Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 28 november 2010
Na przedniej szybie,
za wycieraczką
liść żółty.
Nie ukrył się
przed biczem przelotnego,
teraz lśni w słońcu.
Jest jak kredowe zaproszenie
agencji –
przypomina, że wszystko opada
Radość 27.10.2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 28 november 2010
Na gorącej płycie ginie wody kropelka.
Syknie tylko i w oka mgnieniu wyparowuje.
Szybciej z życia znika wdzięczność — nie wiem jak wielka!
Ledwo co się pojawi i już nam odlatuje.
Znikają utyskiwania tam gdzie wdzięczność jest.
Gdzie jej brak zaczynasz się uskarżać — to nie trudne,
ktoś się nie uśmiechną, ktoś nie taki zrobił gest,
dreptasz po nizinach, życie nudne jest i brudne.
Łaska o taka wdzięczność co bezustannie trwa,
przypomina śnieg co wciąż pokrywa Himalaje.
Nie spada by stopnieć, spłynąć jak wzruszona łza,
cokolwiek spada na najwyższy szczyt — pozostaje.
Zrób wszystko by płatki wdzięczności nie topniały.
Niech pokryją najwyższe szczyty twojej istoty
by umysł twój, emocje, wdzięcznością pałały.
Wdzięcznym, Bóg łaskę daje — moc na wszelkie kłopoty.
Blachownia 2002
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 28 november 2010
Uczoną kulturką słodzony marketing,
przedszkolną laurką, uśmiechem kwiatuszka,
ziarenka – klepsydra, recykling – petting,
nie zając nie wydra – pierwszy bal kopciuszka.
Kontrola pozorna, mięśniową drezyną,
codzienność upiorna i szyny bez belek,
zalana esencja, sknerstwem i benzyną,
zabita potencja – zginął pantofelek.
Łudzę się. Nie zdążę – żyć stopą szeroką,
nawet jeśli książę bucik mój odnajdzie.
Kto swoje wypieści a innych – głęboko,
stopy w but nie zmieści i donikąd zajdzie.
Radość 27.10.2010.
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 27 november 2010
Czysta rzeczywistość.
Była na pewno.
To ja, może bardziej niż ona,
nie dostrzegałem jej.
Rzeczy się przeplatały,
sprawy postępowały, jedna po drugiej.
Uczucia wyobraźnią płonęły.
Postrzeganie rzeczywistego,
wbrew woli rozumu,
przegrywało.
Wszystko przechowują wspomnienia,
które raz po raz wracają
i opowiadają, za każdym razem na nowo,
jednak nieco inaczej, tę samą bajkę.
Ale nie ona. Ona nie wraca.
Ona ma swoją wyobraźnię,
żyje w innej bajce
i też stara się postrzegać rzeczywiste.
A ja godzę się z tym
bo ją kocham.
Czasem pocieszy mnie sen.
Radość listopad 2009
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 27 november 2010
Wybaczenie jest piękne, wybaczenie wspaniałe.
Patrząc na jego bohaterów, nieraz się wzruszę.
Serce mam przewrotnie – wrażliwe, niedoskonałe,
wybaczenie traci wdzięk, gdy ja wybaczyć muszę.
Widząc w dzienniku, głodujące dzieci w Afryce,
czy ginące stworzenia pod falami tsunami,
o pomstę wołam! Przeklinam boże tajemnice!
A najbliżsi... przewrotnie – wrażliwe serce mami.
A tolerancja? W którym to oku widzę drzazgę?
Welon ignorancji wkładam na wypadek wszelki.
Byś Boże mej „wrażliwości ” nie rozgniótł na miazgę,
bym czasem nie zobaczył, we własnym oku belki.
By osądzać innych nieźle władam mieczem wiary.
Jak wąż kręcę by się nie poddać bożej lustracji.
To nie sztuka iluzji, to prawdziwe są czary,
Przewrotnie – wrażliwe mistrzostwo manipulacji.
