Belamonte/Senograsta, 19 lipca 2025
Wampir zaś nie chce, nie ma formy swej, chce bezgraniczności Ogromu
Wampiry są różne, ale ten bezgraniczny...
1.
na dnie tego dołu leży Nosferatu
wstaje martwy, pije krew, syn matki Ziemi
nie zdołał umrzeć, chce znów żyć - szczątek życia
będzie się wspinał po szczeblach, taniec wampira to odzyskiwanie
i zyskiwanie mocy
Każdy jest zbudowany z ograniczeń, bez latania
bez pełzania, bez, ale z lataniem, myśleniem
pełzaniem, lękiem przed ogniem lub wodą
i te lęki to nasza natura
i nasze głody - ale to nie on, chce być wszystkim, ale jednak
wampir ma życie wieczne bez zmiany -
w potędze żądzy zakotwiczył -
to właściwie nieobjawiona najwyższa moc
Ale jest druga wersja, objawiona i równie bezczasowa
2.
raz przestał iść z czasem, zranienie, otorbienie, pamięć, balsamizacja
a może to gad, ma swój zimny styl
będzie pęczniał, piękny istnienie przemyka
młodość chmury porywa
starzec zanikanie wzrost
on też będzie wracał
aż do jednej postaci - więc ten jest wampirem narcystycznym
Są wampiry Mickiewicza
3.
samobójcy z miłości
stają się wampirami u Mickiewicza
pod okno ukochanej, ku godzinie samobójstwa
bez niej nie będzie żył
skamieniał dla niej, serce stało się naczyniem
dla pustki
a potem dalej gubi swą duszę
w zemście na wrogach
Jest Nosferatu bohater, bliższy sercu każdego
4.
trudno powiedzieć czemu mój wampir wstał z dna
jest moim sprzymierzeńcem
ma pokonać wrogów, zrobić swoje w świecie
a nie mnie zamknąć w klasztorze, wariatkowie itd. , itp.
Więc jest wojownikiem, mój Nosferatu
budzi się by pić krew wroga
ale potem zostanie kochankiem
Belamonte
a więc pierwszy gest wampira - miłość
drugi - nienawiść
To jest w dole
Kontur wojownika
Powrót wojownika kochanka
Bezczas - niemowlę, boskie dziecko, ona i ja
potem chmury, akceptacja, kładki nad rzekami
rzeki, spacery do nieb
Nasza broń specjalna, archetyp albo uczucie usamodzielnione.
Może zranić nas i innych, bo nie dba o sumienie.
Ale czy to on tam na dole - kto on?
Czytam Donald Kalsched Trauma i dusza
Belamonte/Senograsta, 19 lipca 2025
Warstwy w dół, historia naturalna, śmierci, pojedynki
Seks w wapieniu
Zejście do serca, kąpiel w błocie
roje żywych kiedyś pod nogami
Co ci mówią
Co ty im mówisz
Dołączę do księgi, znieruchomieję ale czy można znieruchomieć
Czy można przez atomy i lustro nie oddziaływać na sen żywych
ze snu martwych
tutaj i tam
ja tutaj teraz a może tam
Opętajcie mnie
Potęga obron przed życiem Demony samotności
byle nie dotknąć prawdy, psa, spojrzenia żywych Lovecrafcie
więc różne natury chimery ścigają dziecko
Ale to nie moja historia
Ona z kolei wierzy w duchy
to już jest wołanie kamieni i muszli i prochów
co przechowują jakąś historię, dramaty
i chcą opowiadać rozumowi, wnioskowaniu, uczuciom,
wyobraźni sercu i nagle płaczesz
bo orzeł porywa dziecko
kamieniują kochanków
a bohater wdarł się do obozu wroga
i położył kres oblężeniu
poszedł na triumf
poszedł do sauny
do zimnej wody
w dół
na samo dno czasu
a ja go odnalazłem i podarowałem siebie życiu
życie przyjęło ducha we mnie w siebie
w swój Ogrom i jak Antek Boryna
poczułem że się rozszerzam nie ginąc, a tylko łącząc z Ogromem
wykonując taniec tej formy wyciętej z Ogromu
jak róża tańczy
jak kot
jak kobieta
wszyscy w objęciu świata
Belamonte/Senograsta, 16 lipca 2025
w tych miejscach opuszczonych
jestem ze sobą ale chciałbym na brzegu
jeziora być z tobą
z naturą mogę przypomnieć sobie ten
zapomniany dźwięk światła
to polega na byciu światem
światłem trawą jaszczurką niebem
tym wszystkim
żaglówką lasem i tym czymś w tym
tym ja które się obejmuje
prawie zatrata realności
świata i siebie
a jednak żmija mogła zabić
łabędź milczał rozpaczliwie
myszka uciekała
gardło rzygało pierwszym winem
konie zrzucały
więc gdybyś się zjawiła to nie była byś
i była przeze mnie stworzona
narodzona
na własne pocieszenie
była byś tak dziś ze mną
zapraszasz mnie na koc
ja zapraszam cię też w koc
bez ubrań ciał i rozdzielenia
a nie jest to naiwne
że natura uczy dobra
zwierzęta się zjadają
ale w ich dobrych i tępych oczach
rodzi się czasem zrozumienie
mieszka w nich Czas i pamięć
Zrozumienie że wspólnym wrogiem
jest śmierć i entropia
Bo rozum w liściu i krowie może to pojąć
Wierzę więc w unię i rozum zwierzęcia
który obozów koncentracyjnych nie wymyślił
Czas i pamięć Kim jest Maria
Ano przed urodzeniem była babcią, dziadkiem
gwiazdą
gwiazdą jest i teraz
potem wstąpiła w niemowlę
dziewczynę a po śmierci
w ziemię, las, wiatr i dzieci
noszące jej geny, lekcje wychowania
więc świat ty świat
więc rozum wesz fiołki człowiek rozum
Zapomniany dźwięk młodości
słyszy Senograsta
sam53, 15 lipca 2025
znów świt z ramion nocy wysunął się czule
przegarnął fioletem roztańczone gwiazdy
blady księżyc schował w szafirową chmurę
pierwszy promień słońca w złotej plamie zastygł
dzień dobry - powiedział sennej jeszcze łące
zbudził śpiące świerszcze wczorajszym refrenem
rozszeptał się ranek w dziewannach a słońce
pobiegło do ciebie po błękitnym niebie
upychając wierszem dwa słowa w obłokach
w które chabry maki kąkole powoje
każdym rankiem plączę - czy ty choć mnie kochasz
kiedy świt nas budzi kwiatami wśród objęć
Bernadetta, 14 lipca 2025
Nie jestem pewna, czy mnie widziałeś.
