Poetry

Sede Vacante


older other poems newer

29 september 2011

Marenven

I biada mi, gdybym nie dobił do brzegu, gdzie tylko Ty i
niebo!
I sercem dziękuję oddechom. Że twoje i tylko dla Ciebie.

Na oceanie zguby, w sztormie wybłaganym  rozbić się chciałem,
w przepaści swego Ja. Bez chęci na życie w pustym kalendarzu.
Nad krańcem stojąc, skoczyć pragnąłem, by ogień pustki mnie pochłonął,
tak obojętnie w otchłań wpatrzony. Zmęczony wyboistą drogą.

Bo czasem mam dość czarnowidztwa i wiecznego upodlenia
światem.

Czasem chcę nie być. Kulę się i uciekam w nieznane.

Lecz Ty nie zasypiasz w takich chwilach. Weźmiesz mnie za
rękę i poprowadzisz w święty spokój.

Ciszą otulisz i pocałunkiem uśpisz wszystkie wojny w
mojej głowie.

Nie zasypiasz, gdy wątpię i zaciskam pięści w gniewie.
Nie odwracasz się, gdy dorosły na powrót płacze żalem
dziecka .

 
 Przypomnisz nazwy wszystkich kwiatów, policzysz każdą łzę
zbieraną w swoje serce,

cierpliwie położysz się obok, odpychając nerwowe
dreszcze.

Spojrzysz w oczy bez jednego słowa. Pokażesz mym myślom
jak wrócić w swe progi,

a w drzwiach przywitasz szepcząc: Witaj kochanie! Mój dom zawsze twoim.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1