drachma, 18 stycznia 2024
To jest studium
walki z samym sobą
jazda rollercoasterem
bez trzymanki
gdy jesteś młody
kanałów TV
zmieniających się
jak w kalejdoskopie
w wieku średnim
natomiast
na końcu życia
po ostatniej wieczerzy
zawsze następuje
katastrofa i śmierć
nie umrę a zdechnę
utracę dech jak
niegdysiejsi mieszkańcy
Warmii i Mazur
bo oni nie umierali
a zdychali
sam53, 18 stycznia 2024
niech będzie pochwalona ta która pierwsza wyjdzie z wiersza
dla niej codziennie sprzątałbym przedsionki
wszak do czystego serca nie wstyd zaprosić
pokazać schowek z kluczem do otwierania się na świat
już nazywany domem
nie dziw się - duże pokoje - ogromne serce
piec stary kaflowy ale jeszcze dobrze grzeje
okna uszczelnione - ciepło
w sypialni łóżko z baldachimem
wi-fi pod ręką
w ogrodzie twoje ulubione konwalie
razem posadzimy lipę
lubię wiosenne brzęczenie pszczół i smak miodu
na ustach
drachma, 17 stycznia 2024
Przycumowane statki turystyczne
tu na zamglonej promenadzie nad Menem
życie toczy się pod kloszem
z pieskami na wózkach spacerowych
na jarmarku bożonarodzeniowym
można skosztować "ognistego placka"
lokalnie zwanego Flammkuchen
wypić kubek Glühweina w sam raz
na tę pogodę nadciągającą katastrofę
mieszkańców którzy
jeszcze niedawno żyli daleko od
hekatomby i pośród których byłem ja
nim uciekłem tu do miasta wina i kościołów
na starym moście w Würzburgu
wszyscy święci chowają głowę w piasek
wyznają eskapizm „Pij wino
i czyń dobro” nie oczekuj końca
bo klosz jest trwały
Sztelak Marcin, 17 stycznia 2024
Każdego wieczoru zrzucam skórę
i wieszam ją w szafie pełnej
zielonych jabłek.
Ich zapach rozbija,
jeszcze niedawno wolne,
cząsteczki powietrza. Te zgromadzone
w okolicach spękanego sufitu.
Tynk spada do pucharu,
a szczególnie pomiędzy brzegi
a usta. Mimo to wysączam
do ostatniej kropli.
Niestety bez toastu,
to nie jest dobrze widziane
na szeroko pojętych obrzeżach miasta.
Być może w związku z pobliskim
ciemnym lasem, gdzie zły wilk
pędzi swoje dekokty i lata.
Czerwony Kapturek tymczasem
zajął się filozofią bytu,
głodna babcia zrzędzi, aż uszy więdną.
I tylko księżyc tradycyjnie
nie świeci.
Mając po ciemnej stronie
tradycyjne wycie.
sam53, 17 stycznia 2024
sypało wiało dawno nie było takiej zamieci
patrząc przez okno podziwiałem artystyczne zawijasy wiatru
śnieg poddawał się jego podmuchom tworząc zaspy i gołopola
na gałęziach świerków i sosen rosły czapy i kołnierze
ten lekko zamglony świat dojrzewał w świetle latarni
nie potrzeba wyobraźni by cieszyć się niespotykanym pięknem zimy
nie trzeba wiary
rzeczywistość na naszych oczach stawała się magią
myślę że tak wygląda spacer ku niebu
nawet kiedy mróz wciska się pomiędzy klawisze
https://youtu.be/TjhbQDfI0rg?si=a_f8KCc132_9lLYP
Misiek, 17 stycznia 2024
Czym jest życie
pytasz mnie człowieku
jedną kroplą z kielicha goryczy
czy odrobiną i chwilą szczęścia
którego czasem ktoś ci pożyczy
a może kroplą cudownego leku
które daje siły do przetrwania
albo w postaci tabletki kapsułki
po którą sięgasz codziennie z półki
zawsze to jedynie serca bicie
od poczęcia aż do skonania
w osamotnieniu bez czułości
lub w ciepłych czyichś ramionach
czym jest życie
to naprawdę niełatwe pytanie
spróbuję odpowiedzieć na nie
czy jest drogą nie do końca znaną
w poszukiwaniu prawdy i miłości
na pewno zagadką nierozwiązaną
opisane na tylu książek stronach
o niepoliczalnej cenie i wartości
darem o który walczymy wszędzie
i pewnie właśnie dlatego
nie było nie ma i nie będzie
nic od życia droższego…
Yaro, 16 stycznia 2024
szarość wkrada się maluje obraz dnia
drzewa szare ostatni liść upadł na dno
zimnego czarnego jeziora jak studnia
pada zimny deszcz na bukowy las
rude łachy piachy pokrył szron śnieżnosiwy
skronie staruszka osusza wiatr znikąd
odkrywam smutek za tym co odeszło
szukam drogi na skróty byle uciec stąd
mój dom na wzgórzu pokryły wspomnienia
przeczekam dziwny czas
zanurzam się w sobie
widać twarze szarych ludzi
którzy błądzą w opętaniu zakupów
las szumi kołysze ciężkie gałęzie
co teraz zmierzcha się cicho i mrocznie
horror na drogach
zabierzcie sumienia
na boku jezdni mokną
w mżawce około dwudziestej
magia bukowa ukryta zamykam w sobie
ten czas gdy niczego nie jestem pewien
zasypiam by wstać
niewyspanym za wcześnie
Yaro, 16 stycznia 2024
lecę wysoko frunę na Jamajkę
samolot chyba Ryanair - Tanie Loty
albo Lotem -nie wiem
dobrze że nie spada trochę trzaska
nie ma przy duszy a ni grosza
nie śmierdzę nim nawet na metr
dzieli mnie jedynie odległość
do Kingston miasta ciepła
wyobrażam sobie te gęby krzywe
poleciał zostawił dom rodzinę
kilku żuli pod sklepem najlepsi
co z żabki zrobią dwie małpki
lecę jak najdalej by odlecieć
wiatr wciska się między zęby
jak po posiłku jedzenia resztki
zapalmy mówi czarny zapalę
Adam Pietras (Barry Kant), 16 stycznia 2024
Miałem sen ostatnio. Była klatka w klatce ptaki. Ale nie było górnej kraty. Ptaki sobie wylatywały i wracały i tak w kółko.
Adam Pietras (Barry Kant), 16 stycznia 2024
But no, she's an abstract, a bird
Of sound in the air of air soaring
And her soul sings unencumbered
Because the song's what makes her sing.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.