Poetry

Belamonte/Senograsta


Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 25 april 2019

Smoki (mix) (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

smoczy ludzie, ludzie smoki, smoki
smok zamknięty w smaku krztusi się kamieniem
w kaplicy przyrody pełne czucia czuwające smoki
Żurawie i inni, krowy, zwierzęta
Wielkie Zwierzę
bryza pierwszych burz
podróżowanie dusz na szczęśliwe i nieszczęśliwe wyspy wcieleń
świadomości ja
ale smok krztusi się kamieniem
ale smok ma pożreć ciebie
choć jego krew to twoja przez jeden dzień i noc
więc
Chłopiec i smok i smoczy ludzie (białe bestie)
i ludzie smoki
ludzie jak smoki
bo nie jest końcem żadne doznanie
 
 
Jeśli żyjesz walczysz ze smokami
by wchłaniać ich jad, słodycz umierania i życia
śmierć, życie, słońce i zniszczenie
woda i zniszczenie
nie znasz granic mroku i granic światła
trzeba je wchłaniać nie dając się pożreć
stać się nosicielem zarazy a nie zarazą
a nie smokiem, aniołem, Bogiem, Bogami
(miłością, czy inną ością)
 
 
ludzie smoczy to ukąszeni
fanatyk, wścieklizna umysłu
Białe bestie ukąsiła światło rozumu
chciwości władzy nad światem ułudy
jad nieprzetrawiony a jednak obleczony
Smoki się kryją, przebierają, budzą
i zasypiają
ukąszeni tego nie potrafią
Powinni stać się ludźmi smokami
wężem, którego każdy splot, fala
jest nad i pod
a jednak jest jeden smok
 
 
Smok nie musi cię kąsać
to opętani jadem kąsają
Smoki chyba są domem substancji jadu i samym jadem równocześnie
Mają wielkie oko i bijące serce
Są Vorbiusem, są wężami, ich młyn nie zmiele, potrafią zejść i wyjść sobą
rzadko spoglądają na coś tak małego jak my
wchodzą w ciebie i wychodzą przy urodzeniu i śmierci
we śnie, w świetle obłedu, w seksie
Smoczym ludziom wydaje się, że poznali zagadkę nieśmiertelności
Ludzie smoki śmieją się z tego
Chłopiec z morza też jest rodzajem smoka
Biała bestia nigdy nie śpi


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 24 april 2019

Bobry mądre (pora biegania) (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

Bobry mądre
Żurawie za lasem lądujące Nad lasem kołujące
klangor do czegoś nawołujący
spotkania się i założenia smoczego plemienia?
Krowy łaskawe, ciekawskie, myślące
zmieniające poglądy ale łagodne
gdy muczą budzi się Chłopiec z morza
i wraca do podziemnej wioski
zasypanej naszą wioską
 
 
wynurza się pąk z rzek drzew
chłopiec ten to ty, to ciebie malował Pan malarz
- mówi tata - chyba był tam nad rzeką ze sztalugami
kiedy pozowałem do tego portretu nie wiem
ale ponoć to mój portret
dżinizm mówi że różnica między szczególnością a ogólnością
jest względna a nie absolutna
więc Chłopiec w słomkowym kapeluszu od tej pory dawnej
to ja do tej pory
 
 
bobry mądre, łaskawe krowy, mściwe psy, wielkoduszne wilki
węże zimni, nosiciele wyższej idei i wszystkie one
pozamieniane cechami, czyli poszczególne wyjątkowe ja
skowronek chyba dostał zawału, spadł jak kamień
Czy to się zdarza?
zawał serca u ptaszka w dzień mądrych bobrów pochowanych
i żurawi szykujących się do obrzędu drogi krzyżowej
albo rozpalenia ognia pod żeremiem
 
 
smoczy ludzie, waleczni budowniczowie, niełaskawi
białe bestie czyhające z igłami i pastylkami na nas
w pobliżu zlotu żurawi jest dom dziewięćdziesięcioletniej kobiety
której ostatnio się pogorszyło, ale do szpitala nie chciała pojechać
choć lekarz proponował
przyszedł więc ksiądz, poświęcił, ale jej się polepszyło na wiosnę
bo lepiej umrzeć w domu - jak to powiedział mi, że ona powiedziała -
rozmówca sąsiad dziś w porze biegania


