3 grudnia 2011
Wiersz świąteczny, a nawet noworoczny
Wiktor dowcipkuje, że został moim synem,
bo nie doceniał dobrej matki, dobrego ojca
i bóg go ukarał. Spotkałeś boga, synku?
Robotnicy rozebrali most na drodze do szkoły.
Co rano żują kanapki i patrzą na wielką dziurę.
Planują żuć do świąt, możliwe, że nie zdążą
i dziura zostanie dziurą do końca roku.
Moglibyśmy jechać przez Rudzicę,
ale to z dziesięć kilometrów,
więc ruszamy miedzą.
Zatrzymuje nas stary, zmęczony człowiek,
to prywatna droga, krwawicą ją budowałem,
mówi i pociera oko. W końcu macha ręką:
nie ma sensu, żebyście jechali przez Rudzicę.
Docieramy na asfalt, grudki błota
wylatują z bieżnika i uderzają w nadkola.
Spotkałeś boga, synku? Jaki on jest?
Uprzejmy, odpowiada Wiktor,
ale srogi, dodaje po chwili.