2 july 2016
z uśmiechem w oczach
kiedyś zasypię pocałunkami twoje milczenie
owiniemy pożądanie w woń konwalii
i zagramy na cztery ręce każdą symfonię
dotkniemy nieba bez przecinków i czerwonych świateł
w twoich oczach słońce już nabiera zieleni
a odmawiana aromatem kawy codzienność
zwyczajnie układa obok nas nie tylko pragnienia
i opowiesz mi siebie nienapisanym wierszem
pieśnią pierwszej lipcowej nocy
pejzażem wieczornego nieba
cichym miękkim głosem
niczym pieszczotą delikatnie budzącą wszystkie zmysły
aż po zachłanność ciał
i radość w kącikach ust