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 23 april 2019

Wężowe języki (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

węże przezroczyste się nie mieszczą do mikrofali
Ojcowie przybywają ratować sytuację
wokół jeziora tereny przepaściste
z akwarium wąż uciekł do jeziora nad którym mieszkamy ja i Roy Scheider Ojciec
Pogromca Rekinów
bo węże się rozmnażają w mikrofali i uciekają, chyba trzy
więc wody budzą przerażenie niczym atakująca butelka z której się sączyła na mnie upalonego
i wyleciała przez okno
a więc wody zawierają groźbę, stąd Ojcowie i przyjaciel i dziewczyna krążymy
wokół jeziora
Ojcowie giną w walce z tym przezroczystym wężem
tzn. po prostu się w niego zamieniają, Roy tak chyba skończył
a synowie muszą podjąć walkę Ojców
i doprowadzić do wykrystalizowania przezroczystych węży z wód
 
 
siedzimy ja i dziewczyna z pracy (brunetka i blondynka, wezmę obie)
i w niej jeszcze jakaś kobieta z krainy podziemnego słońca
podchodzi jakiś młodzian, co się zna na tajemnicach snu
przybija piątkę i całuje mnie z podziwem
co nie burzy naszego bycia w związku z tą dziewczyną
Czy to nie Ojciec przyjaciela też próbuje poradzić sobie z wężem?
chodzę wokół jeziora i napotykam skarpy
pustkę w którą można wpaść
przyczajam się do ziemi by przepaść mnie nie wchłonęła
udaje się zachować równowagę i wycofać
 
 
ale jest też pozytywna otchłań w której łowi się dziwnie ryby
fale zalewają i trzeba je okiełznywać
co za łowienie, wielu łowiło i rozlegały się wybuchy po trzy
a wyglądało to tak że - stoisz przy wędkach i łowisz ale fale nacierają od lewej
są ogromne i mogą cię zmieść z brzegu
więc wędkarz, rybak rzuca w nie trzy kuliste petardy i fale rozpełzają się
zapadają w siebie, uśmierzają
jeden nie zdążył, fale zmyły z niego ubranie
on drżąc ledwo trzymał się na nogach, pustelnik
niebezpiecznie wyciągać tak węże z wody, w ogóle ryby
pozytywne fale, nie przepaść, lecz coś co utrudnia okiełznanie, wydobycie węży
więc chodzi o sztukę uspokojenia i wydobycie ryby
w czym powinienem iść w ślady Ojców ale jeszcze dalej do zwycięstwa
zataczam koło wokół jeziora by wrócić do domu ze snu
z rozmnożoną rodziną ze snu


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 22 april 2019

Resety (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

W śnie sprzed paru nocy był cykl powstawania świata i jego gruzy. Wielokrotne nabudowywanie, jak próby jakiejś sztuki. Byłem Conanem, bohaterem, był budynek, penetrowałem go wzdłuż szukając wyjścia, gdzie mogłem rozwalałem ściany, gdzie mogłem przeciskałem się, spotykałem urzędników Boga, istoty obdarzone połowiczną pamięcią porządku i swej roli, te trzeba było przechytrzyć, umieć z nimi rozmawiać jakby wszystko było na swoim miejscu. Właściwie był Ojciec Pan, wszystka młodzież była zbuntowana. Postać córki Pana była smukła i gładka, miała parcie na zmiany i bunt jak wszyscy. W jednym z pomieszczeń była głowa Statui Wolności wśród gruzów (a może Jezusa z Brazylii?). Reset oznaczał wszystko od początku, przed resetem broniliśmy się szukając wyjścia. Urzędnicy byli wykańczani lub wykańczali niepokornych. Dużo zależało od sprytu, dobrego grania ról. Byłem też takim Sylwestem Stallone. Chodził za mną chłopak, odganiałem go w poszukiwaniach. Ja upodobałem sobie w pewnym momencie tą córkę wodza Pana. Byliśmy w klasie już, bunty stłumione. Mówię do niej: - Wstań i przeproś Go, obiecuj poprawę, by nas nie zresetował. Zrobiła to prosząc: - Ojcze wybacz, ale daj nam szansę. Nie dał się przebłagać. - Muszę was wyczyścić, będziecie mieli inne szanse, ten porządek jest naruszony. I tak wyszliśmy z klasy. Ona blisko mnie, jeszcze pochodziliśmy, pogadali z urzędnikami, miałem poczucie że jej aura promieniuje ze mnie, że wnikam w nią. Jej bunt nie był tak pełny jak nasz, ona była jego córką, chociaż jedną z nas. Ja pewnie miałem do odegrania w następnej odsłonie znowu rolę herosa szukającego wyjścia z gmachu. Przez dziury w ścianach widać było niebo, dwaj strażnicy nie dawali się przekonać by nas wypuścić. W stronie wschodniej, węższej były szpary, za murem rzeka płynęła chyba. Tu się kończyła możliwość przedzierania. Gdybym miał materiały wybuchowe


