Florian Konrad, 17 december 2016
thrash cult, bajka melodyjna
za gówniarza wołali mnie Judek
teraz zwracają się z szacunkiem - panie Iskarioto
obserwuję upadek etosu automordercy
każdy niczym kramarz z podziemnego targowiska
do tego noże zbyt tępe, liny za szybko się rwą
ci, którym nie udało się odejść
mimo tysięcznych prób
pozapisywali się do Klubu Miłośników Twórczości
Eda Geina (taki słynny tapicer i projektant mody)
i przyszywają sobie notatniki do rąk
żeby nie zapomnieć adresu, personaliów
ulubionego cytatu
patrzę jacy mali są, jak śmieszni
chodzę pośród nich ze świecą, z nożem
kłaniają się w pas
każdy czuje respekt przed zdrajcą
Florian Konrad, 12 december 2016
tworzenie w gorącym powietrzu:
gdy trzymamy się za ręce- powstaje ramka
w środku lęgnie się obrazek
surrealizm przekłuty igłą
piękny pejzaż - mówią przechodnie
(likejacking -sztuczka, by unieść palec w górę)
zatrzymujący się przed wirtualnym malowidłem
a tam: nobliwy starszy pan dosiada smoka
rudowłose demonice bawią się w sabat
tany dookoła ogniska
każdy lubi patrzeć na nasz żywy fresk
niektórzy przez długie godziny nie odrywają oczu
(cielęta na wysprejowane wrota)
i tak nie zrozumiecie, co przedstawia arcybazgroł
przesłanie - metafora niemożliwa do rozplątania
tak nasza
tak przykra
Florian Konrad, 8 december 2016
kapsuła bezczasu: w świeżych fundamentach
zatopiłem słoik ze zdjęciem
żetonki za wysługę sekund ( gorliwa walka
w obronie nudy mogła skończyć się tragicznie
na szczęście przeżyłem)
koronkowa robota: zbudowano wieżowiec
z muślinu. do dziś trwają prace wykończeniowe
postanowiłem wysłać się w świat
najpierw- śmieci: puszki, plastikowe butelki, szmaty
do instytucji finansowych, urzędów
popiół - przyjacielowi, w pudełku po butach
zwracają paczki. nikt w PZU ani zUSie
nie chciał artefaktów
tandetnych blaszek, błyskotek w emalii
na dworcach, przystankach, zostawiam
własnoręcznie poprawione egzemplarze
wielkich ksiąg- kucharskiej, telefonicznej
i tej w której zawieruszył się prorok
(kieszonkowy słownik wulgaryzmów)
za woreczek dinarów z gumy
(pieniądz lokalny, bezwartościowy w innych regionach)
kupiłem dwustuletni dagerotyp
sprzedawca twierdził, że znaleziono go
w fundamentach Pałacu Rad
ściema. poznaję- to przecież mój ojciec
tylko młodszy. fotkę chyba zrobiono gdy żył
ale nie jestem pewien
Florian Konrad, 7 december 2016
ludzie - latarniowce. uwierz w ich nieistnienie
choćby przepływali obok, na grubość papieru
niemal ocierali się - to tylko mieszkańcy
mitologii Prapolan
dzikusów umiejących jedynie ględzić
cienie czarniejsze niż pysk Zwarte Pieta, pomocne
diabełki błyszczą jedynie w legendzie. strumień światła
jaki rodzi się w nieskończenie ciemnych oczach
to tak naprawdę marionetka. patrz - podpalam ją
w ramach protestu
myśl o otchłani, na szczycie której, w zamku
z modeliny, mieszka Pan Lalkarz. sznurki
służą do robienia klaki, szmaciane łapki
to w prawo- to w lewo
jedna linka -profilaktycznie na gardle
włącz latarkę - i ta pustka zniknie
(ogień tak długo zwalczany ogniem
aż spłonie cały teatrzyk, książka z klechdami
może nawet widzowie)
kto pozostanie, gdy wypowiem sakramentalne
,,i żyli długi i szczęśliwie"?
