Yaro, 28 maja 2024
powiedziałaś przycisz telewizor
zatrzasnąłem drzwi
teraz gdy śpisz
chcę się kochać
leniwa jak niedziela
klejnoty chowasz od ściany
zajeżdżony stary koń
obraz nędzy i rozpaczy
nieraz się sparzył
nieraz powstał z kolan
taki powstaniec upadek i przypadek jakich wiele
zanurza usta na rancie
w grubym szkle whisky
opuszczony dworzec kolejowy
samotny podkład kolejowy
takie rzeczy to przeczucie
życie bierz za rogi gdyś młody
później zadzwoń bo są wspomnienia
Marek Gajowniczek, 28 maja 2024
Za " in pace" drogo płacę.
Czas marnuję. Zdrowie tracę
żyjąc podprogowo.
Mam za dużo lub za mało,
więc państwo mi odebrało
pomoc ustawową.
.
Na kolanach zdzieram spodnie.
Odsłaniam goliznę.
Trudno czoło podnieść godnie
patrząc na Ojczyznę.
Płyną Odrą rybie głowy
i płoną śmietniska.
Ćwiczy straszak atomowy,
a wojna jest bliska.
.
Nie ma "Oj! Jest sztuczne "Aj!!!"
Niebem Starlink leci.
Znikło "masz". Zostało " daj"
Wojnie oddaj dzieci.
Moskwa carat naśladuje.
Prusak się odrodził.
Wojsko granice minuje,
smoczym zębem grodzi.
.
A ci, co nas bronić mieli
od złej polityki,
uciekają do Brukseli
nie na Zaleszczyki.
Po takiej ewakuacji
pozostaną starzy.
Będą bronić demokracji.
O spokoju marzyć.
sam53, 27 maja 2024
gdybyśmy do naszych zwierzeń podpięli wyobraźnię
i bez kompleksów zmierzyli się z chaosem myśli
gdybyśmy odnaleźli właściwy kierunek pośród tysięcy dróg
nauczyli się odróżniać dobro od zła i dzień od nocy
gdyby z ziarna rzuconego w glebę zawsze rósł chleb
i można było zapomnieć o głodzie
gdyby po tej stronie bajki poezja nabierała mocy
a nie wody w usta
gdybyś jeszcze podała mi swoją dłoń
którą codziennie malujesz nas w innej sytuacji
czy uciekalibyśmy przed sobą
chowając się w ramiona śmierci
Misiek, 26 maja 2024
przytulam myślą piękną twarz poznaczoną
zmartwieniem i ukrytymi troskami
kiedy patrzyłaś na mnie pełnymi dobroci oczami
…
dziś przędziesz inny los- czas mając za wrzeciono
…
przytulam myślą ciepłą dłoń pomarszczoną
którą dzieliłaś pachnący chleb z domownikami
i chroniłaś dzieci niczym skrzydłami
…
kryję się dziś niezręcznie jak za zasłoną
utkaną z mojego niejednego grzechu
widzisz mam już siwe włosy tak samo
…
tyle dobra czyniłaś i kochałaś bez pośpiechu
smutek po Tobie może uleczą wspomnienia
…
bo często wracam do tych lat pełnych uśmiechu
uczyń dzisiaj choćby maleńkie cudeńko
by radośniej na chwilę moje serce zabiło
…
Twoje serce serc
na zawsze w pamięci pozostanie
bo to jedyna najprawdziwsza miłość
…
Tak jak Ty nie do zastąpienia
Ukochana Moja
Mamo
Matulu
Mateńko
Marek Gajowniczek, 25 maja 2024
Nie dorzucę nic do kotła -
zwłaszcza do takiego,
do którego miotła zmiotła
odpady obcego.
Nazywając bezład prawem
i wolnością słowa.
Podnosząc medialną wrzawę
kontroli zachowań.
.
Nie dołożę swojej ręki,
rady oraz pióra,
milcząc o pasmach udręki,
gdy znika kultura
zastępowana głupotą
i strachem na wróble
strzegącym euro, złoto
i rosyjskie ruble.
.
Kiedy wolności porywy
tłumią obce wpływy,
przekazem z gruntu fałszywym
w świecie nieprawdziwym,
jaki skłonniśmy uważać
już za dopust boży.
Władzy się nie przeciwstawiać.
Czas wszystko ułoży!
.
Wstarym kotle diabeł pali.
a rząd dmucha w miechy.
Nie będę ganił ni chwalił.
Nie znajdę pociechy.
Pozostaje mi jedynie
mawiać do obrazu,
póki z chandrą mi nie minie -
sznur brzydkich wyrazów.
violetta, 25 maja 2024
na łące pełnej jaskrów gloryfikuję nas
w radości z mnóstwem roślin wokół
to kuszące uczucie tylko śpiew ptaków
chcę się nad tym trochę zastanowić
przedzierasz delikatnie palcami włosy
słodki zapach dociera do moich nozdrzy
Arsis, 24 maja 2024
A więc dobrze, chodźmy. Idziemy. Idźmy tędy. Jak wtedy. Pamiętasz? Powiedz…
Ale czy pamiętasz jeszcze? Zatem idźmy, idąc raz jeszcze.
Chodźmy prosto, podążając drogą wniebowstąpienia.
Tego właśnie wniebowstąpienia, kiedy się idzie prosto w słońce.
Idźmy prosto tą drogą pustego miasta.
Tą ulicą pachnącą nagrzanym asfaltem. Tym chodnikiem. Tym trotuarem…
Kochanie, dotknij ściany.
Tej chropowatości
pełnej drobnych ziarenek kwarcu.