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 21 april 2019

Tęsknota (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

Życie to stan tęsknoty
Łut szczęścia to Głos Świata Opłatek dla pracującego dla tej Łaski organizmu
Tęsknię za obcięciem włosów jak widzę tą panią fryzjerkę
za drzewkami na działce i sukcesywnie za ujrzeniem różnych ludzi
- to u mnie się zmienia - i jakiś miejsc
To chyba sprawa pamięci i chęć przeżycia jeszcze raz czegoś przyjemnego
Ale ja ogólnie tęsknię - za różnymi plenerami i ludźmi i za aurami
 
 
A może tęsknota to oczekiwanie na coś bardziej niż pamięć
Tęsknimy za spełnieniem czegoś w nas
To może być trochę w pamięci i trochę na przyszłość
Na pewno chodzi o zbliżenie się do Tu i Teraz
Obojętnie z kim i gdzie i jak
 
 
A najbardziej moim zdaniem tęsknota to pamięć przodków
I łowienie ryb
Bo niby wędkarz wyciągnąć ma rybę
ale czasem to ryba wciąga wędkarza
a fale bywają niebezpieczne
i ukrywają się w nich piękne i straszne smoki
Zdobycie ryby to niełatwa sprawa
Trzeba Łutu Szczęścia i wysiłku


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 20 april 2019

Tło (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

każda udana próba pieśni/piosenki to bogate i spokojne tło
nawet ryku zabójcy
tła pulsują, gdy ty krzyczysz
toną w wilgotnym mroku gdy świecisz
wzięte z intuicji pokoleń i twego początku, który nie był twoim
przechodzenie bólu w zasłony niewyrażonych skarg i podskoków bransoletek świętej Rity
falowanie bioder i wezbranych potoków
nakrycie przyrodzenia i głowy
które prowadzą rozmowy
 
 
miecz niechaj tnie
karmienie wrony wyprutymi wnętrznościami
nie wstawiłem herbaty na ogień, nie wsypałem
nie wybierałem legowiska odpowiedniego na tę porę roku
przed zapaleniem światła rozpalenie ogniska
przed obiadem polowanie
przed seksem modlitwa
miecz niechaj tnie
ułatwienia zabijają duszę
 
 
rzeki i karaluchy, wichry latawce, dzieci z grabkami latawcami i kubeczkami
dzieci w ogniu się bawiące i w pożarze krwi pluskające się po całych dniach
zapinki mantyli z gwiazd, pod którą jest żywa śmierć, sypią się niczym iskry lodu na drogę
nóg węży płaczących skrzydeł płetw paraboli esów floresów tła
 
 
nie mam szans spotkać zapomnienia w ramionach
jestem sam bez rąk i nóg, które się pochowały
i tylko nerw pali siebie w próżni
bo przepaść i fala tsunami są wampirami codzienności
spontaniczne zamyślenia tła i bezmyślne chwile rozpaczy się przenikają
 
 
popuszczam
 
 
wyprowadzam wprowadzanie długopisu w zapomniany okrężny ruch duszy
 
 
aleś się wyłożył temu bydlakowi, nici z zemsty
 
 
coś jednak uśmiecha się we mnie do słoneczności w twarzach
i wspólnie z duszą czekam na seks bez początku i końca
 
 
i marudzę dużo, mówię do siebie, ale nie straciłem człowieczeństwa
zawsze jestem śmieszny i ogarnia mnie chichot nad sobą
w którym spotyka się tło z głosem
albo z ograniczoną polifonią
 


