Marek Gajowniczek, 15 lipca 2022
Duch prababki wyszedł z ram
odkąd telewizji chłam
bardziej salon zaczął straszyć.
Nie ma gdzie się przed nim zaszyć,
ukryć - w mysią dziurę schować.
Zmora jest cyfrowa - nowa
i stale się mija z sensem.
.
Próbowano za kredensem
i w piwniczce pod podłogą,
ale i tam ciszę błogą
przegnał bełkot - potok słów
widma gadających głów,
serial nowych, strasznych twarzy
gości oraz gospodarzy.
Nawet i za zagar stary
zaglądały te koszmary.
Chyba z trumny po komunie
martwe propagandy mumie
ktoś ożywić partii kazał.
Obraz doniesień rozmazał
na wielu ścianach murali
i się wyłącznością chwali
emisji w nowym stndardzie.
Dawna poszła na pożarcie
przedwyborczej już kampanii.
Na idoli promowani,
znani z metod poradzieckich,
razem z serialem tureckim
dominują i prym wiodą.
Kulturową nowomodą
piorą mózgi i rozumy,
a bezradnych widzów tłumy
opanował śmiech rubaszny,
bliski furii w Dworze Strasznym.
violetta, 14 lipca 2022
oddycham tobą duchem głębiej
a ty mną zabawny z puszystych kwiatów
niesiesz głos w odpoczywające niebo
wschodzę kolorowo życiem
Marek Gajowniczek, 13 lipca 2022
Niech się wali! Niech się pali -
Niemcy będą handlowali!
Wspólnocie Węgla i Stali
nikt geszeftu nie rozwali!
.
A gdy uschnie ręka rynku -
przejdą szybko w stan spoczynku,
czekać, czy układ uchwala
nowy dla nich Plan Marshalla.
.
Ryzyko ma swoją miarę.
Problem - świeczka, czy ogarek?
Nie pojawia się w kramiku
wielu znanych polityków!
.
Ważna marża, popyt, podaż.
Nie wchodź Chamie, gdzie Gospodarz
pokrzywdzonych datkiem wspiera.
Kto nie sieje - ten nie zbiera!
.
Pomoc należna każdemu!
Jeśli damy silniejszemu
to ofierze mniej zabierze
z tego, co mogła zachować...
.
Trzeba uczyć się handlować!
sam53, 13 lipca 2022
taki przekropny deszcz jak dzisiaj
babcia nazywała - w kawałkach
jak niedokończone cząstki różańca
kiedy przerywała szept by odstawić barszcz z fajerki
czy przewinąć wnuczka
burze wichury susze a kiedyś pożary
miały swoich świętych opiekunów
pamiętam przedwieczorne modlitwy do świętej Zofii
o noce bez przymrozków
pełne nadziei na pogodę
jeszcze w uszach brzmią zdrowaśki w sianokosy czy we żniwa
albo zwyczajne na Anioł Pański
dzień zaczynał i kończył się pacierzem
zawsze z pochyloną głową
"bo nad prawdą się nie klęczy
trzeba z nią żyć
i z nią spokojnie umrzeć"
*cytat z wiersza Justyny Barańskiej
sam53, 13 lipca 2022
z zatrzymanym słońcem na twarzy
pomarszczoną ciszą upałem
kiedy myśli ciepłe od marzeń
zanim słowem w wierszu zostaniesz
zanim usta siebie zapragną
jak w gorączce zadrży powietrze
pocałunek stanie się magią
kroplą w deszczu snem w którym jesteś
z zatrzymaną chwilą na później
gdy noc chłodem wtuli się w ranek
wierszem wpiszę się zanim usnę
w pierwszym słowie dla mnie zostaniesz
Marek Gajowniczek, 13 lipca 2022
I na Wyspach Wielkanocnych
na głupotę nie ma mocnych,
Nic już chyba nie pomoże
tym, co milcząc patrzą w morze,
upatrując w nim zwycięstwa,
dominacji i pierwszeństwa,
czym pradawni Długousi
Krótkouchych mogli zmusić
do skoków w wysokie fale,
sami zostając na skale.
Niby z tarczą - nie na tarczy
wiedząc: "Dla wszystkich nie starczy..."
Choć ktoś pewnie z Krótkouszych
próbował mówić od duszy,
ale nic nigdy nie zmienia
przemawianie do kamienia,
do bazaltowego słupa,
który się na wojnę uparł,
zaplanował i rozniecił.
.
Żaden tekst go nie oświeci,
że to wojna bez wygranych -
inna od kampanii znanych,
toczona o "mieć lub być?"
Nie ma w niej kolejnych żyć,
ani dla nich Ziemi nowej!
A pomniki posągowe
czas pochyli i przewróci,
gdy świat z drogi nie zawróci,
zatrzymując się na progu.
Nie rzucając wyzwań Bogu!
Marek Gajowniczek, 12 lipca 2022
Wojna to też polityka.
Ta współzależność ludziom umyka -
zasad, konwencji oraz praw wilczych.
Gdy jedno strzela to drugie milczy.
.
Skrajności łączy długi most Kercz,
a dialog burzy rakieta Smiercz,
śmierć przenosząca ludziom w piwnicy.
