2 january 2018
Tętno
Podtrzymywał ją przy życiu
na trzech czwartych oddechu
i kropli zbłąkanej życzliwości,
rzuconej w przypływie dobroci.
Zdana na odruchowy akt łaski,
jak bezpański pies zagląda w oczy,
próbując dojrzeć w nich choć pół tonu
niegdysiejszej czułości i blasku.
A gdy wezbrały brzegi niedosytu
i odchodziła z biletem w ręku,
drogą pisaną palcem na wodzie,
hojnym gestem składał czcze obietnice.
Trwali w pakcie pozorów i ułudy,
aż odpadły warstwy rdzy i farby
obnażając groteskową prawdę,
że była tylko wyrzutem sumienia.