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 18 february 2019

Siewca (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)



Młyn na wodę
Woda na młyn
Słoneczny młyn
Młyn śpi w wodzie
Słońce śpi w świetle
Wiruje i gdy skończy się czas mielenia światła zginie wraz ze swoim światłem
Gdy skończą się ruchy koła co będzie z ziarnami ?
nie będzie chleba, atomów
nie będzie w nas Słońca, wody, energii
 
 
Rozsiało Siewca
Nic nie ginie Jeśli wyschnie strumień zostaje stare koło
A gdy zniknie Słońce zostanie Czerwony Olbrzym, skorupa, szkielet, trup
Kto pochowa Słońce ?
Krzyż na miejscu Słońca zostaje. Czy był zanim ono się tam zjawiło na swą
bezlitosną i miłosną słuzbę ?
 
 
Młyńskimi kołami mielącymi ziarna jesteśmy też my
Papkę przynoszą do naszych ust nasze małe paleniska
Które zgasną kiedyś też
 
 
Póki płynie strumień porusza młyn. Póki młyn pracuje płynie strumień. Znikają razem
Rzeki ciągle się zjawiają i znikają
Słońca i ludzie wychodzą z mroków, z zakamarków, z toni, z szaf
ziarna pokarmu dla nowych rzek rozpuszczone w ogromie
duchy strumieni słońc ludzi drzew czekają na krzyże i pokarm
 
 
fale pokarmu przychodzą i odchodzą


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 17 february 2019

Skok (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

Skok, czy się udać może Mandala Chłopiec się przeciąga, szykuje, ma ogonek przed sobą
wskoczyć, zeskoczyć, wyskoczyć
zgnić, spopielić się, przygnieść ścianą jaskini
ja zawsze się boję wypaść ze skarpy i spadać
ogromna wysokość z której spadam
Powiedz mi jakiego umierania się boisz a powiem ci..
 
wszedłeś na wielką górę, coś robiłeś, zbierałeś bursztyny
prałeś, biegłeś, spałeś i nagle jesteś punktem na wysokości, możesz spaść
gruntu nie ma blisko, jest hen, hen, a ty stąpasz po powietrzu
ale jak długo - to ja które znika i nagle pojawia się ogrom
nie można przestać spadać, jest w ty jakieś wyrzucenie człowieka z brzucha
 
jedziemy tunelem i znika świat, zmiażdżenie przez utratę nieba
śmierć w centrum poza którym nic nie ma, zniknięcie doznań oprócz unieruchomienia
oprócz samotności przysypania ziemią, pochowania za życia Alana i Atmana
nie można się ruszać, jest w tym jakiś powrót do łona
 
na końcach gaśnie świeczka
gubi się ślad na piasku
przychodzi wielkie nic
albo kamera widzi zgliszcza, morze, ciemność
 
płonięcia nigdy nie czułem, tonięcia się nigdy nie spodziewałem
o mam
cios przestworzy i wody
nie spadanie ale bycie pożartym przez coś z głębi
trochę podobne do spadania w paszczę świętego rekina, ale tu paszcza zbliża się do ciebie
tak to pamiętam jakąś cząstką siebie
 
innych zjadają robaki, rozsypują się w piasek lub popiół
ale przedtem albo płoną gorączką gwiazdy albo gasną
lepiej chyba płonąć niż zapadać się gasnąc
 
myślę o szczepionych i bezbronnych jeszcze oseskach
jak w pierwszym dniu życia człowiek ma się bronić
czego będą się bać przez całe życie
 
Biała bestio zaszczep sama siebie


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 16 february 2019

Zdrada (nowe możliwości) (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

W snach nie ma bólu szczęki, który towarzyszy mi na co dzień po szkodliwym i nieudanym zabiegu u Białej Bestii z Bielska Białej (nieodczytany znak, ostrzeżenie) .
 
