Poetry

Arwena


Arwena

Arwena, 16 september 2011

hermafrodyta

 
każdy ma swój początek który nadaje mu koniec
 
rozchodzimy się
majątek dzielimy na pół
 
w pokoju obok
słychać pierwszy krzyk dziecka


number of comments: 13 | rating: 5 | detail

Arwena

Arwena, 16 september 2011

taniec na linii


żyję szybko
i chcę szybkich wierszy
nie krótkich
ale zwyczajnych
jak kaczka czy drabina
w mięcie na niestrawność
w melisie na szał
w liście na głowę

chcę je w paczce papierosów
jeden po drugim
wypalić inicjały
mieć duszności  i z głowy
że nie wiadomo o co chodzi


number of comments: 13 | rating: 8 | detail

Arwena

Arwena, 14 september 2011

pierwsze przepałki

odkryłam dziś
że wprowadziła się do mnie mysz
 
koniec lata uczepiony chmury
poszybował do Nibylandii
wypakuje błękitne koszule
przewietrzy anielską cierpliwość
do słońca 

a moja mysz?
zostanie do wiosny
pod miotłą która już się nie przyda
piasek z dzikich plaż rozniósł przeciąg
a kurz nie trzyma się kaloszy
grzyby najlepiej biorą o piątej rano
a ser ma dziury nie z powodu myszy
 
jak inaczej pokonać lęk przed szarością?


number of comments: 6 | rating: 8 | detail

Arwena

Arwena, 14 september 2011

skrzypek

zabierz mnie

odważnie przekrocz próg

błoto nie przeszkadza
nikogo nie obejdą ślady skąd przychodzisz

rozdziały nabiorą zmarszczek
w najpikantniejszych momentach posiwieje akt

lubisz mnie

byłeś tu kilka razy
rozmyśliłam się
i tak wykopałeś dół

konika przygniotły skrzypce
próbował zagrać
dla ciebie
przerosłeś go trawą

nie róbmy z tego wielkiej sprawy
rutyna?
więc chodźmy 

pozwólmy zetrzeć kurz


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Arwena

Arwena, 14 september 2011

ostatni klaps

rzucasz na tył siedzenia. złote obrączki na przegubach już cię nie obejmę.
musisz zasłużyć sobie na guziki mówiłeś. pozwalałeś szoferowi gwałcić moje piersi.
nieprzytomna znosiłam komplementy. od sławy dzieliło mnie kilka szwów.  

główna rola przypada tobie. jak u Chaplina. gest wystarczy za tysiąc słów chociaż nikogo nie dotyka. tyle razy prosiłam nie znoś smutnych scenariuszy. to jak zakażenie duszy. od ciągłego zła rozpuszczasz krzyk w mojej głowie.  

ból przemawia najczęściej. wiem też że najciszej. odchodzę. zostawiam ci moje ręce.
nasza wspólna decyzja a krew tylko moja. to będzie naprawdę dobry film. tylko się przewinie.


number of comments: 8 | rating: 6 | detail

Arwena

Arwena, 13 september 2011

wiersz na receptę

igła wielkości palca
trafia w oko
 
ze ślepych uchodzi
powietrze
zaciągam się świtem
przez zatrzaśnięte skrzydła
nie odlatuje nikt
 
w krzyżówkach
z głupcami
zawsze wygrywa hasło
które prowadzi do klucza
i można wyjść przed wyrokiem
 
operacja udana
 
najtrudniejsze są powroty
sukienka zmierza
w kierunku wyjścia a ciało
niewybudzone rozlewa się
pod bokiem
 
 
wszystko będzie dobrze
 
regularnie zażywać
trawy pod stopami
drzew w ramiona
masować siniaki
rozcierać blizny
uśmiech tasować ze smakiem
partyjka dobrze zrobi
na gniew
 
i pisać pisać pisać


number of comments: 9 | rating: 9 | detail

Arwena

Arwena, 12 september 2011

opalenizna dobrze kryje

na koloniach
z przepakowanych plecaków
szybko wietrzeje zapach
płynu do zmiękczania
 
w białe podkoszulki
wciska się smród
kuchni polowej
przypalone placki
smakują powoli
 
dobre zostaje pod lasem
na złe
spakowane szyszki
suszone komary
patyki rzeźbione w inicjały
pierwszych miłości
których nie zapomina się
do końca życia
 
przez kilka dni
większość nie opala w słońcu
nic poza buzią
pełną jagód i uśmiechu

kiedy bledną siniaki
można w końcu
podgrzać krew
ale właśnie wtedy
wracają do domów
świeżo malowanych
ścian od których
odbija się kac
a w wiadomościach
porannych najpierw ofiary
 
pogoda na końcu


number of comments: 7 | rating: 4 | detail

Arwena

Arwena, 11 september 2011

drylowanie

znajomy prowadzi gospodarstwo
młody chłopak
poświęcił złote łańcuchy
i wypasione BMW
 
w kościele
odprawiają mszę
prowadzi matkę pod ramię
nigdy się nie ogląda
ojciec gdyby żył
zrobiłby to teraz za niego
ucałował jej dłoń
i zaprowadził na chór
 
dzwoni do mnie
opowiada o zmierzchu lata
które ugania się za słońcem
po złotych polach
już ścinamy warkocze moim pannom
śmiech to nie rozmowa
ale nikomu nie żal
straconych minut
 
szklanka zmielonych orzechów
laskowych
dwie szklanki mąki
pszennej
pół szklanki cukru
masło najlepiej te prawdziwe
trzy jajka zdecydowanie kurze
śmietany tyle co kot napłakał
wanilia wyciśnięta z laski
trzy garście śliwek
z drzewa sąsiada
 
to jest dobry dzień
spokojny
dzieci w pokoju obok
śmieją się we mnie
usypia strach
a świat do którego
nie ma klucza
innego jak kruche
ze śliwkami
 

wygląda moim oknem


number of comments: 20 | rating: 12 | detail

Arwena

Arwena, 10 september 2011

notatka na marginesie

wszystkie dziwki mojego życia
w głowie a nad 
hula hop
plastikowe matki boskie
latarki pobożnych
komu poświe/ę/cić?
 
skłony przysiady
bieg przez płot/ki/
zarywam godziny
darowanemu wybijam zęby
dziewica rodzi bliźniaki
 
nudne słońce 
jasno ciepło
nic więcej
nawet przez zamknięte okno
robi swoje
a ja szukam cienia
za męską marynarką na wieszaku


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Arwena

Arwena, 8 september 2011

rozgrzeszenie słowem

tak mi żal listów nagich
obok kopert rozdartych
białych
 
ciągle mylisz adresy
 
pomieszkuje
między ostrzem a winą
nie odbierasz telefonów
okna prześwitują zielenią
skąd mam wiedzieć że kot
to kot a nie kilka sfilcowanych róż
 
w letnim kapeluszu na rondzie
tuż obok trzeciego oka
zamieszkuje myśl
natrętna liże znaczki
zakochuje nas w sobie
 
piszę wierszem
 
 
bo kiedy dzwonię
zawsze krzyczysz że to pomyłka


number of comments: 4 | rating: 8 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1