9 january 2012
w międzyczasie
śmierć nie rozmienia się na drobne
ciszą zaplata czas bez granic
lecz zanim dotknie swoim chłodem
ostatnią pajdą chleba karmi
usta nawilża kroplą wody
w oczach rozpala dziwną jasność
która oświetla strome schody
po drodze mijasz swoje miasto
znajomych krewnych babcię dziadka
panią profesor od łaciny
w oczach ci staje pierwsza randka
nie słychać głosu i dziewczyny
potem w kościele ślub -po ślubie
dziecko w łóżeczku później w szkole
dziwne rozstaje dróg -się gubię
jestem na łące obok pole
moc słoneczników żółto wszędzie
ogień się miesza z zielonością
i rzędy malin w pierwszym rzędzie
szukam miłości co z miłością
czy rozmieniła się na drobne
i ciszą trwa na skraju lasu
a może czeka śmierci w chłodzie
już na obydwie nie mam czasu
więc kucnę sobie [ jeśli da się ]
wzbogacę też natury łono
i zrobię coś tak w międzyczasie
po to "międzyczas" wymyślono