normalny1989, 16 sierpnia 2020
Delikatna jak śnieżynka
czy może wolisz płatek śniegu,
na moim uchu Twoja szminka,
oczekuję w milczeniu.
Delikatna jak śnieżynka,
którą jest Twoja błądząca dłoń
a także język,
na moim brzuchu Twoja ślinka
a w oczach prośba,
poluźnij więzy.
Delikatna jak śnieżynka,
w źrenicach nadchodzący sztorm,
kobieta oksymoron
nie dziewczynka
wszystko w niej krzyczy płoń,
błyszcząca jak obśliniona
landrynka,
trzask sprężyn,
trzask na pośladku
feromonów woń.
Czerwona jak malinka
po kilku drinkach
oblana budyniem
piękna,
cudowna
i niewinna.
Deadbat, 16 sierpnia 2020
Iskry wędrują przez ciemność nie gasnąc
one przechodzą do innego wszechświata
Motyle białe to czyste dusze prawych i poczciwych
Czerwone ćmy to głodne duchy co wciąż światła łakną
Lecz nie ma pokarmu co zapcha czeluści ich krtani
i nie ma takiej jego ilości co ich głód nakarmi
Możesz to wyobrazić sobie jako pokój pogrążony w mroku
chociaż nie ma tu ścian żadnych ani nie ma ciemności
To tylko
Sto miliardów motyli wszelkich barw i kształtów
Płynie ku wieczności
I szczelina w ziemi jest ich najszerszą bramą
bezznaczenia
słowa co znaczy w dwójnasób
nic zarazem nie znacząc
Iskry w trzasku wybuchają w nieme konstelacje
wędrują przez ciemność nigdy nie gasnąc
One przechodzą do innego świata
Napełniając moje myśli prawdziwą baśnią
normalny1989, 16 sierpnia 2020
Czasem złość ściska,
jak na najgorszym kacu,
pięściami o ścianę ciskam,
stojąc na drodze basów.
Na ciemnej ścieżce
w środku lasu,
rodzi się iskra,
muszę zobaczyć ją
z bliska,
wszedłem na największy
z głazów,
a ona nagle
schowała się w liściach.
Marcin Olszewski, 15 sierpnia 2020
Zegar odlicza minuty Twego snu
Miarowy oddech, spokój serca
Odganiam złe sny, otwierając drzwi
Duszy pogodynkom dobrych gwiazd
Ile już razy zdarzyło się nam tak
Gdy rano czytasz długie listy pisane nocą
„Dobry wieczór” mieszam z „Dzień dobry”
I siedząc przy oknie Twojej duszy, mówię Ci
Co myślę, co czuję, spacerując wewnątrz Ciebie
Przewracasz się na drugi bok. A ja dalej szeptem
Traw, oddechem ciepła, aksamitem słów
Dzielę się z Tobą sprawami dnia codziennego
Tym co przyjmiesz z radością w więzi naszej
Biel o poranku, biel poprawionej kołdry
Ja zasypiam, spóźniając się do pracy. Ty wstajesz
Czytając pergaminy zapisane w świetle świec
Codziennie, co noc. Pozostawiam swoją duszę
W przedpokoju Twojej duszy
Sztelak Marcin, 15 sierpnia 2020
Mieszkam w psiej budzie,
uczepiony krótkiego łańcucha,
nie szczekam na listonosza, od czasu
wylizania do kości ostatniej ręki
karmiciela.
Miesięcznie wyję do bezustannie
nieświecącej latarni.
Księżyc jest zbyt daleko, po ciemnej stronie
drogi do nikąd.
To punkt przecięcia nieoznaczoności
na mapie, wyrysowanej koniuszkiem
martwego języka.
Wyczuwam pomiędzy snami
– buda przecieka,
prosty wstęp do tanatologi stosowanej,
ale to za trudne słowo.
Do wywarczenia z zaciśniętymi zębami.
Misiek, 15 sierpnia 2020
Czekam nieustannie w tym niespokojnym wieku
na ciche place bez wieców i demonstracji
gdy ostatni pociąg zła odjedzie ze stacji
i nikt już nie usłyszy tego bluźnierstw steku
Czekam także i na ciebie dobry człowieku
na Polskę wolną od gniewu i profanacji
gdzie nie łamie się prawa ani demokracji
czekam jak na tę kroplę cudownego leku
Aby słowa modlitwy odmówić w podzięce
za światło bożej miłości by tak rozbłysło
że niczyja krew nie poleje się już więcej
Wszystko co nieboskie jak bańka żeby prysło
a ludzie podali sobie na zgodę ręce
czekam ciągle jeszcze na nowy cud nad Wisłą
normalny1989, 15 sierpnia 2020
Ukrywamy miłość w bąbelkach,
etylach i, nie pamiętam.
Ja swą siłę chowam w tabletkach?
Prowadzę zero jeden,
chowam przynęty w wersach
empatia na rzęsach grzeje lepiej
niż autostradę grzeje mercedes.
To śmieszne, że nasze opowieści
o uczuciach to zawsze bestseller
moment,
też słyszysz ciągle ten
dziwny szelest?
Ciastka wiele lat temu zjadło sumienie,
wstyd połknął Cię dziecko, gdy
byłeś gnojem i ja tego za Ciebie nie zmienię
stąd lepiej uciekaj prędko
nazywaj to swoim pokojem,
czy czymś tam innym,
ale
uważaj na siebie.
Nevly, 14 sierpnia 2020
tego co mającym w poprzeg
wyleciało z pod kontroli
nie bierz do siebie
masz normalnie
normalnie cudownie i bez zatkanych skaz
ustami
oczy zapukały pod zapomniane drzwi
drzwi nr 19
a tym czasem znaczenie jest fundamentalne
nie musisz się wstydzić
zresztą wiesz nigdy nie musiałem
zachorowaliśmy na siebie we własnych maskach
będę tęsknił
zarażasz
korona jest twoja
Nevly, 14 sierpnia 2020
odchozę bliżejl niż dalej
coś jak zegar któremu pękło serce
wybijam pozytywny rytm
nocą to jest podróż
której nie ujrzy kominiarz
szukasz szczęścia to zerwij guzik
tik tak tik tak
ta chwila oczyszcza kukułki
z dziupelki w kilka kuku kuku
wyskakujesz czerwienąi płatków róż
nadeszła pora na odsłuchanie
jestem zrywam i patrzę na uwolnione szyszki
jakie cudowne
ugryzłem guzik a teraz ty
rzadż czasem
Nevly, 14 sierpnia 2020
w blasku gwiazdy upał za dnia
opalasz się nic nie mówisz
na heban olejek rozsmarowany
ja lepię obok jaszczurki
z piasku którego nienawidzę
chcesz frytki ... yhmmm
nagadałaś się
no nic... golnę dwa piwka
z kija podobno nie szkodzi
to idę... yhmmm
a nocą w strugach deszczu
wreszcie zauważamy swoje twarze
pomiędzy zwątpieniami coś się budzi
wiatr drzewo kamień
i ty w schronie moich ramion
wtulona przypominasz sobie
że made in love jednak istnieje
a ja
przestaję wątpić
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.