Poetry

Alutka P


Alutka P

Alutka P, 21 august 2011

wariacje z uśmieszkiem

zaczęło się nowe granie
w piżamie
przychodzę do ciebie
prawie naga
przecież
nie ucieknę
jak przepióreczka w proso
nogą bosą
poruszam zmysłowo

sprośne listy pod podłogą
kochanka chowam też
z głową
następuje odmiana
przy tobie
mięknę
nie tylko
w kolanach


number of comments: 7 | rating: 7 | detail

Alutka P

Alutka P, 19 august 2011

za wszystkie stosy odpowiadam osobiście

Będziesz się tylko upijać i złościć, ile razy mnie zobaczysz.*

zamknij usta zaciśnięte na kneblu
resztki benzyny na samospalenie
przyjdzie jeszcze czas bardziej nikczemny
kiedy wzdłuż ciała nieruchoma ręka
bez uścisków i pocałunków pożegnam

stary most kamienny kiedyś lubił westchnienia
teraz omszały czerpie radość ze wspomnień
kiedy dumny i silny podziwiał królestwo
wyszczerbiony obecnie wygląda kloszarda

w berecie z łaską rzucone drobne
słowa nie mogą dotknąć odszczepieńców
bezczelnie radośni wciąż chcą opowiadać
kiedy przed tobą kłaniające cienie
ulotną młodością zaczynają się chełpić

starcze którego nic nie cieszy
wyjdź nie oglądaj się na mnie
już spakowałam nieważne drobiazgi
przede mną balkon z Werony
kurczowo się trzymam

zgarbiona piętro wyżej od piekła
już nie możesz mnie dotknąć
misjonarzu spłonęłam
paląc ryż i wszystkie listy


*(M Hłasko „Palcie ryż każdego dnia’)


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Alutka P

Alutka P, 19 august 2011

Topornie

Ponoć śmierć to ladacznica
Ubawię się po pachy*


wystawiam nogi przez lufcik
dla kurażu
siwy dym z papierosa
sączy się
leniwa atmosfera
spacerniak
i nie robię już nic
na drutach
czasami wiszę
dokładnie równe odległości
pomiędzy
głową i nogami
pęcznieją
anemiczne wypukłości
nagle
dziewczyny z pigalaka
czekają tylko na ciebie
w siną
twarz
patrzą ostatni
raz


Podziwiam pańskie martwe natury
Proszę mnie użyć*




R.Topor


number of comments: 9 | rating: 5 | detail

Alutka P

Alutka P, 18 august 2011

zdawałoby się czubek nosa wyżej głowy

takie szamotanie dla innych zwykłe
niezwykłe dla mnie
zboże wykłosiło się kilka lat temu
mak zgubił płatki wystarczył jeden podmuch

nie stój jak panna na wydaniu
i chciałby - i boi się
ciągle powtarzane ale
doprowadza do rozczłapania kapci


klon jest jaworem ty też mydleńcowaty
owoców dębu nie widać
kto za - kto przeciw
a ten znów się wstrzymał

mam być wyzwolona i uległa taki oksymoron
przy okazji przewieszam kolana przez ramię
samca nie uświadczysz - wyginęli

szkoda słów

intelektualiści zamknięci w teczce na zamek
klucz w drzwiach a na nikogo nie można liczyć
pluję kostkami lodu
nie połykam

ptasie mleczko istnieje tylko nikt nie nauczył się
jak wydoić ptaka

napis na murze zmusza mnie żebym głowę nosiła wysoko

wczorajsza chmura
przypomina mi żurawia a może
to paw
zawsze kojarzy się z piórem
resztę też tam mam


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Alutka P

Alutka P, 18 august 2011

obieg - dialogi z patykami

proszę nie tracić rozpaczy



wędruję korytarzami wszystkiej ziemi
nadziwić się nie mogę
jaka złość we mnie mieszka
kiedy nie po myśli
robactwo głodne urządza schadzki

a dookoła tyle dobra
na zmarnowanie czeka


lekkoskrzydłe wpadają przez okna
czule opatrujesz powojnik
nadszarpnięty wiatrem zabliźnia rany

akacje wypuściły duszne grona
miód tego roku będzie złocił usta
na chustach kobiety układają siebie
ofiarność nie zna granic - mami
graniczny pal nie palec w oku
źrenica zaciska się światłem
pętla
znowu skręcam w obieg
minerały i sole
na otrzeźwienie nie ma już nic
będę karmić


