Yaro, 8 sierpnia 2023
wiatr szarpie w różne strony
człeku dokąd pędzisz zbliża się noc
gromadzisz, majątek zdobywasz szczyt
wytyczony cel nie jest łatwym zadaniem
temat otwarty post w innej odsłonie
niszczymy własny dom własne lato
pod dachami nieba tyle miejsca
życie nic nie warte tego bogacenia
zapnij pas jazda bez trzymanki
tego pędu nikt nie ujażmi
zapytaj o drogę każdy powie
że tutaj kończy się świata
tutaj zawracają bociany
pięknie wygląda lepiej latem
zostań zostań bracie kamratem
Yaro, 8 sierpnia 2023
ciemna noc dyskoteka gra
na niebie tyle gwiazd
po łąkach błądzi dym
jestem z tobą pokochaj mnie
wszystko bym oddał
dajmi trochę ciepła
pocałunki uśmiech słodki
jesteś moim światem
kochać nie przestanę
gdy obudzę się rano
z listem na do widzenia
iskra w sercu ciągle błyszczy
jest nas za mało co się stało
sam idę droga tą samą
dyskoteki nie ma
nam się zestarzało
życie wciąga płynie płyta
Leonard Cohen już go nie ma
jesteśmy daleko od siebie
nasze domy pokrył kurz
jesteśmy przekonani wyboru
szukam a ty w swoim domu
eyesOFsoul, 8 sierpnia 2023
o mnie się nie martw
ja
odmieniam się przez przypadki
nie bycia
a przecież to ciebie
nie ma
już od tak dawna
gdy czytam stare listy
próbuję sobie przypomnieć
dlaczego
pozwoliłam ci to sobie zrobić
bo kiedy patrzę w lustro
już nie jestem pewna
czy to ciągle
ja.
Marek Gajowniczek, 8 sierpnia 2023
Mokną stepy - będzie breja.
Pana Boga Dobrodzieja
znakiem krzyża żołnierz chwali
że spełniła się nadzieja,
że ofensywę przetrwali.
Gdzie mogli się przesunęli,
zalegli i okopali.
.
Dzięki Bogu nie polegli.
Smocze zęby dym osmalił,
a oni są coraz bliźej
i zwycięstwo im się śni.
Przeciwnik też rany liże.
Słyszą: "Hospodi spasi"
Na przedpolu cisza głucha.
Błoto przytopiło miny.
Żołnierz słucha. Pan Bóg słucha.
Szept w zaroślach: Zwyciężymy?
Nikt nie płacze. Płacze niebo.
Szeleszczą w deszczu burzany.
Mundur utytłany glebą -
szybciej zagoją sie rany!
Plucha teraz znaczy - życie
i osłonę przed dronami,
spokój, ciszę i ukrycie.
Nawet taka z piorunami.
Niech nad głową niebo dudni
jak dotąd dudniła ziemia!
Żywi, przemoczeni, brudni
wychwalają cud istnienia.
Oddział oswaja się z chłodem.
Wiatr po hełmach gradem siecze.
Szturman woli niepogodę,
chociaż wojna się odwlecze.
.
Nie zna ciepła gabinetów
przyfrontowa Ukraina,
gdzie wsród knowań i sekretów
rozjemca mowę zaczyna
o pogodzie i zawiejach.
O porażkach nie wspomina.
Mokną stepy - będzie breja.
Czeka na nią Ukraina.
Teresa Tomys, 7 sierpnia 2023
niedzielny deszczowy poranek
rozmowa bez sensu
i świat
który chce mówić jak żyć
nie lubię słuchać
denerwują mnie domysły
których realizacja
nie ma powodów bycia
dziwne rozmowy prawie złoszczą
prowadzą donikąd
tylko po co
dziś już nic nie ma sensu
jeszcze ten telefon
z drugiego końca kraju
nie nie odbiorę
VIII.2023/T.Tomys/eliteraci.pl
Teresa Tomys, 7 sierpnia 2023
nie bój się samotności
nie krzycz
nie wołaj
cierpliwie czekaj
nie wychodź naprzeciw
to oni będą szukać
aż znajdą
i żal im będzie czasu
w którym
nie było miejsca dla ciebie
VIII.2023/T.Tomys/eliteraci.pl
Teresa Tomys, 7 sierpnia 2023
nigdy rano nie wiem
co mi dzień przyniesie
promień słońca wita
jest ze mną od rana
by w złotej godzinie
świat zmienić w piękniejszy
w jego blasku zieleń
cień ma granatowy
leży pod stopami
prawie nieruchomo
łany zbóż kołysze
i roznosi zapach
tegorocznych plonów
VI/2023/T.Tmys/eliteraci.pl
Teresa Tomys, 7 sierpnia 2023
tylko wtedy dzień ucieka
kiedy gonisz
czasem warto stanąć
całkiem z boku
prawie w ciszy
z pędzlem w dłoni
namalować sobie świat
polną drogę
łąkę
maki
i w oddali mały domek
VII.2023/T.Tomys/eliteraci.pl
Teresa Tomys, 7 sierpnia 2023
kiedy pada deszcz jestem jak kot
szukam cichego kącika
otulona puchatym kocem
rozmyślam o niczym ważnym
kawa spkojnie stygnie
nie zasypiam
obojętnieję
to tak jakby mnie nie było
cisza i ja
leniwe ruchy
łyk zimnej kawy
wreszcie mam czas
wracam do ksiązki
w której świeci słońce
pachną kwiaty
słychać śmiech
to dobre miejsce
VIII.2023/T.Tomys/E.literaci/pl
Sztelak Marcin, 7 sierpnia 2023
Gotuję dusze (w liczbie mnogie)
w sosie z błękitów.
Obiad godny pana i władcy
dziurawych spodni.
Oraz anielskich skrzydełek
wiszących w piwnicy na kołku
tuż obok powideł.
Z robaczywych myśli, zapasteryzowane
przydadzą się na czarną godzinę,
tuż przed świtaniem.
Kiedy ranne wstają zorze
i rozpraszają dymy
papierosowe.
Jeszcze tylko kawa
poparzy przełyk i można wychodzić,
aby iść w prawo, lewo oraz prosto,
nie całkiem wiadomo
po co.
Ale podobno liczy się droga
i powroty w objęcia
barłogu, w którym sny
o kiszeniu kapusty oraz ciągłym
spadaniu, szczególnie na podłogę.
Brudną aby zachować ślady
stóp. Dla potomnych
czyli dzieci sąsiadów.
A tak zupełnie szczerze
to pełen niewiary, jednak wierzę,
że życie jest
tylko odrobinkę przereklamowane.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.