dwie pięknouśmieche Barbie przed monitorami
patrzące sobie w oczy
koralik w koralik
https://www.youtube.com/watch?v=dNloyxCofts
Florian Konrad, 6 december 2016
zamieszkujemy kondygnację techniczną
tygrysy Baskerville'ów i płochy dachowiec
wprost stworzeni do odławiania
kończymy ery i rozpoczynamy nowe
gorące serca klepią jednostajny rytm
pod kaloryferem, za meblościanką
chrobot, kłębki gazet - w konfetti
mamy dobry słuch, widzimy przez skóry
nie obejrzysz się kiedy
po dzieciach zostają szare kostki
berło ze szczerego mięsa - insygnium grobowe
(wybacz tę metaforę, jestem nie jestem całkiem trzeźwy
przedawkowało się miętkę)
nad i pod nami- biura, wirują klawisze
maszyn do pisania. redaktorzy tworzą największą
krzyżówkę Polski
poziomo: drapieżne zwierzę
FLORIAN- nie pasuje
zabrakło dwóch kratek, by być złym
Florian Konrad, 5 december 2016
nieżart. zaciskam zęby
same nieprzyjemne uczucia: pieczenie które powodują
mikroskopijne ranki rąbane, to znów pogładzenie
po głowie (dobry jesteś, grzeczny, chronisz
przed piorunami - koścista dłoń babki przesuwa się
po włosach. palce skamieniałe żmije)
zbliża się sen, ciepły i pełen wilgoci
na granicy epilepsji i iluminacji
zza chmur wychodzi błyszczący kamyk
jeśli składam się z przeciwieństw - teraz jestem
ugaszoną gorączką, chłodem, co się wzmaga
zaraz przyjdą sąsiedzi, by podziękować
za wybawienie od deszczu, wichury
może nawet tornada
przyniosą posążki z lakierowanego drewna
przypalone świątki o mało frasobliwych twarzach
przedstawiciele starszyzny zapewne uznają
że koniecznie muszę się rozebrać
(organoleptycy, nie uwierzą że zła pogoda
była jedynie wynikiem mojej choroby
póki nie dotkną skóry, najlepiej językiem)
będzie to próba wywarcia presji
prymitywne zastraszenie - mam nie bawić się
żadnym ciałem niebieskim
pod groźbą. nie dosłyszę, jaką
ale być może będzie tam coś
o wycałowaniu na strzępy
męskiej miłości oznaczającej przerwanie
ogień na więzach
a może po prostu każą iść precz
Florian Konrad, 4 december 2016
ogłoszenie w poczytnym brukowcu:
,,Kupię tomik Ukrzyżowanie pana Cogito
Tylko poważne oferty"
i numer telefonu. dzwonię
po drugiej stronie - zalękniony, biały głos
stwierdzam, że nie ma takiej ksiażki
ale za odpowiednią opłatą podejmę się napisania
dobijamy targu
na bzdurzeniu schodzi mi dzień
w zasadzie- krócej, godzina
siedemset osiemdziesiat stron
- w kopertę. i priorytetem
tydzień później telefonują z Ministerstwa Przesyłek
Niedoręczonych. maszynopis zaginął podczas
inwentaryzacji. ale mam się niczym nie przejmować
pół rządu pracuje nad otworzeniem treści
powołano nawet biegłych szamanów
starego wróżbitę
jest już pierwsza strofa
Florian Konrad, 3 december 2016
cześć. to ja, ślepy wędrowiec
(od łóżka do stołu- dwieście lat świelnych
nie doleci się za życia)
wiesz, codziennie się przekonuję
że jesteś nosicielką Morza, wody uświęconej
czarodziejką z nieułożonej legendy
myślisz życzenie i proszę
-chwilę później dotknięty klątwą
zmieniam się w czarnego psa
tonę w gorących falach
ja- dziecko ze śmiesznego mitu
(został spisany na skórze nieoswajalnego zwierzęcia
leży półkę niżej niż Biblia)
co ja umiem? chodzić dookołą studni, przepraszać
(znane są przypadki rozszarpywania się
od wewnątrz- niektórzy ludzie tacy są
zwą ich astrologami lub mówi się
bardziej wprost: durnie)
patrzę tępo w niebo. świecące punkciki
układają się w kobiecy kształt
matka - nie matka? ty?
znów wieczór
muchołówka zamyka się. osa w środku
- ciągle mam ten sen
objaśnij
Florian Konrad, 1 december 2016
patetyczny krzyk, pluję w megafon
zwiedza się zaułki Trójmiasta
(Gdańsk- Sopot- Inowrocław)
nie wiadomo czy już się urodziłem
na pewno wciąż trwa Bitwa pod D.
(okropna dziura na mapie)
gubię się- tu ręka zgięta w geście Kozakiewicza
tam guzik od koszuli, oczywiście czarnej
suwak z kapturem, strzęp zagryzmolonej serwetki
łap, jeśli potrafisz
składaj do kupy. widzisz? wciąż wychodzi kot
stuzłotówka sprzed dwóch denominacji
bójcie się! - wrzeszczę jak najęty
przyjdzie okrutnik i wyleje nam wrzątek do domów!
spokojnie, kochana. znam rytuał oczyszczający ze strachu
co prawda można od niego umrzeć
ale gra warta ogarka. zamknij oczy
to tylko ugryzienie, kropelka jadu
i ogarnia cię błogostan
na suficie zakwita pierwiosnek
Florian Konrad, 30 november 2016
,,You exist for nothing" -napis na tekturze
trzymanej przez faceta w teledysku
Walker od Dissonant Worlds
koledzy wychodzą spod ziemi
wtapiają się w pryzmaty
karmiciele wszy, szczurołap i treser szaleńców
wyglądają jak ja
różnimy się jedynie wzrostem
kolorem skory, włosów
nasze matki pochodziły z innych planet
ojców nikt nier zna, prawdopodobnie
zostali zmyśleni na potrzeby biografii
cześć - mówię do lustra. od razu matowieje
rzeczywistość w której nawet odbicie pokrywa się pleśnią
musi być przeklęta. kosmodemonizm
czarny piasek w klepsydrze
od ziarnka do ziarnka i zbierze się kopiec
uśmiechasz się- po drugiej stronie - włosy w ustach
jak tu mówić?
wciąż zapominam, że jesteśmy jak ślepe ryby
które przystosowały się do życia w benzynie
wódce utlenionej
kumple ostrzegają, by nie płynąć z nurtem
ani pod prąd. dryf, jedynie unoszenie się ma sens
jest tak bezsensowne, że aż piękne