bosski_diabel, 30 september 2012
nigdy nie wiadomo gdzie są -granice-tkwią w nas
coś się nie powtarza coś się nie kończy drewno wbite w bark kaleczy grzechem
stoję obcy jak pozór lub przypadek historii co się wydarzył niechcący
sklejony ze skrawków dostrzeżonych przelotnym spojrzeniem urealniony niedookreślennie
zostaję za zamkniętymi drzwiami dogasa płomyk ciemnocisza gra w chowanego
zasiedziała tkwi u podstaw błądzę z lustra do lustra czasami łapię się na oczywistość
noc z zaciśniętymi pięściami wbija się w niebo głowa nabrzmiewa Szekspirem
o zmierzchu każdy płaci za siebie grzechy wkalkulowano w dzieło
istnienia postaci
słowa tną jak potłuczone szkło wykrwawią się o świcie ja zasnę
bosski_diabel, 24 september 2012
w granicach trzech świateł rozkrzyżowane uczucie
przechodzisz-ja na czerwonym dzielę się sobą
sen staje się głębszy czulej niż zwykle tulę niepokój w ramionach
teraz rażniej płynę w myślach wiosłuję ciepłą ciszę
nie potykam się już o próg wschodu
na krok od klękam-prosząc o kolejną kromkę ciebie
bosski_diabel, 17 september 2012
noc mnie znowu-rozdarła-mnie noc
pociemniało w oczach. do jutra byłem pewien.
teraz dylematy. czy można wracać do siebie, pogodzić się
z niebem. miłość zmieniła tyle twarzy. kiedyś. czarno to widzę.
przez tęczówki i źrenice, gdzieś tam jeszcze jesteśmy,
w pozach tak starannie dobranych jak u madame marie tissaud
mimowolnie oddychamy sobą można się zastanowić
co jeszcze wnieść i ile da się wynieść
gwiazdy choćby obecne nigdy nie zaświadczą
o progresywnych snach, które przemieniają się
w skulone prawdy. powiedziałeś-że boisz się chwili,
która wypali się jak papieros, zawsze zostaje żar.
bosski_diabel, 16 september 2012
przyznaję pisanie ostatnio mnie męczy te
wstrzymywanie oddechów ten nadmiar słów
wydeptywanie tych samych ścieżek oni
czają się po środku po bokach na zewnątrz i wewnątrz
jest ich tak dużo że tekstów nie widać
mają coś w sobie - coś jakby kształt walca
kanał-piana-woda po kolana
recenzje wybrańców - słowa mienią się pod wersami
czy w ich głowach akurat zamieszkał bóg
męczy mnie przeciąg na wprost na wylot oddech za plecami
i przyczajone palce recenzenta
bosski_diabel, 16 september 2012
w zamkniętej przestrzeni umysłu odnajduję pragnienie-
gaszę zamknięciem oczu
Leżę na dziadkowej sofie, stare sprężyny skrzypią w boki, gdy się przekręcę
na plecy podłoga uderza o sufit. Od czasu do czasu, daje o sobie znać dymiący kominek rozgarnięty pogrzebaczem. Oddychając spóźnionym o kilka wskazówek powietrzem nawracam dzień ostatecznego zachodu, Sufit coraz bliżej, ty dalej niż daleko. Rozpatruję tych parę nocy z podkrążonymi gwiazdami, i...
siedzisz we mnie. nie przeprasza się za nie grzech.
nie tylko wspomnienia przynoszą zapach mięty.