number of comments: 10 | rating: 7 | detail

Alutka P

Alutka P, 18 august 2011

rozmowy ze spróchniałym kawałkiem drewna

zaplatam obrazy jak wierzbowe witki
w kosze palce przesunięte wiekiem odkształcają drogę
kłębię mleczną mgłę na skrywanie tropów

pod murem widoczne

zaśniedziały derkacz wikła dłonie bliżej
i tak rozgrzesza chłód wcześniejszych nocy
oszklone ramiona przecinają skórę
na plecach drobne otarcia
chruściel się przyłożył

wycieram zmęczenie


number of comments: 5 | rating: 3 | detail

Alutka P

Alutka P, 16 august 2011

pozwól mi

najczęściej zwalniam o świcie wieczorem
kładę palec na ustach żeby mówić
potrzeba mi ciszy
wtedy drewniane stróżki spadają
spokojniej od dnia
w mieście ludzie mają swoje kawałki ulic
czasami tory lub zakrętasy
w siatkach noszą marzenia
przeglądam cały katalog

skrzętnie zapamiętuję oczy usta zaciśnięte szczęki
czasami sztuczne uśmiechy
w zawieszonych spojrzeniach
błąka się oczko w pończosze wzdraga otwarte rozcięcie
jabłko w koszyku pani z pekińczykiem
w ciemnych okularach odbity obraz balkonu
z dzwonkiem nad hałaśliwą głową

szklana kula i oko zabarwione złotem
pasy w których nie ma miejsca
na rozczochrany tatarak ma przyjść sezon
Ashbery siedzi w fotelu
wyraźnie patrzy na mnie jak na każdego
splunął Jean Genet

a ty nie możesz się nadziwić
wiem co za chwilę powiesz
tym wszystkim można oświetlić Los Angeles
spróbuj proszę
zapisz się na kurs swobodnie przepływającej myśli


żeby uderzyć szukasz kija
ale z patykami mam pakt
pod trzcinę zbyt giętkie ciało


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Alutka P

Alutka P, 15 august 2011

wydmuszki

w tym pokoju zrobiło się ciasno
to nas zabija znacznie później
podniesiesz rękę żeby oddać głos
wkładasz w moje usta
wyjmujesz kawałki szkła
 
podnieca cię myśl że zadrżę
i palcem dotknę niecierpliwie
podaję lód
zupełnie spokojnie wypalam okaryny
takie małe i czerwone


number of comments: 10 | rating: 2 | detail

Alutka P

Alutka P, 14 august 2011

nie wymagam

słoneczne bulwary pełne ludzi
dla mnie ścieżka - wykroty
pod powieką
trzask łamanej zapałki

szumne suknie przebrzmiały
zgrzebne czechło
założyła siwa kobieta
jeszcze nie śmiertelnica

tylko mi nie mów że chciałam
że lubię

pod żebrami upycham
wysublimowany smutek
w szczelinach pomiędzy dłońmi
utyskiwanie
na szczęście
jak zamia nie wymagam

zgaszę światło


number of comments: 11 | rating: 5 | detail

Alutka P

Alutka P, 14 august 2011

arystokratka artysta i pingwin

włosy opadły taki musical
poza nawiasem przęsło nad głową
trójca odpadła kiedy potrzeba nie wywinie się mydłem
gołębica niesie w dziobie jakieś chabazie
czekam na żebropławy niech oświetlą drogę po dnie
z dna powstałeś i w dno walisz głową

pokłonisz się kiedy ranny kogut zapieje
rut drut kolczasty dowód na złą wolę
wodę po kostki w gardle potomstwo
ości ssać będzie pierś dopóki nie odpadnie
wieś wieśmak z kaftanem dzieci w kwiatach
biała dama w koszuli i dwóch piżamach
cywet albo piżmo azalia w szwalniach
kwas zasada w winie siarka i ciemno

dobra noc zaklęła wciągając białą kreskę
odcinasz – mazowiecki rytuał
łacha drze dalej brnie
w brednie powiadasz wchodzę z nałogiem
nad grobem Lorena – wyciskacz łez
Preisner do kołatania przybliża rozdroża
ocean w Wietnamie zabarwiony na czerwono
i czarno - pociemniały oczy żon matek
dzieci udają że ich to nie dotyczy

swawolisz do woli niewolisz zgryzoty
w pieszczotę powoli smakujesz wiatr
Antonioni i Roman P w swetrze lewy szew
w obejściu zerwany beret
zryty łan piszczy pies
oderwany od łańcucha
czas nie wie gdzie ma wejść lub wyć
wyjście bywa jedno jasne i przestronne
z czterech zrobione drewno
zamęt zamek i śruby na drzewo amen


number of comments: 16 | rating: 3 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1