Janusz Józef Adamczyk, 9 grudnia 2022
nikt Go nie widział
nawet - ja
ale poczuli Go wszyscy
wszystkie gwiazdy i planety
wstrzymałem oddech
będący obok nas - też
taka scena i taki akt
zdarza się raz na sto lat
materia i czas przestały istnieć
ciało stało się duszą
i w ułamku sekundy
wszystko zostało powiedziane
słowo najsmutniejsze
na zawsze przekreślone
najradośniejsze -
do życia wiecznego
przywrócone
Świdnik, 7/8 2022
Janusz Józef Adamczyk
sam53, 9 grudnia 2022
jeśli odejdę to zwyczajnie
jak syty spełniony człowiek który odchodzi od stołu
z podziękowaniem za posiłek
za wspólnie spędzony czas rozmowę
za twoją obecność i uśmiech
do którego wracam każdego wieczoru
kiedy szeptem zdejmuję ci z ust ciche - kocham
układam je na miękkiej poduszce
pomiędzy litaniami wspomnień
postrzępionych przez życie niczym pierzaste stratocumulusy
jeśli odejdę nie zostawię spalonych mostów
zamkniętych na amen drzwi
nieskończonych modlitw białych plam i sekretów
w wierszach odnajdziesz klucz do szczęścia
wystarczy stanąć przed ołtarzem poezji
magia sprawi że sięgniesz nieba
nikt nie chce uwierzyć że stamtąd wracam
Arsis, 9 grudnia 2022
Kochasz? Powiedz… Ja kocham w trwodze i obawie odrzucenia. Po drugiej stronie cisza, zimny mrok
otchłani.
Błądzę zalękniony. Przechodzę o jeden dzień, o jedną noc…
Przestępuję, jak wskazówka zegara…
W błękitnym niebie biała smuga po odrzutowcu.
W kwintesencji słońca twoja twarz.
W cieniu drzewa…
Wśród skwaru gorącego lata
stęsknione pocałunków usta czerwonych róż…
Jesteś
tutaj.
Blisko.
W ogrodzie płonącej nasturcji,
wśród strzelistych malw
wyrasta karminem kosmos podwójnie pierzasty…
Zaiste, rojnie tu i duszno, lecz jakoś smutno, mimo ptaków i brzęku pszczół w rozpełzłej przy ziemi
koniczynie…
Nie mów. Nic nie musisz mówić. Wiem…
Czy mnie znów słyszysz?
Słyszę chrzęst kroków
na żwirku alei,
kiedy idę ogrodem,
którym moglibyśmy iść.
Rozumiem
twoje
milczenie.
Wybacz mi, że nazywam bezprawnie
rzeczy nie do nazwania słowami,
że żyję poza logiczną konstrukcją czasu…
Kocham cię.
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-12-09)
* Tekst na motywach wiersza pt. „Kobieta w gęstej czerni”, Mieczysława Jastruna
***
https://www.youtube.com/watch?v=Eq-o_50OKv4
Sztelak Marcin, 8 grudnia 2022
Zupełna utrata formy,
świat rozłazi się na boki,
pęka zbyt nadęty.
Nic nie będzie, zostaniemy samotni,
bez lokalizacji.
Pod nogami wszechświat,
nad głową kosmos.
Na pamiątkę pozostaną
głupie nazwy gwiazdozbiorów
i galaktyk. Niepotrzebnie ponumerowane
czarne dziury.
Na razie płyniemy dziurawą łódką
kręcąc się w kółko
w poszukiwaniu przystani,
bezpiecznej w danym momencie.
W założeniu mamy czas,
lecz zgodnie z teorią fali
sztorm zmyje za burty zegarki.
Wtedy pozostanie już tylko
zupełna utrata formy
i tak dalej, od początku.
Sztelak Marcin, 7 grudnia 2022
1.
Czas zapuścił korzenie, z tyłu głowy
golema. Glina najgorszego sortu
a ręka niesprawna i drżąca.
Nie ma miejsca na zaklęcia.
2.
