24 stycznia 2013
["To jest czas matek... V"]
Lodowata ze strachu o ciebie odgryzam sobie głowę potem
płaczę tak, że w końcu na zawsze już stajesz się błękitny
skuty lodem, lutowy chłopiec bez ojca ani
matki
Kobaltowe dziecko siwieje mi w ramionach;
przejrzyste żyły dłoni służą do otulania zamykania
zatrzaskiwania drzwi nad głową, kiedy są
sny.
Lodowata ze strachu o ciebie rzucam się na łóżko
wtedy wszystko jeszcze jest zimą; moje ciało nie służy więcej
niczemu. Mówią - nie mogłam ciebie urodzić całego, tylko
po kawałku. Wreszcie
kiedy zmarznięty stoisz w ogrodzie przysiadają na tobie
sikorki, wydłubują słoninę odwracasz się do mnie jeszcze
raz, a potem wszystkie ptaki na zawsze
odlatują i wtedy właśnie zaczynają się
niebo i wszystkie te
ciepłe kraje