Florian Konrad, 27 july 2016
rodzimy się na kanale gdzie nadawane są
wyłącznie kreskówki dla zwyroli
bajki przepuszczone przez zdiablacz
dość zabawnie żyje się w przekrzywionej historii
itinerarium gdzie opisano podróż donikąd
książka zmieniła się w telewizor
nie przełączyć. masz tylko jedną odbitkę
najczystszy dźwięk (choć ciągle w mono)
prorokom wyrastają dodatkowe ręce. w jednej- pióro
kałamarz. w dwóch innych- noże
najmniejsza, prawie sucha, wyciąga się po jałmużnę
ilustracje na chwilę ozdrowiały z martwoty
grają w berka (na pleksiglasowym ekranie
zostało wiele śladów dzieciństwa)
za drobną opłatą złapię którąś za ramię
rozklepią się kartki. trzeba w końcu wyprostować
nasze zbyt garbate pismo
co tu dużo mówić
od czasu do czasu każdemu zdarza się śnieżyć
odbierać zagraniczny trzask
strzepki kłótni w językach zza rzeki
to zdrowe, choć karalne
mało eleganckie
Florian Konrad, 25 july 2016
obmierzło się mojej wsi. lód na drucie iglastym
perz i ambicje wybujały (mierzwa- świetny
środek na porost!)
ścieżynka przez księżyc. ktoś leci w ślad za kometą
to on! -sobowtór każdego po trochu
za płytko urodzony by nosić miano kuzyna
protoplastykon na rogatkach: brodacze w szynelach
damy zakutane w koronkowe palta
(patrz ile chcesz!- prawie za darmo)
słychać psalmodie, ręce i ukwiały
wyłaniają się spod kołder, narzut
lepkie paluchy drażnią struny w gardłach
lecieć stąd! na przełaj! na przetrącenie grzbietu!
-rzucam pomysł z dachu kotłowni. rozbryzguje się
chtoniczne zjawy, myszy i gargulce
biegną pośród przechodniów
(psiakość w zębach)
ech, musowo zostać. gdzie nie zerkniesz-cenotaf
czeka na ciebie, brachu (ciało właściwe- zaklepała
Akademia Psychomorfologii)
gaszę papierosa o znak z nazwą miejscowości
żegnacz chrzęści rdzą w brzuchu
w białym gnieździe wyrosła pokrzywa
na zupę
Florian Konrad, 19 july 2016
tak jakby popołudnie. zwierzak udający noc
leniwie drapie w szybę
próbuję wyobrazić ciebie. pełną świeżo wyludnionych pokoi
filozofii zapadniętych podłóg (atrofia
następuje szybciej niż można przypuszczać!)
i płyt z soft porno w szufladzie komody
(pod żebrem- no, może nieco niżej)
trochę dziewczyna, bardziej- szpargał
nas dwoje- sad zamurowany w piwnicy
chwilę później łamię cię, kruszę
(są leki przeciw takim natręctwom?)
ale wracasz, coraz większa
do tego snu. ściana wgryza się w ścianę
czysty frankensztajnizm, postać w pozszywanych fantazjach
przejmuje kontrolę
głowa twórcy uderza w tarczę krajzegi
czerwień człowieka- w ciałkach owadów
Florian Konrad, 18 july 2016
,,Wokół porcelanowej spluwaczki leżały zwiędłe płatki róży"
Sinclair Lewis ,,Elmer Gantry"
strach to państwo. Zjednoczone Stany Zagrożenia
gdzie hymnem jest stukot
wulkanicznych serc w klatkach
klik- klik- klik
-kołaczą symbole miłości
jesteśmy ostatnimi więźniami
chwilę po naszym odejściu pokruszą się stropy Zakładu
na niebie wyrośnie świeższe Słońce
o o tłustych promieniach
oboje pochodzimy z ludów koczowniczych
przechodnie z metronomami pod skórą
nieludzko obcy, niewykrywalni dla radarów i kamer
pełni lęku, którego nie sposób się wyzbyć
kostnieje lawa. mróz, ten połyskliwy minerał
przebija się przez koszule, kaftany w paski
jeszcze trwa Szary Dom. w tobie, we mnie
przyszłe dzieciaki
(synalek, paru opóźnionych wnuków)
zobaczą jedynie dziurę w ziemi
ani jednej pokruszonej cegły
ani kawałka kości
pstrykną zapalniczki, ktoś zaśpiewa psalm
(do czorta!)
inny będzie udawać że nas znał
Florian Konrad, 10 july 2016
ma porcelanową sierść i smutek w ślepiach
skrada się cicho, jak kocur
nie odstępuje na krok
jest wielu ras, pchlarz. kły zakończone
poduszeczkami. bestia podszyta dachowcem
czasami razem chłepczemy
cappucino w kształcie czaszki
(zadziwiające jak układa się pianka!)
zwierz w nieodłącznym krawacie
(pozostałości łańcucha)
zrośnięty z maszyną do pisania i plikiem
podań o natychmiastowe zwolnienie z roboty
o wynarodowienie
wilczur w przebraniu biurwy
siwy nauczyciel z dziennikiem pod pachą
popołudniami pali się, niczym dyskotekowa kula
kolorofon o pazurach jak szpileczki
(nie bój się- tipsy w serduszka)
szakal, hiena czai się pod krzakiem
bawi z moim cieniem w chowanego
by w końcu odgryźć mu pół czarnej dłoni
fu, niesmaczny szpik!- krzywi się
pół pokolenia młodszy
nieprzyrodni brat
Florian Konrad, 9 july 2016
,,Czy to moja wina, ziemio pełna cieni, że jestem jednorożcem?"
