Aldona Latosik, 1 september 2012
niepozorną w kwiatów toni
rozłożona pod oknami
nie dla oczu lecz dla woni
obsiewamy maciejkami
maleńkie śnieżne dzwoneczki
nie lwie paszcze czy azalie
z fajansowych swych kubeczków
rozsiewają woń konwalie
kiście bzów się otworzyły
rozkrzewione paletą barw
zmysł bukietem odurzyły
zapachami częstuje maj
Aldona Latosik
6.V.2012
Aldona Latosik, 1 september 2012
BAJKA
Zastukało, zazgrzytało, czy to sen, czy jawa była,
coś przebiegło i zniknęło, może mysz się gdzieś ukryła.
Nasłuchuję, lamentuję, bo się bardzo boję myszy,
myślę sobie będę krzyczeć, może ktoś tam mnie usłyszy.
Ledwo weszłam na krzesełko, drę się mocno z całej siły
i dopiero strasznie było, kiedy prąd nam wyłączyli.
W domu ciemno, ja na stołku, znowu słychać dziwne dźwięki,
jakiś cień się w oknie ruszył i drzwi skrzypią do łazienki.
Olaboga myślę sobie, coś się dzieje tu dziwnego,
wtem ktoś wchodzi do pokoju, z krzesła z krzykiem wprost na niego.
Nagle światło się włączyło, z odrętwienia ledwo zipię,
a to tato się mnie pyta, czego dziewczę ty tak chlipiesz?
Bo tu proszę taty skrzypi, coś pod nóżką przeleciało
i musnęło mnie po łydce, to na myszkę wyglądało.
Żadnej myszki córuś nie ma, suchy listek przez okno wpadł,
wiatr przeciągu tutaj narobił, schodź z krzesełka kładź się kładź.
Tyle strachu bez potrzeby, wystarczyło zamknąć drzwi,
i przewiewu by nie było, nie wpadłby przez okno liść.
Teraz wiem, czas drzwi zamykać, gdy na dworze wieje wiatr,
tato mi to wytłumaczył, więc spokojnie idę spać.
Aldona Latosik
10.V.2012
Aldona Latosik, 1 september 2012
Wiosna sady przyodziewa
zaś jesienią gołe drzewa
*
wczesna jesień drzewa kolorem maluje
późna gałęzie wiatrem negliżuje
*
inwazja w kropeczki z Chin przyleciała
popalić niektórym już dała
*
z winogron opadły pożółkłe już liście
na pnączach zostały gronowe kiście
Aldona Latosik
11.11.2010
Aldona Latosik, 1 september 2012
SATYRA
Proszę pana, pan po zimie się rozlenił,
brzuszek urósł, na niekorzyść pan się zmienił.
Czas rozruszać proszę pana swoje ciało,
by na plaży przyzwoicie wyglądało.
Trochę ruchu panu mówię, nie zaszkodzi,
nordic walking, wśród przyrody czas pochodzić,
tysiąc pompek proponuję zrobić panu,
tej oponki nie hoduje się dla szpanu.
Pan się śmieje, to nie żarty proszę pana,
sporty różne uprawia Barack Obama.
Jego żona bardzo zwinnie gra w tenisa,
czy pan widział, jak ta dama się porusza.
Już nadchodzi proszę pana ciepła wiosna,
trzeba ćwiczyć, by oponka już nie rosła.
Czas by zadbać proszę pana, też o diety,
szlaban daje na mięsiwa, w tym kotlety.
Co dnia sauna proszę pana, dobrze robi,
szczypta seksu panu również nie zaszkodzi.
Pańska żona będzie panem zachwycona,
gdy już zniknie z pana brzuszka, ta opona.
Aldona Latosik, 1 september 2012
LIMERYKI V
pewien pan który mieszka w Trzemeśnie
w kapeluszu wygląda dość śmiesznie
ronda trzyma rancik
bo on jest elegancik
na uszach dyndają mu w czereśnie
**
znajomy co mieszka w Zakrzewie
pół życia spędził na drzewie
ciągnie go do lasu
na nic nie ma czasu
przyrodzeniem w dziuplach coś grzebie
**
pan Franciszek z rejonów Wielkopolski
jego nazwisko to Piotr Staropolski
związany z Polskością
co jego radością
żonę sprowadził sobie z Małopolski
**
pewna pani z Grodziska rodem
pod prąd jeździ swym samochodem
wszyscy jej fakają
w głowy się stukają
tyłem zasuwa – nawet nie przodem
**
pewna czarna kobieta z Afryki
z muter zakłada ciężkie kolczyki
uszy się rozciągają
do ramion jej sięgają
takie kółka w nosach mają byki
**
stary dziadek co mieszka w Radości
po nocach świeżą krew lubi gościć
panienkami się chlubi
choć w pamięci się gubi
pensetą szukają dziadzi męskości
**
pewien Zbyszek z warszawskiego Wilanowa
swe limeryki w tomikach ulokował
mistrzem jest w tej dziedzinie
ze swego kunsztu słynie
kolejny wyda nie będzie szufladkował
Aldona Latosik
30.VIII.2012
Aldona Latosik, 30 august 2012
SATYRA
Pan nauczy proszę pana klikać w necie,
muszę wiedzieć, co tam dzieje się na świecie.
