wiosna, 23 october 2015
tobie
wiem wiem tylko tobie
jeszcze raz tylko raz
powiedzieć pragnę to
jeszcze raz
ten już ostatni raz
tak tak tak tylko tobie
oddałam noc każdy mój sen
na twoją własność
zdeptałeś nadzieję
i serce kruche
Ref:
niech z tobą będzie Bóg
będzie z tobą Bóg
będzie z tobą tam wszędzie
niech z tobą będzie dzień
będzie z tobą dzień
kiedy mnie nie będzie
niech z tobą będzie melodia
niech w tobie będą te słowa
zawsze
wpisane na wieczność moją
przypomną
niech z tobą będzie Bóg
będzie z tobą Bóg
będzie z tobą tam wszędzie
niech będzie z tobą dzień
będzie z tobą dzień
kiedy mnie nie będzie
niech z tobą będzie melodia
niech w tobie będą te słowa zawsze
przypomną o sercu cicho
gdy zaszeleści wiatr liściem
w szeleście będę tym liściem
gdy kropla w okno zastuka
to znak że ciebie wciąż szukam
w każdym mnie znajdziesz płomieniu
co twoje ciało ogrzeje
w każdej mnie znajdziesz tęsknocie
będę ci dawać nadzieję
gdy zaszeleści wiatr liściem
w szeleście będę tym liściem
gdy kropla w okno zastuka
to znak że ciebie wciąż szukam
w każdym mnie znajdziesz płomieniu
co twoje ciało ogrzeje
w każdym miejscu
bo
bo ty bo to ty
tylko ty
właśnie ty
tylko tobie
dałam sen
własny sen
Ref:
niech z tobą będzie Bóg
będzie z tobą Bóg
będzie z tobą tam wszędzie
niech z tobą będzie dzień
będzie z tobą dzień
kiedy mnie nie będzie
niech z tobą będzie melodia
niech w tobie będą te słowa
zawsze
wpisane na całą
niech z tobą będzie Bóg
będzie z tobą Bóg
będzie z tobą tam wszędzie
niech będzie z tobą dzień
będzie z tobą dzień
kiedy mnie nie będzie
niech z tobą będzie melodia
niech w tobie będą te słowa zawsze
przypomną o sercu
cicho tak cicho tak cicho tak
wiem wiem tylko tobie
jeszcze raz tylko raz
powiedzieć pragnę to
jeszcze jeden raz
tylko i
tak tak tylko tobie
oddam noc każdy sen
na twoją własność
serce kruche kwili dziś
tak
https://www.youtube.com/watch?v=3dM2qCCg6GE
Autor tekstu: Wiesława Bień
Amazing Piano song (Michael Ortega)
Inception, you have to see it to believe it. Original Composition by Michael Ortega. This song was inspired by a melodic piece developed by…
youtube.com
wiosna, 20 october 2015
niechciane niczyje
po trosze boskie i ludzkie
rodzą się jak pluskwy
zasiane przez obojętność
niepozorne mistyczne początki
już przy narodzinach
z echem tęsknoty w głosie
bo żadne z nich nie jest trafne
małe imitacje miłości
stworzone przez przypadkowych
mistrzowie i mistrzynie rzemiosła
niegodni jesteście poczęcia
myślę o liczbach
dostaliśmy od Boga zbyt prosty kod
na poczęcie życia
wiosna, 16 october 2015
czy to miłość niewczesna
wyburzyła radość
że brzask powłóczył stopę nagą
czy zgięty we dwoje strach bał się prawdy
bo każda kropla krwi w nas drżała
błogosław dzień
w którym odpłynąłeś bielą
zakwilę na jej śmierć
jak w odległych porzuconych domach sieroty
nawet jeśli jestem nieczytelna
nie każcie mi milczeć
wiosna, 15 october 2015
Widziałam tysiące oczu -
Trwały w nabożnym skupieniu,
chłonąc widok sklepienia.
Inne,pochylały głowy
na znak skruchy.
A krzyż,z braku rusztowań
coraz bardziej ukośny.
Twoje trzydzieści trzy lata,
już pokryte siwizną - farbują kapłani.
Dziś ja proszę -
Zgubiłam drogę.
