Rebeka Sowa, 17 september 2013
nikt nie chce kochać, wszyscy chcą być kochani
(chyba z "Pociągu" Kawalerowicza)
między nimi wciąż przystanki. na zmianę
kolejowe z autobusowymi. te historie zawsze
inaczej się zaczynają i tak samo kończą.
to zabijanie czasu wynikało z dziury w jakiej oni
się znaleźli. następna stacja to samotność. tam
noc przyniesie światło latarni.
Rebeka Sowa, 17 september 2013
yassno tu od
trąb
ki grzmią saxownie
w miłOŚCI
spacer po deszczopianie
wprowadza sen na inną planetę
harmonia takowego generowania strun
ociera się o parapet ściętego ostrosłupa
Rebeka Sowa, 16 september 2013
po trzech oddechach zdrowasiek
przyszła na pościel laureatka nagrody
dnia dziecka nie ważyła
temu dała na pocieszenie
temu dała na odkupienie
tamtemu podwiązała pępowinę
Rebeka Sowa, 14 september 2013
Piszę ten list dlatego, że podziwiam Pana
świat, który jest rzadkim osiągnięciem dojrzałości i wieloznaczności. Jest to świat moim zdaniem najzupełniej bezgraniczny i czysty. Słowa, którymi zalewam ten skrawek papieru, nie oddadzą szacunku jakim darzę Pana warsztat.
po pogrzebie budzik nie miał już żadnego znaczenia
(czas przestał istnieć)
wychodząc na przeciw rozliczeniom
wywoływałam wilka z lasu
(gdzie las był nocnym koszmarem)
więcej łańcuchów nie pamiętam
wszystkie rozerwałam
Rebeka Sowa, 13 september 2013
z dymem puszczam się duszy
na miejsce serca importowali mi załamanie
nerwowe wycierania rąk o spodnie
krzesło produkcji trumny
siedzę sobie jak na przesłuchaniu
idiotka zagipsowana w oknie
nie muszę się malować
na odkupienie mogę oglądać dzieci wracające ze szkoły
w piątek wycierają buty o mój brzuch
Rebeka Sowa, 12 september 2013
po ślubie będę twoją wolnością
wychowam przy żłobie na prawdę
pozwolę wychodzić na ludzi
otwarty bez klamek piec
gdzie chleb wciąż parzy palce
zastrugam węglem niezapisane drzewo
Rebeka Sowa, 10 september 2013
usta które nosisz są jak wiszący most
pod szyją cięciwa kręgosłupa zachodzi na koniec
krzywdy mieszkają w skorupie pigmentów
daleko za plecami jaskółki chowają małe
dzieciństwo jest piękne w garści
Rebeka Sowa, 9 september 2013
psy wylizały nas z ran opatrzonych przez zimę
szklanki napełniane zwykle do ucha
stały się małymi pomnikami
boli mnie obrączka
pierścionki niczym kolczaste druciki
gniotą i zapomnieć się odechciewa
by nosić się wciąż na czarno i w związanych włosach
Rebeka Sowa, 4 september 2013
otworzyliśmy przestrzeń kluczem gęsi spowite niebo
a on taki podobny do nikogo właściwie
ręce zajęte zimnem
w sierpniu nawet gwiazdy spadają pod nogi Bogu
nie wierzę w żadne słów niezapisanie
jak kromka chleba to lato było
i jesień za pasem
znów umrą małe nadzieje
Rebeka Sowa, 3 september 2013
emancypuję cień nocy
wmurowana barwa w kieszeni płaszcza
wiatrem rozciąga zasłony niesione zimnem
talerze tłuczone na zadośćuczynienie
rozniecierpliwię jeszcze narzutę zostawioną przed wczoraj
zostałam przeciągiem