Poetry

sam53


older other poems newer

9 september 2024

upał ona i deszcz

wczoraj w samo południe
upał przekroczył granicę akceptacji
żar z nieba rozlewał się strumieniami nawet w cieniu
zmywał po drodze rozgorączkowane myśli
rynsztokiem spływały trupy niedokończonych zdań metafor
nawet połamane wykrzykniki wygniecione przecinki zduszone kropki
zdarzały się czarne worki z nieokreśloną zawartością
bezlitosne słońce paliło ziemię
powietrze skwierczało
odór przepoconych skojarzeń unosił się w nim bezwolnie

nagle sfrunęłaś
to była najszczęśliwsza chwila wpisana w gorące popołudnie
na brzegu dłoni pojawił się płatek śniegu
błyskawicznie zmieniając się w kroplę wody
usadowiłaś się po środku dłoni jakby tam było najwygodniej
ostatki chłodu wniknęły w skórę
poczułem ogarniający mnie chłód
lodowaty sen powoli owijał mnie swoimi mackami

rano obudziłem się w szalonym deszczu pocałunków
całuj jeszcze






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1