Jeśli nadal tam Jesteś,
naucz mnie klęczeć,
w przeciętności dnia.
wiosna, 18 august 2015
czy rozpylone myśli
unoszą mnie w górę
czy chłód bierze w posiadanie
rozważam
śpię na odłamkach
niepewności
czyż to
nie wiara w człowieczeństwo
powinna ubogacać
napełniać osobową
i nadosobową odwagą
złamałam się
w kryzysie czystego myślenia
otwierając szerzej oczy
na podzielność
przyjdzie dorosnąć
i żyć wśród drapieżników
wiosna, 12 august 2015
podniosłam rzęs czarną zaspaną firanę
wymknęłam się cicho o świcie
nad ranem w zakamarkach lasu
jeszcze wszystko spało
tak na ludzkie oko szaro - buro - biało
brodziłam ostrożnie pośród drzew dąbrowy
kiedy on tymczasem tuż sponad mej głowy
schodził dość pośpiesznie pośród mgliste łąki
zaczął prężyć zginać i prostować członki
strząsał rosę z nici ofiarnie pracował
roztaczał koronki w mglistym zagajniku
wśród kapiących z sosen wodnych koralików
misternie wyplatał sieć jedwabnym włosem
od buków pni czarnych do granicznych sosen
patrzyłam nań długo w przyczajeniu drzewa
przeciągał przewlekał wiatr mu przy tym śpiewał
rozczesując brzozom wilgne cienkie włosy
w górze brzmiały pieśni jakby na dwa głosy
wszystko było w tonie elegijnych pieśni
gdy wiatr wskrzeszał drzewa ze śmiertelnych pleśni
zajaśniało naraz blask oświecił drzewa
aż wiatr znieruchomiał przycichł ciszej śpiewał
głuche jeszcze dęby od zgiełku hałasu
jęły lekko szeptać nową nutę lasu
czekając na świergot promień zszedł z ukosa
rozwarł oczy kwiatom nocy utarł nosa
przeszył złotym ściegiem cały błękit nieba
ożywił polanę i potok i drzewa
a pająk tkał cicho wśród mgły białej bieli
a było to pewnej lipcowej niedzieli
wiosna, 10 august 2015
świadomość wniknięcia
w genetyczny łańcuch
klei ci włosy do czaszki.
nigdy dotąd
pogoń za sumieniem
nie była silniejszą
i ta przerażająca bezsenność
w budzących się oczach
co zapomniały słońca
zimno
trzy koce
nie uspokajają szczęki
i ten cholerny świt
patrzący zmierzchem
wiosna, 8 august 2015
waść dałeś mi chyba dziś coś
na zachętę
najpierw zrzuć pan fraczek
potem
odsłoń piętę
nie marudź waść przeto
wszak jestes poetą
wprzódy więc mój panie
pogłaszczę ci głowę
potem to
no takie to
Achillesowe
ach! zbereźnik z pana
na myśli mam piętę
bo ja nader kocham
części zasłonięte
dam całusek w czółko
zaraz potem szyja
lecz cóz to
mój panie
ty syczysz jak żmija!
czy aż nadto mocne jest
moje kąsanie?
waść opanuj zmysły
już koniec waćpanie
i cóż waść uczynił?
odeszły mi siły
zrób coś
by się role nieco
odwróciły
oszczędzać się winnam
więc kolej na pana
spójrz waść
jakżem dziś ponętnie przybrana
więc nie trać waść czasu
na próżne gadanie
bo znów pan nie zdążysz
na swoje śniadanie
o cóż mnie waść pytasz?
czy wierna ci będę
ach!
o tym zapomnij
każdego zdobędę
lecz wprzódy mi pokaż
na co stać waść ciebie
nieba chcę dosięgnąć
bądź waść ze mną
w niebie
tęsknię tak
od dawna za tymże obrazem
pokaż waść ich kilka
nawet raz
za razem
potem gdy już skończym
te podniebne loty
możesz waść do innej pośpieszyć
roboty
lecz zajrzyj tu
czasem
nie pomijaj progu
mnie do wąści ciągnie
tak jak do
nałogu
wiosna, 6 august 2015
skrzypi podłoga
kreślę stopą
coś na kształt koła
wzrok pada na upstrzone farbą
niewykończone ściany
w pustej skorupie
armia mrówek
oko wyodrębnia
pożólkłe fotografie
kokon nie dom
wymarły gatunek
z którym już nikt nie jest
w bliskich kontaktach
obcasy odbijają się
zwielokrotnionym echem
gdybym zdjęła buty
wystające gwoździe
byłyby jedyną atrakcją
wiosna, 4 august 2015
schną ślady młodości
dopiero zakwitłam
chwilę temu ślad kobiecości
a już strach
tak strach
przypięty do lustra
życie handluje bólem
może tylko niechcący
podało ci do ręki kamień
zastygam na kształt pytań
nie niczego nie wymażę
samoistnie pożółknie
czasem trzeba się ściszyć
jak najgłośniej
i odejść na palcach