Rzadko się chronią w niej politycy,
co chcą w jedności tworzyć bałagan
tam, gdzie nie sięga pocisk Uragan.
Obowiązują ich konwenase.
Poza zasięgiem znajdują szansę,
by salwy skończyć zgodnym, układem
pod Iskanderów ogniem i Gradem.
.
Drżą z niepokoju matki i dzieci,
co kiedyś do nich może dolecieć?
Śmierć bywa teraz hipersoniczna.
Nagła za diabła, bezmyślnie liczna.
Niech polityka ludzi przekona,
że wojna wkrótce nieunikniona,
jaka nad naszą wciąż wisi głową
musi od Rusi zagrzmieć na nowo?
.
Nikt nam niczego już nie zaręcza,
a przcież jest to wojna zastępcza!,
Czas ustępując większej rozprawie,
szaleje jak ta grypa w naprawie.
Syryjską teraz wojnę powiela:
"Wał i pancerna karuzela"
Jeśli powoli cichnąć zaczyna,
może to pora by ją powstrzymać.
Niech debatują z głuchymi ślepi!
Być może na tym wyjdziemy lepiej!
Misiek, 12 lipca 2022
mutavit post mortem
Mateńko
przez tyle długich lat
bezustannie myślałaś o tym
aby dzieci były pogodne i szczęśliwe
i nie chodziły głodne nienakarmione
oddając im nawet własne serce w darze
tuląc do piersi młode niewinne twarze
jak ptak co chroni w gnieździe pisklęta
które dopiero przyszły na ziemski świat
prosząc o ich dobro bo to nie był sen złoty
niech za to wszystko i za to uczucie
najbardziej szlachetne i prawdziwe
twoje całe życie będzie pobłogosławione
Mamusiu
pierwsza wstawałaś bladym ranem
z tym obrazem do końca pozostanę
bo nie znam tylu słów wdzięczności
aby nazwać ogrom niezwykłej miłości
przecież dość miałaś własnych trosk
a nierzadko ból choroby i cierpienia
dzieci kochałaś tak bardzo i zawsze tak samo
nie czując choćby najmniejszego zmęczenia
Matulu
marzyłaś aby lepiej nam się żyło
w tamten listopadowy dzień
po raz ostatni twe serce zabiło
---
teraz jesteś tak wysoko ale na pewno tam
szczęśliwa i znów taka młoda uśmiechnięta
nadejdzie czas gdy się na pewno wyśnią
wszystkie doczesne niespełnione marzenia
i rozłożysz jak anioł skrzydła – drobne ramiona
bardziej poczuję twoją obecność i nie będę sam
moja kochana Mamo
moja
Niezastąpiona
drachma, 12 lipca 2022
Wychowałeś się tu gdzie bije serce południa
kochasz muzykę czarnych lubisz wschód księżyca
nad Alabamą pod gołym niebem na środku
chodnika
Pośród walających się puszek po piwie gdzie
kiedyś zbierano się by śpiewać pieśni grać
na bandżo bluesa snując opowieści o dalekiej
ziemi
Jesteś jak ptak na wietrze który kwili swoje trele
"wik - wik - wik - wik" chwaląc dary ducha
w drzewie spróchniałym wydłubując dziuple
Jak dzięcioł różowoszyi w miarowym rytmie
tęskniąc za opoką nim przez całun ziemi
jako nieboszczyk opowiadający o życiu powrócisz
do własnych korzeni przez następne wcielenia
zakamarki pielesze
W których nie spłoną twoje zbory gdyż Bóg twój
to wojownik nieujarzmiony a jego skóra jest
o odcieniu hebanu jak piwo z korzenną goryczą
w którym posmak czekolady
Mieszkam w odległej dolinie tu jest mieszkań wiele
ten sam satynowy księżyc pośród starych sadów
wilga uwiła gniazdo śpiewa fletowe odiidli-wiio
przepowiadając deszcz nad doliną
Symfonia slangu drgające struny we wzajemnym
przenikaniu w biało zielonym płomieniu który
mieści w sobie hiperprzestrzeń światy równoległe
Całun z Manoppello
Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 11 lipca 2022
To Pan Bóg nie wiedział, że nie tworzy się Ziemi
w tej części wszechświata (w żadnej części kosmosu)?
Teraz Pan Bóg będzie musiał tę Ziemię zniszczyć!
(Wystarczy jeden pstryczek. Nic nie poczujemy).
Tymczasem promień słońca brzydko pachnie znowu!
Pomysł, żeby usunąć się w cień na dwa czy trzy
lata, był głupi, albowiem nie stać mnie jeszcze
na wyróżnianie własnej osoby. Gdy wreszcie
spytasz: „Kto tam?”, odpowiem zgodnie z prawdą: „Bencal”.
Jeżeli później krzykniesz: „Przestań się już znęcać!”,
zacznę pukać do drzwi, ustawiając szatana
na „low” w piekle. Ustawienia „medium” oraz „high”
nie istnieją dla mnie. Śpiąc lub sikając, zmienię
je na domyślne. Tu można karmić gołębie.
10 lipca 2022
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.