Tych pęknięć na elewacji starej kamienicy…
Poczuj… Poczuj jeszcze, mimo zagubienia w labiryncie czasu.
To tutaj. To było tutaj.
Albo, gdzieś dalej.
Gdzieś tam, koło tego rozłożystego dębu, kasztanu.
Słońce wschodzi. Zachodzi. Wiruje wokół ostrej szpicy ratusza,
jarząc się na blaszanych rynnach. Na szybach zamkniętych okien…
Gdzieś tutaj. Tak, to było gdzieś tutaj.
Albo, gdzieś tam — dalej.
Tylko w trochę innej korekturze zdarzeń.
W trochę innej godzinie tamtego dusznego lata.
Tak jakoś szliśmy, jak się idzie we śnie. Jak można iść jedynie we śnie.
Tak jak się idzie teraz, kiedy idziemy wciąż w tym wiecznym niedochodzeniu.
Chodź.
Wyjdźmy tymi drzwiami na końcu.
Tą bramą z kutego żelaza.
Albo poczekajmy chwilę
w osłonecznionym pustką pokoju.
Spójrz jak wspina się smuga światła.
Jak idzie wolno po ścianie.
Dotyka drugiej… Jak pełznie po drewnianej podłodze…
Olśniewa stojące
na środku
drewniane krzesło…
Przepływające cząsteczki kurzu.
Na ścianach jaśniejące kształty
po czymś, co tu kiedyś było.
A teraz omiata tchnieniem bladej ciszy.
Od okna idzie blask jaskrawy. Od szyby poruszanej niczyja ręką.
Od szyby,
w której
mży niewyraźny profil
Kto tam stoi? Nikt.
To tylko nagły błysk pamięci.
Przekrzywione, trzeszczące szafy z zamkniętą na klucz przeszłością, albo na twoje imię.
W środku pogięte fotografie,
kilka poplamionych kartek... Niewiele tego.
Jakieś resztki Okruchy nie wiadomo czego.
Poskręcane. Splątane kołtunem. Zeschnięte złogi zapomnienia
Wydaje mi się,
że stoisz
skulona w kącie
z twarzą ukrytą w woalce.
Podchodzę.
Biorę za rękę.
Taką zimną,
wręcz lodowatą.
I nie wiem czy to są palce.
Czy to są w ogóle czyjeś palce.
Unoszę woalkę, by spojrzeć raz jeszcze tobie w oczy.
Za woalką
pajęczyny
falują na ścianie…
(Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-24)
***
https://www.youtube.com/watch?v=0tzbUKidq8U
violetta, 22 maja 2024
wieczorem przed burzą
śpiewam swoje piękne piosnki arie
przynoszę na łąkę stokrotki
tańczę kankana i rozkwitam najlepszą
wersją siebie malutka z mamą
Deadbat, 22 maja 2024
Za śmierci tych dzieci przebacz nam Boże
Za nasz bezwład i chęć zwyczajnego życia
Przebacz nam Boże
Za to że w Ciebie nie wierzymy
Przebacz nam boże
Za żołnierza co cieszy się widząc dziecięcy bucik pośród ruin
Przebacz nam Boże
Że zostaliśmy obojętni kiedy nam się to opłacało
Przebacz nam Boże
Że jesteśmy tylko zastraszonymi zwierzętami
Wybacz nam Boże
Że wypieramy swój lęk udając że należy do kogoś innego
Przebacz nam Boże
Że uznajemy siebie za niewinnych a winnymi widzimy wszystkich pozostałych
Przebacz nam Boże
Że karmimy się obłudą hipokryzją i zgrozą
Przebacz nam Boże
Wybacz że jesteśmy obojętni wobec cudzego cierpienia
że tak szybko o nim zapominamy
jak szybko świat zapomniał o naszym
Wybacz nam Boże
...
Marek Gajowniczek, 20 maja 2024
Szpiedzy, zamachy, katastrofy,
teorie spisków i fakeoff-y
na temat hybrydy dywersji -
z błędem pilota w głównej wersji.
.
To coś znanego przypomina
z naszej historii, filmu - kina
oraz z Komisji ważnych w Sejmie.
Kojarzy nam się nieprzyjemnie.
.
To kroczy wojna twardym marszem
i tylko roczniki najstarsze
wciąż pamiętają - przestrzegają,
a my tańczymy jak nam grają.
.
Brakuje ochotników - pouciekali w świat.
Rośnie skala uników. Szkoda im młodych lat.
W każdego bez wyjątku może uderzyć dron.
Zapomniał o rozsądku patriotyczny ton:
.
Czeka nas wojna!
Orkiestra marsza gra.
Wojna!
Sojusz nam wsparcie da!
Zza oceanu spadnie nam z nieba.
Śmiało możemy wojny się nie bać!
.
Abramsy warczą już u sąsiada.
Dziesięć miliardów rżąd nasz dokłada
na dozbrojenie granicznej tarczy!
Stać nas na więcej, gdy nie wystarczy!
.
Czeka nas wojna!
Prezydent zmarszczył brew.
Wojna!
Młodzieży oddaj krew!
A bank zgromadził już zota tony
i w szachownice zdobi ogony
najnowszym F-om trzydzieści pięć!
Wojna to chwała! Honor... lub śmierć.
.
Kochamy Wojsko - Obrońców Granic
Wojna... wojenka - Cóz to za Pani?
Nie zdecyduje nic bez nas o nas!
Groźna i piękna... czasem szalona.
Nieobliczalna, gdy dzieje się.
Idzie już do nas i marsza rżnie!!!
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.