violetta, 1 grudnia 2022
wspaniałymi skrzydłami rudych kani
nad moją głową przelatujesz
jaskrawoczerwony
ścigamy się zanim zabłyśniemy
zbyt jasno poddaję się tobie
odbijam w wodzie - sama
sam53, 30 listopada 2022
umiemy już milczeć i słuchać nawzajem
każdy dzień nas cieszy nawet kiedy pada
łączymy swe cienie w słońcu co już wstaje
i kiedy zachodzi za płotem sąsiada
wtulamy się w siebie jak krople w kałuży
ucząc się na pamięć miłości bez granic
szóste siódme niebo daje się wywróżyć
a dobrze jest wiedzieć że kocha się za nic
od piątku do piątku gdy jesień za drzwiami
a wokół tak smutno tak sennie i szaro
i ciągle się zdaje że czas dziwnie zamilkł
to życie nas uczy chorować na starość
Sztelak Marcin, 30 listopada 2022
W skali od 1 do 10
11 kresek, na termometrze.
A bezzębny widelec straszy
12 nanosekund po północy.
Ze strachu wywołuję 13
duchów świąt minionych.
Mam kilka pytań dotyczących
numerologi.
Jednak milczą zawstydzonev
niewiedzą.
Pora na 1/2 do 3/4.
Nad ranem westchnę:
przeklęte ułamki.
Koniec bajki.
Yaro, 30 listopada 2022
wbite martwe spojrzenia w szare niebo
nie świta skały ciemne drzewa bez cienia
nie istnieje człowiek nie oddycha Ziemia
czarny płaszcz nad planetą
grawitacja przyciąga złudzenia
w samotności źle się umiera
przetrwać zimę nuklearnej propagandy
przybył anioł zniszczenia
nie potrafię wytrzymać nie patrzę w niebo
by nie zgrzeszyć dławię się pychą
czekam na koniec strach mnie opętał
słońce pali dusze żywych jak pędź drwa
trawię złudzenia przechodzę przez przeszłości
film wieczności nie jest kolorowy
Yaro, 30 listopada 2022
to nie przypadek bycia razem
znane zasady zakochani
zmieszana chemia między płciami
różni aktorzy różne role
sceną życie
widowisko na plaży
żubry małpki z żabki
cudotwórcy
Janusze piszą scenariusze
wybijasz z rytmu każdego dnia
lot nazbyt niski szczytny
dotykam ziemi spadam
zamiast się wznieść
zdolności nie wystarcza
nie mam co wrzucić do garnka
Bałtyk kołysze kutry w sieci śledzie
gotuję jak Cygan zupę na gwoździu
jakoś to będzie pełne brzuszki
zakochani idą na łatwiznę
by osiąść na mieliźnie
Misiek, 30 listopada 2022
Na wysypiskach walają się buty bezdomnych
bez klamer i sznurowadeł i bez pary
jak wosk przelewa się gorycz z czary
przez klucz do przyszłości naszych potomnych
Na kartkach imiona ułożone te bardzo znane
zagubił czas stary zegar pordzewiały
jeszcze stare baby stawiają swe kabały
wyświechtane karty w ich rękach potasowane
Okruchy zbitych luster ze wstydu całe zmatowiały
pierogów nikt nie lepi a kołków w płocie
panny nie liczą bo dawno o swej cnocie
niewieściej figlarne nikomu też już nie wspomniały
Obierzyna ze zgniłego jabłka już bardziej krótka
pod pękniętym talerzem nie ma różańca
i nie ma obrączki, brak kwiatów, do tańca
nikt nie poprosi, na stole niedopita zimna wódka
Trwa bal na salonach u tego samego wodzireja
przy stoliku drzemie starszy pan zmęczony
na dworze czarny kot goni mysz jak szalony
umiera dziś wielka wiara i ostatnia ginie nadzieja
Sztelak Marcin, 29 listopada 2022
Umarłym kadzidło, żywym piędź ziemi
w sam raz na zagon kartofli.
Poletka uprawiane pod osłoną ciemnej
folii, aby wszystkie noce były bezgwiezdne.
W dzień hasła, entuzjazm miarowych kroków,
nieodzownie wykrzywione usta.
Z niewielkim zaprzeczeniem spierzchniętych
warg i lekko drżących powiek.
Szklane światy wyszyte grubą nicią
w prześliczne makatki zdobiące ziąb ścian,
przysłaniających okna. Szczególnie te na drugą
stronę podwórza, zawsze szczelnie zamknięte.
Dokładnie tak samo jak oczy i uszy,
to pomaga, zgodnie z receptą dosłownie
na wszystko.
Żywym kadzidło, umarłym piędź ziemi,
bez różnicy w ostatecznym rachunku.
drachma, 29 listopada 2022
Gut świergot wróbelków w słońcu brzdącom zajączki
śle, baw się w berka i je goń dziewczynko, jak ten wiatr
co liście mnąc niepostrzeżenie, czynił nam kolory jesieni.
Oksymoron z kapelusza wyciąga mag dla Alicji, ten biały
kruk od którego, pochodzi światło dzienne i dobre
opiekuńcze moce.
A może był to biały królik, kto by to pamiętał? może ten
kto znał drzewo Bodhi w ogrodzie, tam gdzie rodziła się
wiedza transcendentna rósł figowiec.
Powstała Jerozolima i pobiegła.
Marek Gajowniczek, 28 listopada 2022
Świat pokazuje dwie różne twarze -
jedną nad Dnieprem, druga w Katarze,
a my zajmując miejsce środkowe,
ma obie strony skręcamy głowę.
.
Wszędzie na sukces ludzie czekają.
Jedni się bronią - inni strzelają.
Wielkie emocje sięgają nieba,
kiedy na wynik czekać potrzeba.
.
Jedak tych bojów równać nie można.
Wojna jest bardziej od meczów groźna
i porównywać ich nie musicie -
walki o tytuł z walką o życie.
.
Jednej w otoczce pieniędzy, ropy.
Drugiej, gdzie księżyc świeci w okopy,
a żołnierz ekran ukrył w opończy,
bo też chce wiedzieć, jak mecz się skończył?
.
Wróg go natychmiast może namierzyć.
Choć los pozwolił do Mistrzostw przeżyć,
musi wciąż czuwać - nie spuszczać wzroku,
bo wojna nie ma dobrych widoków.
.
A piłkarz palce w seruszko składa,
jeżeli trafił w bramkę sąsiada,
klęcząc odbiera kibiców fetę,
a żołnierz w ciszy słyszy rakietę.
.
I zamiast wrzawy jest tylko huk!
Sojrzenia w niebo odbiera Bóg,
co różnych modlitw przed chwilą słuchał.
Wiara jest mocna! Nadzieja krucha...
Sztelak Marcin, 28 listopada 2022
Każdej nocy dosypuję tłuczonego szkła
do spiralnej drogi na jedynego satelite.
Dostępnego w tym najlepszym z wymiarów.
Od kiedy wilki już nie wyją pod północnym
oknem zasłaniam pełnie dziurawym kocem.
Mimo to biją po oczach, szczególnie
przez dziurkę od klucza.
Nie, nie podglądam sąsiadów pędzących
życie i bimber w zaułkach klatki schodowej.
Jednak, na wszelki wypadek, zapisuję
wszystkie ruchy w kajeciku.
Całkiem słusznie nazywanym brudnopisem,
pokrywa go ponad stuletni kurz opowieści
wyszeptywanych przez rozstajne babcie.
Drugą nogą stoję twardo, na gruncie
przez szalone wieszczki zwanym Ziemią.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.