Blachownia2005
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 27 november 2010
Dotknął nas swą obecnością, tajemnicą. Wlał w nas tęsknotę.
Nie możemy utrzymywać, że nie znamy Go całkowicie.
On nas nie wykupił – i my Go nie czcijmy srebrem ni złotem.
Daje się nam poznawać, pozwólmy Mu się wymykać – życie.
Oswojony jest, bliski, idealnym odbiciem nas samych
a przecież kto twierdzi, że poznał, ten nie poznał jak należy.
A gdyby tak nas swoich dziś odwiedził, czy Go rozpoznamy?
Trudna nam manna codzienna, obcy nampowiew wiatru świeży.
Wystawić pomnik Bogu nieznanemu i o nim zapomnieć,
jest niedobrze – jak spoufalać się z Nim i prawa sobie rościć.
W płaszczu pokory trzeba po ziemi chodzić by w niebie dom mieć,
dla swej wiedzy o Nim umierać trzeba, pewnościom swym pościć.
Pełną uwagę i szacunek odważny ku „ Nieznanemu ”.
Nie być głupim – ignorantem i zatwardziałym fanatykiem.
Umieć postrzegać Go we wszystkim, nie przypisywać niczemu.
Tylko wdzięczne, czyste serce–jest żywym znaczącym pomnikiem.
Radość maj 2006
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 26 november 2010
Jest mi tak trudno zwracać się do Ciebie po imieniu,
i jest mi tak trudno, modlić się do Ciebie rozumem.
Sercem Ciebie szukam, przekonany o Twym istnieniu,
nie jestem w stanie, nie umiem, wyznać tego przed tłumem.
W złożonym z nazw i form labiryncie logika błądzi,
zwracać się do Ciebie Któryś Jest, to prawdziwa sztuka.
Zgadza się, nie zgadza, przyjmuje, odrzuca i sądzi,
pełna racji, gwałci cel. Serce wie – pokornie szuka.
Wyznaję to przed nami, wyznaję tylko przed Tobą.
Nie jestem w stanie, nie umiem, wyznać tego przed tłumem.
Bez wypatrywania na Ciebie nie mogę być sobą,
sercem będę pił Ciebie, w tłumie będę żył rozumem.
Blachownia sierpień 2007
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 26 november 2010
Tańczą nad trawami
delikatne śnieżynki.
Są dostępne dla oczu.
Gdy chwytasz rękoma,
zabijasz tę dostępność.
Zostają mokre ręce.
Jest dla stworzonego
niezależne istnienie,
w głębi duszy dostępne.
Gdy chwytasz rozumem,
zabijasz tę dostępność.
Zostają mokre skronie.
Blachownia 18 LUTY 2008
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 26 november 2010
Brak kradzieży, brak zdrad.
W swym przeznaczeniu są wolne -
dowolny jeden kwiat
czy jedno drzewo dowolne.
Za kawałek ziemi
wdzięczne, że mogą tu gościć.
W pełni wkorzenieni.
Brak porównań, brak zazdrości.
Z żywych źródeł piją,
uważnie wsłuchane w ich toń.
I prawdziwie żyjąc,
rodzą owoc. Mają swą woń.
Międzylesie 05.09.2008
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 24 november 2010
Magicznym tchnieniem poezji poczęte
i z łona tajemnic niepojętych zrodzone,
w spragnione gleby serc, na ścieżki kręte,
słowa – na głębię ludzkich przemyśleń rzucone.
Pragnę by był, w rytmie tych słów i dźwiękach,
słyszalny szelest nadziei, choć kruchej jak liść.
A woń ich treści, balsamem w ich mękach,
światełkiem co znów odkryje, jak żyć i jak iść.
By były pomostem na kroki pierwsze,
przeciwległym brzegom odmiennych oczekiwań,
w tomik utkane żywą nicią wiersze,
ciepłą nocą zwierzeń, nie chłodnym dniem ukrywań.
Radość styczeń 2008