Yaro, 17 marca 2021
tak brakuje mi ciebie
woda ucieka pomiędzy palcami
deszcz moczy dachy z papy
okna brudne zmoczone parapety
dłonie w kieszeni na bakier tak
odchodzisz dziś
do ołtarza prowadzi cię
dałaś się pojąć
uwierzyłaś w splot słów
utkanych na wietrze
wsłuchany w twój śmiech
w ramionach
nie umiałaś zmieścić czułości
kocham cię gdy pada
tyle zbędnych słów
gdy nie wrócisz
zaciśniętego supła
nie przetnie nikt
prócz prawdy z zakłamanych ust
Sara, 17 marca 2021
ciemność nocy
samotność dokucza
patrzę w dal
nie znaną
księżyc w towarzystwie gwiazd
a ja
chcę być z tobą
jedyna miłość
czekam na ciebie
wciąż czekam
przyjdż proszę
dłużej samotności
nie zniosę
pustka przeraża
ponury nocy mrok
przytłacza co krok
tęsknota niszczy zabija
wiesz że czekam
wciaż czekam na ciebie
przyjdż przyjdż proszę
dłużej tego nie zniosę
przyjdż miłość moja
przyjdż ogrzej
niczym promyk słońca
zostań ze mną
bogaci miłością
trwać będziemy
do dni konica
Red.Teresa Oleszczuk (Głuszek)
Wieśniak M, 17 marca 2021
pierwsze co się do życia w nas rzuca
to płuca
falując pod wierzchnią odzieżą
odmierzą
wdech - wydech
czas
w granicach klatki
i tak przyspieszą w obrębie agatki
gdy ta przeciera oczy
z zachwytem: "jakiż on uroczy!"
i zwolnią pod dłońmi łukasza
na modłę niedzielnych rozważań
oddając się cyrkulacji
w pracy i na czas wakacji
miech w górę miech w dół
lewym i prawym na pół
trwają
u tchawic bramy
tak w przeciągu
i my trwamy
nieświadomi aż do utraty
gdy unoszą pięcioma płaty
do pieśni i piersi
i gdy opadną na luz
rozpięte jak anioł stróż
czuwają w nocy we dnie
rumieniąc oblicza i blednąc
to rosnąc to kurcząc na dwa
dziękuję obojgu wam
za to co było za tu i teraz
oskrzelikom dzięki
opłucnej oskrzelom
pęcherzykom ukrwieniu - całości
dziękuję wam z nieśmiałością
prosząc o jeszcze i jeszcze
i obiecuję
(w miarę możliwośći)
świeże mazurskie powietrze
sam53, 16 marca 2021
nie patrzeć a jednak zobaczyć
choć bliżej mi jesteś niż dalej
i cieniem drgającym i światłem
gdy uczę się ciebie na pamięć
po nocach wpisanych w bezsenność
pół słowem co w krew wejść nie chciało
tęsknotą codziennie niezmienną
znużoną milczeniem niewiarą
zmęczeniem gdy sen nie przychodzi
zwątpieniem gdy myśl nie po myśli
cierpliwą jak pierwszą z miłości
pocałuj dziś pewnie się przyśnisz
AS, 14 marca 2021
nie mogę zapomnieć
(pamięci mojej żony Tani)
mijają lata, dni, miesiące
opłakujemy swoich bliskich
na przeraźliwie pustych placach
wznosimy w sercach obeliski
zetrę ze świecy gołą ręką
wosk ściekający cienką strugą
bo ktoś żył tak tragicznie krótko
a inny musi żyć zbyt długo
i choć do dzisiaj trwamy w miejscu
skąd odpłynęli z martwym prądem
widzimy tylko ich pomniki
a oni już... za horyzontem
Мы своих хороним близких...
Годы, дни и месяца
Расставляем обелиски,
На пустующих сердцах.
Помяну... Рукою голой
Со свечи сниму нагар...
Кто-то был обидно молод...
Кто-то был завидно стар...
А другой живет и ныне.
Только тропки разошлись...
Только друга нет в помине....
Это точно обелиск.
gabriel 123, 14 marca 2021
które daje los
czy koniecznie brać
żeby nie żałować
to co chciał ci dać
na to kręcisz nosem
tamto też nie chciane
choć tyle podaje
wziąwszy czy wskazane
jak za wiele chapniesz
zemdli cię od tego
myślę sobie umiar
umiar nic mylnego
sergiusz juriev, 14 marca 2021
Мы своих хороним близких...