 
Zbawicielu zbaw sam siebie (zdradź samego siebie).
 
 
Pierwsza noc: Cudza kobieta, nowe możliwości. ona oznacza inny los, jest oczami innego losu,
siedząca z wachlarzem na leżaku, gdy wali się świat za światem.
 
 
Mam innego Ojca, sąsiada zza ściany. Uczy mnie kłaść asfalt przed naszym prawdziwym blokiem.
Mama umarła pierwsza i jestem sam.
Nie jest to dobra reakcja na życie w tym momencie chyba, ten tata nie jest w ogóle mną (ale to jednak w jego stylu).
To jednak Ojciec.
Mama jest, a raczej była tą samą osobą.
 
 
Druga noc: Wielkie wesele, Ojciec prawdziwy zamawia wielkie tony jedzenia, pieczyste!,mniam, jest oficjalna część i wieczorna, „ludzie muszą coś przegryźć wieczorem“.
Stary przyjaciel zwykle nudny jak barszcz gra na gitarze, jest rodzina, ja jestem skruszony, ale grają na komputerze, ja też staram się grać. Nawet u nas na telewizorze coś tam chce włączyć. Przedtem graliśmy chyba w domu kogoś z rodziny. Ten nieśmiały przyjaciel Arek w śnie grał też na gitarze, ale w prawdziwym życiu to ja udawałem, że gram. Tak powstały moje wiersze. A tu on grał naprawdę.
Pociągają mnie za sobą.
Są członkowie rodziny z dziś w tym śnie z nocy drugiej.
Tata jest znowu niby starym tatą, ale on nie urządzał takich uczt, chyba że u babci i dziadka, aha, potem już tak nie celebrował przyjemności, a może trochę celebrował, np. napoleonki i łyczek piwa gdy juz leżał.
Teraz ja jestem skruszony i mama skruszona, tak mi się wydaje, bo ona teraz to bardziej ja.
On taki był i ja taki jestem, ale ona to teraz bardziej ja.
Tam cudzej kobiety nie widziałem.
 
 
Pierwsza noc: Mam przyjaciół: Kobietę i jakiegoś Hiszpana z plecakiem (Stachura?) Pocieszają mnie.
On przynosi pieczonego kurczaka z folii, ona wchodzi na hiszpański, mnie udaje się wytrzymać cios w ego i jem tego kurczaka z nimi
Miałem innego Ojca i mamę żegnałem. Wszystko na głowie, dziwnie się czułem, byłem taki sam, zawsze sobą i było jakbym wybierał sobie wcielenia.
W miejscu gdzie zniknął nasz blok cudza kobieta na leżaku jakoś tak zapraszała.
Czy to z nią jedliśmy: ja i ten Hiszpan ?
Inne też wiodłem życie. Wola była jednak krzepka. Nie była za słaba by przeprowadzać moje pragnienia.
To były nowe możliwości w granicach moich. W radości i płaczu, w stresie i przewadze, bez kompleksu Zbawiciela na gruzach dwóch żyć, przy długim stole na polanie.
Zjedliśmy: ja, Hiszpan (Stachura?) i ona-ona kurczaka z folii, a hiszpański był taki zdrowy, a przejście na niego u moich nowych przyjaciół tak naturalne,
jakby chcieli bym poszedł za nimi.
 