Julio Cortazar ,,Ostatnia runda"
dziewczyna, którą rozparcelowano stała się
polem golfowym, kilkoma zagonami kapusty
(liście zmieszane z włosami i gdzie nie spojrzeć -dołek)
między grudy wetknąłem karteluch
z tekstem piosenki
(przez wiele wojen ukryty był w szkolnym dzienniczku
następnie- Hustlerze)
miks bluzgów, złorzeczeń
cyprysów i borówek
treść będąca jednocześnie mykocydem
i lekiem na porost mchu
zdało się że umiem zaśpiewać bez nut
nie fałszywie
kobieta pokrojona na szachownice, pola
w każdym kraju- milczy. rośliny pełne wody
Atlantka rozdarta na cztery
strony świata, obywatelka głębi
odezwie się. wciąż czeka na mnie
poławiacza trupów
istnieje. Ląd w niej i Ocean
znają właściwą melodię
Florian Konrad, 7 july 2016
dedykuję E.W.
żyjwa w nich- jakby odkorkowano piwnice
karnawał się znalazł na strychu
pomiędzy brzuchatymi walizami
wyszumował z podziecinnych beczek
rządzimy!-powarkuje ogólnodemon
jego fizjonomia- zwykła pokazówka,
gwóźdź ukryty w tarocie. krótko mówiąc
-to niegroźny bydlak, śmiało da się zagryźć
jeszcze przed nastaniem kaca
w tym czasie ja- uciekam przez pustynię
namiot rozbity pod szyją, nic tylko osiedlić
jakąś dziewczynę, spróbować żyć na trzeźwo
w wieku dwunastu lat nasmalcowałem powieść
dwóch chłopców zwiedza opuszczone domy
włamują się, ale nie chuligańsko
bez demolek
w jednej z ruder- sekretny pokój
pełen kosztowności
ładne było końcowe rozczarowanie owych
kilkuletnich łowców przygód. poznanie że zabawa
to nieużyteczny rekwizyt
poglądy filozoficzne motyli
na powrót zmienionych w robactwo
wkoło- zapowiedź autozagłady, wieszczenie:
ze skrzyń wycieknie korona albo nowy diabeł
(cześć, to ja- rękopis w fajerkach
plama śliny na poszewce
widz teatru epileptycznego- powie)
obżartusy nadal w ruchu
biesiady specjalnej beztroski
walcodrom na którym sennie
kiwają się amanterie brylantyniarzy
w połatanych smokingach
spalają się nasze królowe
Florian Konrad, 5 july 2016
wyschło we mnie ostatnie morze
kryształki ciemnej soli- niczym szczecina
drapią w twarz każdą która się przytuli
więc, skoro tak blisko- może by... spisać wolę?
jeszcze jedną
bibuły pod dostatkiem, odkąd rzuciłem fajki
ale co ja mam? z tych paru niekompletnych
ubrań, firanek i pościeli
dałoby się skręcić linę
do tego- pogryzione kapsle i nakrętki
w szufladzie- całe trzy pięćdziesiąt
za połowę kwoty- kupcie maskę
odlaną w brązie
(rozmiar: mysz)
resztę wpłacić na konto Stowarzyszenia
Ochrony przed Zdrowiem Psychicznym
przydałoby się też pozamiatać
Florian Konrad, 29 june 2016
,,Wieczór wytwarzał samotność niczym łzę, która spływa z oczu do pyska kozy"
Jose Lezama Lima ,,Raj"
podwyższają wiek przyzwolenia. od jutra
będzie można- aż do ćwiartki
niebogobojni stróżowie z wypalonych wartowisk
zasiedlające kretownie armie pomrocznych pisarzy
i my, świeżo zbiegli ze spędów autorskich
zbierzemy się w tumult. poleją się krzyki
bezowocne prośby, owocowy winiak
jedni wyjdą w ciemność. na zdrowie
prosto pod czajkę albo syrenę
innym- metal zaciśnięty nad dłonią
gdy przekroczy się dawka
niejednego przerzucą przez most
(bokobrody w szylkretowej oprawie
- znaczy- inteligent
wyrwać takiemu papiery- i won!)
czekaj! radia częstują suchym lodem
coraz bliżej do zlewiska
Florian Konrad, 24 june 2016
,,Skandal zawsze może zostać odłożony na później i można go nawet zażegnać"
Juan Carlos Onetti ,,Martwy port"
fantazja pierwsza:
narysowano człowieczka na ziemniaku
karawany mrówek wydeptały mu ścieżki we włosach
ptaki wpadają w silniki boeingów
aż się chmurzy od piór
sino-kosmata ćma trzepocze przed słońcem
aż lnagle ludek- cały w skrzydłach
i- z największej stromizny- do lotu!
prawie archanioł!- wykrzykują gapie
ślinią palce (słaby wiatr)
rozwiewa się kopczyk, jadowite owady
pac, pac- na głowy przechodniów
tylko patrzeć jak nasz Ikarek
wmiesza się w tłum
(i tak da się poznać, że on z okopca, z łęcin)
następne malunki w galerii, tym śnie:
paralotniarz wkręcony w śmigła przedwojennego bombowca
dziób z poliestru- głęboko w ziemi
spadamy, by wrosnąć
-wydrapane na skórce warzywa innego gatunku