. ., 11 december 2012
nie bój się dziewczynko
skacz czym prędzej
bo cię psy dogonią
po drugiej stronie za ciemną wodą
trwa lato jak na twojej sukience
i Jezus nie chodzi w cierniowej koronie
i tylko trochę kaleczy sobie ręce
gdy zrywa z krzaków słodkie owoce
czarniejsze od oczu
w których chowasz noc
nie odwracaj się skacz
prosto w taty ramiona
tak długo czekali na ciebie rodzice
że znowu umarli lecz drugi raz urosły im skrzydła
byś pod buty płowowłosych aniołów nie wpadła
jak zestrzelony ptak
. ., 9 december 2012
po winie boli mnie głowa
moja głowa
więc jestem
mogłabym poczęstować landrynką
jeszcze ciepłą lepką podobną do serca
może dostałabym irysa cukier rozwiązuje języki
jak wstążki płyną przez mroźne powietrze
bo zima bielsza niż anioł na klonie
bo wycięty z korą nowotwór a jak dąb się trzymał
albo ciasteczkiem z posypką co ja bym bez was
bez łańcuszka szydełkiem na pustej szosie
paruje wanilią rozmowa jest słodko z odrobiną
goryczki po dwudziestej drugiej kiedy ekran
przestaje migać dziećmi można podać koniak
do rozmowy można też zdjąć cenzurę przez głowę
sex drugs and rock n' roll panowie panie
przed snem do kostki jak niegdysiejsze spodnie
może kiedyś
tymczasem jakby mnie nie było
i własny cień wystarcza
. ., 9 december 2012
umarły futra wełniane szale
ludzie okładali lawendą wyliniałą ziemię
i gromadzili naftalinowe pociski
stare kobiety handlowały wiązkami bagna
na odpustowych straganach
z kłosów wysypywały się mole
wierzący i niewierzący ekumenicznie
klaskali kto by pomyślał że z szatana
zwykły eukariota
a inkaustowe pole jak posrebrzane żytem
kwitło pękał kokon
nadchodził czas jedwabiu
. ., 8 december 2012
a potop wydarzył się pierwszej zimy
i był czymś zupełnie innym
podobnie jak chochla
wystarczająco pojemna
żeby nią wylać żurek na mapę albo wyruszyć po koniec
świata
śnieżyło
obraz zanikał
Noe zawinęła starannie dobytek męża dzieci
udomowione zwierzęta przewiązała sznurkiem
ruszyła jak Sanne dziewczynka z Grenlandii
wierzby kruszały
skorupiały w zmarzniętych stawach pąkle
niebu zrobiła się dziura
na wylot wsysała ryby ptaki wszystko
co można było narysować węglem
drzemała w drodze śniła się jej tęcza
z braku kredek siedmioniebieska
nie marzła ponieważ wymyślono ją bez nosa
od którego zaczyna się zimno
. ., 8 december 2012
niedobrze że tu przyszłaś dziewczynko
nie powinno cię tu być chłopczyku
rodzice głośno śpią nie usłyszą płaczu
stróże w niebiesko-białej budzie na księżycu
nie wrócicie tknięci zjadam bez śladu
po zębach tylko stare kobiety potrafią
tak patrzeć żeby zobaczyć którędy uciekło z dziecka
życie ale wiem jak wiedźmy wystraszyć więc tylko mruczą
pod nosem i obchodzą dom z dymiącym rondlem
od kadzidła krążę wolniej odkładam się na dnie oka
jest tak jak się wam wydaje nocą
ciemność wypuszcza psy żółtookie
krążą między meblami po ścianach węszą
gotowe skoczyć jeśli drgniecie - nie kiwnie palcem
wróżka z dębowego słoja ukryłem ją w podłodze
gdy lęk wyrwał jej nogi i ręce a skrzatów nie ma
całkiem się wymyśliły ze świata na drugą stronę
łąki by służyć ziemi przeżuwając kości
skoro tu przyszłaś dziewczynko
jeśli tu jesteś chłopczyku
nauczę was jak się milczy - nie będziecie już budzić
krzykiem dorosłych schowanych pod kołdrą
przed tym czego nasłuchujecie czujnie jak zwierzęta
gdy śmierć podchodzi do lasu - wołaniem tylko się odwleka
ukłucie zimna a ono boli mniej niż draśnięcie kolcem róży
i przynosi spokój - chłodną pewność nieuchronnych zdarzeń
pod głuchym firmamentem bez ucieczki w opowieść o głosie
który składa w całość okruchy bełkotliwych dźwięków
znam początek wszystkich baśni - w zatrutych źródłach
nie pozwalam z nich pić bezsennym dzieciom
pragnienie gaszę łzami znam koniec - czerpany
z urojonej studni podawany z ust do ust przez pokolenia
na uśmierzenie prawdy o głupcach kładących
głowy pod topór dla ocalenia świata albo na początek
drogi - gdy nie ma nie było nigdy żywej wody
. ., 7 december 2012
przekrzywia łebek
kiedy przykucasz z wyciągniętą dłonią
podchodzi
jeśli jesteś gotowy
bierze orzech
ucieka
śmierć jest wiewiórką
. ., 7 december 2012
śnie, który uczysz umierać człowieka
(Jan Kochanowski)
na jawie niczego się nie pamięta
jarzeniówka
niedomknięte drzwi
amatorszczyzna
Małgosia Foremniak
by się wzruszyła
. ., 5 december 2012
Wyciągnij rączkę jak wafelek,
z nieba zrzucają lody śmietankowe,
nie do jedzenia – wiesz, z nich się lepi bałwany.
Trzy gałki z marchewką, jadłaś kiedyś takie?
Lody w szaliku i w kapeluszu. Do patrzenia
przez szybę, kiedy już się nie wychodzi z domu,
bo ciemno. A może bałwan ma ochotę na lody?
Waniliowe. Trzeba go będzie spytać rano.
Hej, podać ci coś zimnego?
. ., 5 december 2012
sam ordynator spuścił jej lanie
bo nie chciała oddychać płacz mała płacz
a poczujesz że żyjesz złe dzieci nie mają łez
więc po co je bić tylko ręce osłabną a krzyk
nie napoi anioła stróża co najwyżej wystraszy
na śmierć jaki to wstyd urodzić się pod martwą gwiazdą
nie pamiętać światła zapalać zimne ognie
żeby oddzielić noc od dnia ile razy trzeba wstać
na roraty zanim Boże Narodzenie zgaśnie na dobre
w starej kobiecie głupszej od choinki Andersena