Годы, дни и месяца
Расставляем обелиски,
На пустующих сердцах.
Помяну... Рукою голой
Со свечи сниму нагар...
Кто-то был обидно молод...
Кто-то был завидно стар...
А другой живет и ныне.
Только тропки разошлись...
Только друга нет в помине....
Это точно обелиск.
-------------------------------------
UA3URX sergrex@yandex.ru
_________________________
Wieśniak M, 14 marca 2021
nie tylko poetą w tym życiu się bywa
upływała wiosenna sobota leniwa
jaśmin oszałamiał nornica gryzła ziemię
pospolity lilak rzucał dłuższe cienie
zieleń rozszalała przekraczała skalę
więc… to czas najwyższy „zawrócić gitarę”
-poecie - który słodko drzemał frazy
żona nie pozwala bezsensownie marzyć
wytaszczyła kosiarkę i go grzecznie prosi:
- a może byś misiaczku nasz trawniczek skosił?
rzeczony choć niechętnie dźwiga się z fotela
przepadły bezpowrotnie dwa wersy- cholera!
podchodzi do maszyny przełącza na ssanie
w biegu jeszcze rzuca- no jasne kochanie!
i już jest po ciszy bo zapłon włączony
czterdzieści trzy nawroty od żony do żony
jest już przy ostatnim jakoś dając radę
gdy ciche mlaśnięcie wskazuje na żabę
którą szybkie ostrza pozbawia wieczora
odcięta noga wędruje do wora
kosiarz wysprzęgla i patrzy co urwał
kto inny skwitowałby fakt szybkim -kurwa!
ale- nie poeta - on patrzy na dramat
w ostatnich minutach nie została sama
ropucha- nie żaba - choć odgłos podobny
wiersz się sam ułożył w klimacie żałobnym
i z bezsensu śmierci zostaje na wieki
obraz przejmujący tamtej płaziej męki
nic że dla ropucha zegar już nie tyka
żyć będzie w angielskim i obcych językach
temat do dysputy i rozlicznych swarów
jakże pełnych życia wewnętrznego żaru
pukania w skorupę i zejścia do głębi
acz truchła nie ogrzeje już to nie oziębi
poeta westchnął ciężko i łzę wraz z potem otarł
w cichej melancholii już do końca dotarł
wyłączył kosiarkę wzrok ku niebu zwrócił
tak wracając na fotel wiersz pod nosem nucił
nie widząc w zamyśleniu że mu do gumiaka
przywarła muszelka zdeptanego ślimaka
Wiersz który był inspiracją. ( to nie jest tłumaczenie)
*
Richard Wilbur, "The Death of a Toad" (1950)
THE DEATH OF A TOAD
A toad the power mower caught,
Chewed and clipped of a leg, with a hobbling hop has got
To the garden verge, and sanctuaried him
Under the cineraria leaves, in the shade
Of the ashen and heartshaped leaves, in a dim,
Low, and a final glade.
The rare original heartsblood goes,
Spends in the earthen hide, in the folds and wizenings, flows
In the gutters of the banked and staring eyes. He lies
As still as if he would return to stone,
And soundlessly attending, dies
Toward some deep monotone,
Toward misted and ebullient seas
And cooling shores, toward lost Amphibia's emperies.
Day dwindles, drowning and at length is gone
In the wide and antique eyes, which still appear
To watch, across the castrate lawn,
The haggard daylight steer.
Marek Gajowniczek, 14 marca 2021
Na nowo,
Hasłowo,
Ze zdrową
Przedmową -
Do przodu ucieczka
W trybiki - kółeczka,
Ruszyła powoli -
Jak żółw ociężale
I toczy się...toczy
Przez kolejne fale
I coraz to wyżej
Unosi się w pianie.
Wciąż dalej niż bliżej -
Kolejne nagranie
Bez ładu i składu
Przesłonić ma świat?
A co to?
A kto to?
...
POLSKI NOWY ŁAD!!!
.
A kiedyż to? Kiedy...
Wyjdziemy z tej biedy,
Gdy w czas niewiadomy
Płyniemy, jak Edyp,
A chcemy już dzisiaj
Złożyć obietnice,
By mieć po kryzysie
Choć własne ulice
Na których się skłóci
I powróci ruch,
By tłoczył
Przed oczy
Opary...
Buch!
Buch!!!
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.