Bo internet proszę pana, to jest magia,
ja tam słucham mówię panu, nawet radia.
Tutaj kliknę proszę pana, wiem co w Chinach,
co w oriencie, proszę pana się wyczynia,
W wikipedii szukam różnych informacji,
nawet bilet tu zamawiam, nie na stacji.
Tu randkowe są portale, proszę pana,
jak pan widzi, trochę jestem obeznana.
Na you tube, proszę pana szukam klipów,
wśród znajomych, załapałam kilku vipów.
Mam przyjaciół. proszę pana w necie wielu,
chcą randkować, kiedy zdrowo są po chmielu.
Zapewniam pana, ja nie z tych, co przygód chcą,
wiersze wrzucam, tu portale poezji są.
Aldona Latosik
12.IV.2012
Aldona Latosik, 30 august 2012
SATYRA
Tego pana, to poznałam na portalu,
limeryki pisze piękne, w każdym calu.
Jego fraszki, panu mówię istna krasa,
to gość skromny i taktowny, pierwsza klasa.
Raz w realu osobiście go poznałam,
mówię panu, że przy stole z nim siedziałam.
On rozpoznał, że to ja – babcia Aldona,
Zbyszek jestem – byłam cała zaskoczona.
W awatarze, proszę pana w dziwnej masce,
a normalnie, z niego ciepło bije blaskiem.
Po cóż chowa swe oblicze, za tym złotem,
jeśli buzia, taka miła i z polotem.
Uwieczniłam, proszę pana go na kadrze,
jak w tomikach się wpisuje bardzo ładnie.
Ja na jeden się egzemplarz załapałam,
całym sercem, za ten dar podziękowałam.
Aldona Latosik
30.IV.2012
Aldona Latosik, 30 august 2012
oczami przeszyć jak strzałą potrafił
świtem gdzieś znikał jak na rozdrożu
uwodzicielskim wzrokiem przebijał
bezmiar kochała – mój boże
serce zadrżało i ciało w dreszczach
jakby pierś motyl rozrywał
szeptał że kocha – to były brednie
ten amant teatr odgrywał
omotał rozum cielesność posiadł
dziewczyna w brzuchu nieco przytyła
drań nowe życie beztrosko zasiał
rady nie było – powiła
Porzucił dziewczę sama chowała
rodzina od niej się odwróciła
choć biednie żyła synka kochała
bo taka miłość matczyna
lata minęły zjawił się ojciec
witaj młodzieńcze synu kochany
ja pana nie znam proszę stąd odejść
jestem synem tylko mamy
Aldona Latosik
8.VI.2012
Aldona Latosik, 30 august 2012
lato nas wita ukropem z nieba
słońce przygrzewa rumieniąc ciała
upalny lipiec chłodom się nie da
błękitne wody moczą nas całych
spienione fale niczym masażer
dla zdrowia krwiobieg naczyń poruszą
z koszykiem pani a w nim pasażer
szparką spogląda na pana z tuszą
piaskowych zamków co dzień przybywa
kolor jaskrawy wypełnia plażę
smażalnie ruszyły skwierczy ryba
na kocach leżąc słońcem się parzą
w letnich miesiącach grom noc rozświetli
we dnie też czarne chmury zawisną
nie każdy błysk bywa niebezpieczny
po burzy słońca promienie błysną
Aldona Latosik
21.VI.2012
Aldona Latosik, 30 august 2012
przynosisz mi kwiaty
na skrzydłach unosisz
dzieląc swe serce na dwoje
wypełniasz chwile
darując szczęście
ono i my to nas troje
niech w każdym czasie
trójkąt w nas gości
szacunek na pocieszenie
iskry powzniecaj
tuląc namiętnie
rozbudzaj ciał podniecenie
nie trzeba nic więcej
by miłość moc miała
świat lśnił w różowych kolorach
potrafisz wspierać
podając ramię
troszczyć gdy przyjdzie zła pora
Aldona Latosik
29.VIII.2012