...rozmowy dwóch oddechów ciał, pachniało spełnienie. Staram się cieszyć tym nie przysłoniętym jeszcze skrawkiem dni szczęśliwych. Czasem trzeba się upić, żeby być trzeźwym, ja tobą. Może za chwilę nie będę pamiętał nic, rozpłynę się, ktoś pomoże mi wyjść, wtedy zaczniesz płakać nie wiedząc dlaczego, dostaniesz imię rzeczy,
zdarzenia, będziesz się prowadziła, a ja udawał, że mnie nie ma. Chwile można przeciągać, mijać dniami, gdzieś obok będzie psuła zegary, wszystko po to by zacząć odróżniać. Ślady nie zapuszczają korzeni, wracaj, za wczoraj. Pojutrze traci sens, jest nieważkie w obliczu nieznanego jutra, kiedyś umiera w ramionach przypadku.
bosski_diabel, 7 september 2012
Sny to rodzaj obłędu , zaś obłęd to rodzaj snu"
Schopenhauer
czy warto zaufać myślom wracającym spod tamtych powiek.
przygarbił się czas, godziny topnieją jak śnieg.
mówią, że życie jest snem, reszta to metafizyka.
coraz bliżej jest dzień, w którym poznam prawdę,
tam na pewno rosną mandarynki i pomarańcze
dziś chwytam moment, gdy chwila traci równowagę,
ułamek sekundy. rozmieniam swój czas, stąpam
po krawędziach dni, zatrzymuję przemycone lata.
jeszcze zaczynam się tam, gdzie kończy się twój dotyk-ale.
niepostrzeżenie tak jakoś jesteśmy coraz dalej.
przełamane niepokojem dni opadają jak więdnące liście.
tańczą palce na klawiaturze wystukują kalekie słowa,
w oczekiwaniu na przełom umiera ufność i tareszta.
miałem kiedyś prostsze światy, zostało kilka dziur w głowie,
których nie załatam. w spadku została przejmująca cisza
i powietrze wpadające w rozpostarte ramiona.
a może to wiatr-czuły...
bosski_diabel, 5 september 2012
w tle szeleszczą kartki czyste teorią
ten pokój na drugim piętrze kamienicy
na rogu piątej i szóstej dawał tyle możliwości
szczególnie okno od wschodu
można było wyjrzeć przez parapet
gdy cisza zaczynała być za głośna
a powtarzalność pod spojrzeniem
miała wyraz twoich oczu-nadal wzbudza drżenie
szum tłumu śpieszących w swoją stronę
tramwaje i samochody spętane czerwonym światłem
uspokajały czerwienią jak dotyk ust o świcie
kiedy zapytałaś czy nie będzie ci żal
nie wiedziałem co powiedzieć
mówiłaś to minie-minęło wczoraj
nadeszła wiadomość z drugiego końca świata
pozwoliła mi na całkowitą pewność wyboru
powrotu w spokój ukryty w ścianach
pełen zapachu rozsypanych mandarynek
wiem jestem spóźniony w tyle miejsc twoich miejsc
bosski_diabel, 2 september 2012
przez wszystkie dni biegnę
w odwrotność niepewnego celu
tylko dłonie nadal kołyszą szepty-twoje
oczy wypowiedziały całą prawdę
bieguny płci stopiły lodowce
na uczyliśmy się posługiwać mową ciała
teraz dni są jak włosy babiego lata
ulotne w huśtawce podmuchów jesieni
bosski_diabel, 1 september 2012
wybacz zagapiłem się jak pakowałaś moje lepsze strony
nie zdążyłem kiedy rozdawali bilety na równowagę...
pamiętasz budził nas szept niecierpliwych dłoni
niezgrabna czułość słów
świat oglądał przez lekko uchylone drzwi
chodziliśmy wtedy jak cień za cieniem
drogą wyznaczoną zatrzymanym dotykiem
... trzymasz się we mnie z całych sił
nieprzytomny trzepocę bez celu skrzydłami
bosski_diabel, 26 august 2012
(Patrząc z boku)
stoję obcy jak pozór lub przypadek historii
co się wydarzył smutny i niechcący
sklejony ze skrawków dostrzeżonych
przelotnym spojrzeniem
(Tej samej godziny)
jawisz się w drzwiach każdej nocy błądzę
z lustra do lustra upijam się procentowo
o trzeci wymiar zaczepiam myśl o myśl
urealniam niedookreślenie