 
Nowi przyjaciele to moje myśli, prawie że znikają i się zlewają.
Ale przecież kto wie? Może Amos istnieje.
I każdy jest sobą i mną i zarazem kimś zupełnie obcym, w mroku.
Kobietą na leżaku się wachlującą, przybyszem z gwiazd.
Czymś więcej niż ten Hiszpan i cały węzeł ziemski.
Przyjaciele i cudza kobieta i ja cudzy, ja nie swój.
Nowy.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 1 february 2019

Długopis samopis (z tomu Maksymy i medytacje)

długopis samopis - on tak pisze że jestem w ruchu ręki i wewnątrz smaku śniegu
katapultka sie w katarsis
smaku wyścielone wnętrze które czekało od początku by mnie znaleźć
bym je znalazł - moje - jest moje - jest ciąg wir odczuwań w kłótni i łzach
jestem
niektóre bestie też tak pewnie powracają z wygnania
lecz ja bym chciał w ramionach się przebudzić
w galopadzie planet Platona i koni w labiryntach luster
w wirze mego płomienia świecy
gdy się spalasz i zbliżasz do końca i z pustyni szukasz dróg znów
wahadło
on tam jest - na brzegu - w zaświatach
i tylko musimy się spotkać
katapultka sie w katarsis
rozkręcony mechanizm wszystkich mnie
 
 
Jest zamiarem, jest oczekiwaniem, jest pamięcią
jest w.. czymś, lub tylko w sobie
jest ziarnem energii
jest jednym i wieloma
to w niego się powraca
to on powraca
w chwilach szczęścia i zwycięstwa
lubi spać, lubi się budzić
lubi działać
nie lubi wegetować
nie lubi kiedyś
 
 
Zamkniętym jest się zawsze ale można być zamkniętym w planach ucisku
rozkoszy okręgach kulach skór pomiędzy bielą śniegu a słońcem
strzęp sztandaru moich myśli uczuć
i gdy nic się nie dzieje - co nie jest spowodowane opóźnieniem
a nie dzianiem się - sztandar marzeń, smar marzeń, odpłynięć poza teraz
- teraz nudne -
a teraz to postulat stającego się
to postulat niezmiennego
razem chcą usiąść, rozgościć się nad kieliszkiem ognia, skrzydeł rozwarciem
- rozmową i medytacją oscylujesz w tym i poza tym
wewnętrzny astronauto ślizgający się po smarze marzeń i opóźnień i zanurzeń
z których nie chcesz się wyrwać
 
 
bo choć jesteś w nich to nie - cały
zaplątany, z jądrem w którym spacerujesz ty wczorajszy, ty uparty, pamiętający
niezaspokojony,
więc w te poza tobą ale nie poza tobą wewnętrzny astronauto kolory i zapach
i wrażenia
leżące na śniegu pomiędzy tobą a słońcem niczym upolowane martwe natury,
kuropatwy,
chcesz wejść cały
długopis samopis wyciąga z ciebie twoje zamknięcia, chwile, domy
- coś akceptuje lub nie - teraz
pamiętający i te inne osoby
sprowadź na ziemię - sprowadź się na ziemię - sprowadzam
 
 
długopis samopis mój miecz, narzędzie, może różdżka, może dzida, pędzel
imadło obcęgi młotek, moja intuicja
muza zwierząt, pierwszych ludzi i tańca
pracy i majsterkowania
pocałunków i polowań
gięcia blach i opukiwania dla odprowadzania spalin
przenikania się znaczeń
gdyż komórka potrzebuje wentylacji
gdyż myśli muszą znajdować odpływ
gdyż powietrze musi być świeże by palić dalej w piecu
produkty procesu niszczą proces
gdyż piękna wygięta rura cieszy oko
pomiędzy jest a myślowym ogarnięciem jest jakiś plan działania
w który wchodzimy z przyjemnością
 
 
- potencjały ognia, potencjały ognia osoby chcą wejść w chwilę w czas
chcą wybuchnąć
chcą podboju - duch chce podboju - uwięzienia w wolności - uczestnictwa
- jest to miłośnik życia, jeździec, smakosz - jesteś w nim, nim, on chce być
w sobie bardziej - i po to ma mnie - ja i on się spotkamy oglądając filmy
różaniec życia odmówimy, kule chwil opóźnień zanurzeń nudy rozpaczy
marzeń i majsterkowań życia
 
znalazłem ten magiczny przedmiot, on znalazł mnie
rozsupłał węzły i wyprostował drogi
„Pojedziemy na łów, na łów, towarzyszu mój
na łów, na łów, na łowy
do zielonej dąbrowy, towarzyszu mój..“


number of comments: 1 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1