Poetry

PanJabol


PanJabol

PanJabol, 19 october 2010

Już padł bramy...


Już padły bramy moich ust,
taranem szklanym strzaskane,
klecząc modliłem się o litość, 
Przed pomarańczowym tłumem.

Wywrócony na lewą stronę,
tonąłem pod naporem salwy kamieni nerkowych.
i napotkałem twarz Chrystusa na desce klozetowej.
Handlującą tanimi prawdami z życia.

Jesteś Judaszem - usłyszałem tylko,
lecz wykłócać się z nim nie chciałem,
może nie miałem siły, może nie nadążyłem,
gdyż tłum rozwścieczony pocżął rozrywać mnie na strżępy.

A mój anioł strół machnął tylko ręką,
podniósł mnie z ziemi i otrzepał,
z kurzu i wyplutych wnętrzności.
Usadził na krześle, otwierając następne pół litra.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

PanJabol

PanJabol, 16 october 2010

Do R.W.

Miałeś rację,
trzeba było rozstrzelać poetę.
głęboko zakopać,
i spętać mocnym sznurem.

By nikt więcej nie bajdurzył,
o wolności, utopii,
milości utraconej,
czy rozckliwial się,
nad trywialnym pięknem
kształtu kobiecych cycków

Trzeba było rozstrzelać poetę,
każdego, bez wyjątku.
Nad ich grobem,
i tak nikt łzy by nie uronił.


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

PanJabol

PanJabol, 15 october 2010

Pani Niebieska

A wszystko to było jej winą.
Przypatrywałem się ukradkiem,
Jak naga, siedząc okrakiem na księżycu,
zdrapywała gwiazdy z nieba.

Kusiła mnie, uśmiechając się lekko,
jakby czując pulsowanie moich skroni,
zabawiała się dalej, jakby mi na złość
z wszelakimi ciałami niebieskimi.

I tak tracąc noc całą, patrzyłem w niebo
przysypiając na chwilę...

i obudziłem się nad ranem,
znajdując swoje zęby w umywalce.


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

PanJabol

PanJabol, 12 october 2010

Łzy matki

W ten czas, kiedy matki,
łzom nie było końca.
Łzy te słodko-gorzkie, przesiaknięte
goryczą swego syna wyrodnego wychowania.
Wyrażały żal,
jaki w matce się rodzi
kiedy syna swego jedynego chowa.
a jakby radość,
że to koniec jej udręki
i całej męki,
który ów młodzieniec
sprawiać był jej rad.

Łzy te wodospadem spływając,
po jej twarzy porytej bruzdami
podtapiają wszystkich gości,
dostojnych żałobników.
Zalewając ich uśmiechy ironiczne.
i atawizm, który przygnał ich
na to żałosne przedstawienie
ludzkiego nieszczęscia.
I znajomków, co wydawać by się mogło,
znali go najlepiej
i przeczuwając wypadków bieg zły
dać wiary im nie mogli.

I pozostało teraz tylko,
raz po raz odzywające się
to słodkie, głuche, miarowe
uderzenie ziemi o trumnę nieszczęsnika.
I zawodzenie ksiedza,
który sam nie wie, po co tu się znalazł
Wszak ów młodzieniec - heretyk
co Boga w sercu nie miał.
I tak wkrótce po tej hipokryzji pełnej ceremonii,
do domów wszyscy się rozejdą.
Zapominając szybko o młodzieńcu
Co wziął własnie mariaż z ziemią.

Prócz jeno matki umęczonej,
bo zdaje się,
tylko ona ukochała prawdziwie
swego syna, szaleńca, bezgłowego jeżdźca.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

PanJabol

PanJabol, 10 october 2010

Cmentarna dziwka

Dziwka cmentarna na smudze dymu,
odlatuje na skraj
swej trupiej swiadomości.
i ze zniesmaczeniem spoglada,
na swych kamratów,
co raz po raz,
gwałcili ją,
myśląc ze im przeznaczona.
 
Spokojnie odlatując,
gubi się w chorej przestrzeni,
z nadzieją,
na lepszy orgazm.
Orgie, całkowite zezwierzęcenie.
I podduszając sią swą bielizną,
marzy o swym księciu, co swe przyrodzenie,
wraz z nasieniem poda jej na tacy.


number of comments: 3 | rating: 1 | detail

PanJabol

PanJabol, 7 october 2010

Wstyd

Nie jestem sobą,
a może byc już nie chcę.

ja alkoholik,
syn alkoholika.

ulepiony z nienawiści,
co z milości zrodzona.

z czarnym karaluchem w ustach,
co słowem stać się nie chce.

leżąc na lonie matki,
usypiam snem bezsennym.

i wiedząc co stanie się za chwilę,
tonę, w nieszczerym wstydzie.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

PanJabol

PanJabol, 5 october 2010

Modlitwa

Nie jestem godzien,
abys przyszla do mnie.
nocą.
Ale szepnij tylko słowo,
bądź,
A stanę przed Tobą.
nagi
z członkiem w ręku.

Baranku łonowy,
który łagodzisz grzechy moje.
i sumienie.
Przyjm błaganie moje,
o noc dzisiejszą,
za co na wieczne potępienie pójdę.
Ja mesjasz,
zwierzę, zło najczystsze.


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

PanJabol

PanJabol, 1 october 2010

Spowiedź samobójcy

Oto spowiedź samobójcy,
przyszłego czy też niedoszłego.
Chyba pierwsza w życiu jakby całkowicie szczera

Oto spowiedź samobójcy,
w wyimaginowanym kościele,
na pokutnym klęczniku, ręce do pacierza składa

Oto spowiedź samobójcy,
co przez kratę dębową konfesjonału
wraz ze słowami z zajadłością krwią pluje.

Oto spowiedź samobójcy,
choć spowiednik, jedyny co chciał go usłuchać
podobnie jak i on już dawno martwy i pokuty nie zada.

Oto spowiedź samobójcy,
i słowa nasze siłą wciśnięte w jego usta.
Tak, oto ostatnia spowiedź samobójcy.
 


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

PanJabol

PanJabol, 1 october 2010

Pożądanie

Jak posąg wyryty w marmurze,
stanęła przede mną i szepcze cicho.

Naga i piękna, stanowcza i zimna.
Hathor, kobieta kot, bóstwo z marzeń sennych.

Szepcze słowa, w obcym języku.
jakby rozkazy, wysyłające mnie na front.

Łamie moją młodzieńczą naturę,
nie buntuje się.

Jak pies, bestia ujarzmiona,
podążąm posłusznie za jej cieniem.

Bez krzyku, bez cienia protestu.
Całkiem niemy i ślepy.

Zginam się wpół służalczo
przed jej kobiecością,

i sterczący kutas,
symbol, męskość prymitywna,

zgina się wraz ze mną,
oplata jak wąż szyje

i dusi, zabija...


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

PanJabol

PanJabol, 30 september 2010

Czas w drogę

Na mnie już czas,
podobnie jak i na ciebie.

Wyrok zapadl,
kiedy kroczylismy razem

przez jesienny martwy park,
a droge wskazal nam wisielec.


number of comments: 0 | rating: 4 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1