Pierwsza gwiazdka rozpękła
na tysiąc jeden drobiazgów.
Chociaż pewnie to tylko bajka,
ostatniej nocy.
3.
Sztuka wklejania dopracowana
do perfekcji, więc szczęścia
i innych.
Być może nawet potrzebnych.
4.
Pod choinką zapomniane prezenty,
niewręczone z braku chętnych.
Ewentualnie papieru w odpowiednie
wzorki.
5.
Mimo wszystko miejsce wciąż czeka.
Nienapoczęte.
Arsis, 7 grudnia 2022
Ja jestem nocą, a ty dniem… Spójrz, idę w deszczu. Noc mnie okrywa otuliną snu…
Światła ulicznych latarni pustego miasta.
Lśniący asfalt opuszczonych ulic…
W przestrzeni tej, co przypomina…
W melancholii grudniowego zmierzchu
idę…
W wilgotnym powietrzu, wietrze, co porywa ku niebu, co szarpie plakatami,
które łopoczą i szeleszczą w trwodze opuszczenia.
Obserwują mnie
z bilbordów
uśmiechnięte twarze…
Odbijając w lustrach swoich oczu dalekie światła gwiazd, które przenikają nieśmiało przez szczeliny
chmur…
… które drgają miliardami kropel,
pomnażając je
w niejednoznaczności
enigmatycznych obrazów…
Gdzieś, między
istnieniem
a niebytem
wkraczam
― w niewidzialność…
Przenikam drgające cząstki
substancji czasu,
atomy, mżące piksele opuszczenia…
… wysypujące się z każdego zakamarka, każdego załomu…
Tak oto podążam do ciebie, mijając przytłumione
nikłym blaskiem witryny sklepów,
w których przeglądają się jedynie duchy,
jakieś zapomniane widma o nieustalonych rysach twarzy…
Pełno
ich,
milczących…
… snują się jak te opary,
jak te mgielne
kaskady melancholii,
poprzez mury , ściany, szyby…
Gdzie ja
jestem?
Jestem tutaj…
Wśród kałuż, w których blask,
wśród wilgotnych
gałęzi drzew,
bulgoczących rynien…
… ociekających gzymsów i ścian…
Wśród…
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-12-07)
***
https://www.youtube.com/watch?v=NNO_oaJdKfw
Sztelak Marcin, 6 grudnia 2022
Wszelkie zagęszczenia skupiają się w punkcie
przecięcia dróg wiodących na manowce
odwróconych światów.
Tam łowię na starą wędkę przebrzmiałe słowa,
które niewiele znaczą skoro trzeba przełknąć
codzienny kęs umierania.
Do końca, póki ostateczne nie stanie w gardle.
Na sztorc. Jednak w konkluzji to nie ma znaczenia,
tak wiele znaków, a żaden nie trafia w sedno.
Ani nawet w bliskie okolice.
Wydech.
Dorn, 5 grudnia 2022
Wracam po myśl, która mi umknęła. Chciałem ją zapisać, ale nie daje się objąć z pustki nawet wyobraźnia nie zdoła wywołać przeszłości. Żeby cię usłyszeć, muszę liczyć na głos, trzysta sześćdziesiąt sześć. Schodzę, niespiesznie, trzymam się poręczy, żeby nie po dwa stopnie. Po kolei, myślę, każda chwila warta uważności. Może mnie minęłaś, ta w kwiecistej sukni, stąd był ten zapach słodki, prześwit w stęchliźnie. Czasem jestem. Ilekroć kogoś dotknę, minie.
Sztelak Marcin, 5 grudnia 2022
Półprodukt, zaczyn, od zawsze
w nietrwałej formie.
Lepszy czy gorszy – mało znaczy,
jako że słowo pada.
Niepodatne na wzrosty, a życie
nigdy nie odpuszcza.
Szczególnie w aspekcie ciągłej
zmiany.
Której podlegamy, chociaż właściwiej
– polegniemy.
Jak przystało na człowieka, zawsze
z niewypalonej gliny.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.