Czy słyszałeś z dna szklanki,
gdzie podwodne myśli
i każdy szept
są jak ciche wybuchy.
A jednak tafla jest gładka.
Nie masz pojęcia,
co dzieje się pod spodem.
Nie jestem pewna,
czy słyszałeś cień mojej duszy,
gdy ci ją dałam
zawiniętą w lęki,
w popiół.
Zwaną wierszem.
Zwaną słabą.
Zbyt naiwną.
Nie tą.
To byłam ja.
Z głosem spóźnionym o kilka epok.
Z oczami
zasłoniętymi przez cudze wyobrażenia.
Tak samo ślepa.
Tak samo głucha.
Jak reszta świata.
Nie wiem, czy mnie słyszysz.
Ale już nie krzyczę
Nie krwawię .
Nie boję się,
że odbicie
jest jego cieniem.
Tylko tyle.
I aż tyle.
A tafla —
dalej gładka.
Belamonte/Senograsta, 13 lipca 2025
Piękna Góro – to jest tak jakbyś miał już nigdy nie pojechać w góry.
Jakby ktoś je wziął i przeniósł na inną planetę, a ty o nich pamiętasz, że były,
a potem myślisz, że może jednak były snem.
Albo już jesteś stara i nie jesteś w stanie zejść ze schodów,
i myślisz że bieganie było snem młodości,
a nikt cię tam nie zawiezie.
Już nigdy nie zobaczysz gór, zniknęła synchroniczność –
świadomość kocha górę i cudowny zawrót głowy.
Chcesz tam rozsypać swoje prochy, wielki będziesz mieć nagrobek.
A ja w ziemi, jaskini, kość, robak, rzeka snów materii.
Będzie się trzeba nauczyć bez tego żyć, bez seksu, gór, biegania,
bez wzroku, słuchu…
Stare psy śmierdzą wnoszone po schodach, nie to co szczeniaczki.
Pozostaną wspomnienia, sny, marzenia.
Jeszcze jesteś, jeszcze piękna, jeszcze miłość do gór trzyma uśmiech,
błysk w twarzy, jeszcze jesteśmy w miarę sprawni.
Czy można żyć bez powietrza dla Ducha Świętego?
No można, bez Ojczyzny, bez Miłości, bez Moralności, bez Rozkoszy, bez Wysiłku,
bez Sensu.
Poza fizjologią i poezją – sama pornografia i poezja są złe – to trzeba zjednoczyć..
Szukać w seksie, prawach natury, sensu, nie błądzić w obłokach i pyle,
ale widzieć ducha w materii (Fechner, Maeterlinck i inni pewnie też,
Reymont).
Ktoś je wziął i przeniósł, jak żyć bez gór młodości,
synchroniczności, rozumiesz Piękna Góro, Piękna Córo
Matko Boska Kochanko, co zdeptałaś węża albo dałaś mu tylko
stopę do pocałowania, może tylko się na nim wspierasz,
na wężach Lilio.
Uśpić się, zamknąć oczy – jasne że nie. Góry są, były i będą.
Ciągle powstają i Życie się na nie pnie, by oczyścić się z zarazków i much i kleszczy
i pić Światło Słońc, odczuwać tęsknotę za Życiem Wiecznym.
Eksplorować jaskinie, bo wektor biegnie i w głąb na ich skórze.
Góry to kopalnie.
Piękna Góra nogi pokazuje, jeździ na ścigaczu, zbudowaliśmy Motor,
on jest urzeczywistnieniem marzenia o Woli Mocy,
zawiezie ich w Góry, albo do jakiś Muzeów,
koszmarnych starych rzeźni, gdzie już kiedyś umarli,
ku Przeznaczeniu.
I dlatego się spotkamy gdzieś w morskiej toni
We wnętrzu albo na skórze Smoka
W prześwicie niebieskiej tkaniny
Sny się spełniają, to coś znaczy
Belamonte
Przyjmijmy transformizm, reinkarnację, ducha świętego, wiarę w perfumy
i filozofię kochanków
„czego oczy nie widzą tego sercu nie żal”
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.