1 lipca 2010
* * *
Ciepły wiatr rozkołysał złociste dziewanny,
płonie mak zabłąkany w warg cierpkich purpurze,
blask słoneczny rozpętał w twych oczach snów burze,
gdy chłonę białych piersi urok nieustanny.
Zaklęcia jakieś szepczesz bezwiednie po cichu,
gdy rozpalam twe ciało pożądliwą dłonią,
omdlewa czarów naszych odurzony wonią
żółty motyl utkwiony na jaskra kielichu.
Wplątane w twoich włosów zawieruchę złotą
kąkole chylą ku nam kwitnące bezmiary,
wirują wielkie osty, czułe dłonie, skwary
w mych oczach oślepionych twoich warg pieszczotą.