu tkwi
szybciej płyną dni
punki w garniturach
udają przykładnych ojców
u bram piekieł
czekam na sąd
nie woła nikt
wątroba to tryb nie uszkodzić
uważaj na alkohol bo to on
marnuje nam czas
muzyka miłość ryzyko fałsz
autentycznie dałem
z siebie wszystko
dałbym jeszcze raz