Yaro, 31 sierpnia 2025
tak trudno jest żyć
gdy odchodząc
mówisz że tak być musi
patrzę na zdjęcie
nie ma tam nas
może w naszym niebie
spotkamy się
w dłoni mam dla ciebie
kilka muszelek
Bałtyk wyrzucił je
na piaszczysty brzeg
ruszyłem w świat
świt wyganiał mnie
by nigdy nie wrócić
nie rozpieszcza życie
czasem zapominam
czasem umieram
gdy wszystko się wali
upadam i wstaję z kolan
maszeruję szukając celu
szczęścia zbyt wiele
nie wolno narzekać
każdy dzień to nowe piękno
Arsis, 30 sierpnia 2025
Chodź. Pójdźmy jeszcze raz. Jeszcze… Zagrajmy. Idziesz? Chodź.
Przez brudną szybę zamkniętego okna wpada szare światło.
Świt albo podwieczorny zmierzch.
Byliśmy tu jeszcze przed chwilą. A teraz…
Twoje milczenie. Twoja kamienna twarz. Nieruchome usta...
Weź mnie za rękę i przytul. Zatańczmy. Jeszcze raz.
Choć raz jeszcze. Będę ci mówił do ucha
i szeptał słowa ostatniego wiersza.
Wiesz? Przegrałem. Będę umierać jesienią.
Późnym listopadowym popołudniem.
W chwilę. W jedną, tylko.
W krótkim momencie, który będzie jak błysk.
Olśniewający błysk na szybie zamykanego z trzaskiem okna.
Ale jeszcze nie teraz…
Muszę ci powiedzieć, że byłem na cmentarzu o zachodzie słońca. Wróciłem dopiero, co.
Deptałem wilgotną ziemię pociętą lemieszem, przestępując niezdarnie skibę po skibie
śladem glinianego fauna.
I matkę widziałem, i ojca. Złożonych w szarym grobie.
Na wznak.
Ich woskowe twarze.
Zastygłe.
Ich blade usta...
Boże, co ja mówię. Po co ci to szepczę…
Zniechęciłaś się. I dobrze. Masz rację. Ale byłem tam. I sam już nie wiem.
Czy po to, aby zobaczyć ich, czy może bardziej zachód słońca…
Albo jedno i drugie…
Choć może bardziej… Nie. Już nic. Niczego więcej nie powiem, bo znowu obrzucisz mnie
spojrzeniem pełnym gromu. Więc już nie będę. Ale to we mnie i tak pozostanie…
Usiądź przy mnie na chwilę.
Usiądziesz?
Odsunę tylko ten pusty futerał po skrzypcach.
Zagrać ci coś? Nauczyłem się niedawno.
Albo i dawno. Nie pamiętam.
Pamiętam jedynie
kilka ostatnich nut większej całości.
Lecz i one
idą jakoś tak nie po kolei.
Zagram ci a potem najwyżej sobie pójdziesz. Dobrze?
Ale poczekaj! Nie odchodź jeszcze…
Czemu mi to robisz?
O! Już wiem. Pójdziemy sobie na ten spacer, na który namawiałem cię tyle razy.
Nazbieramy liści. Kolorowych. Jesiennych…
Będzie ci z tym bukietem ładnie,
mimo że bez czerwonych róż,
takich, co zawsze ci dawałem w dzień i w noc.
A potem sobie
wrócimy
do swoich miejsc.
(Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-30)
***
https://www.youtube.com/watch?v=uINKUPEhK8A
absynt, 30 sierpnia 2025
Oczekujesz rozgrzeszenia, ale czy sam potrafisz wybaczać?
Obsesja rąk uniesionych ku niebu, łzawe kwiaty rzucone na stos.
To wszystko tłumaczy, dlaczego jesteśmy chwilą, ułamkiem
bez wartości.
Biegniesz łapiąc motyle, odwracasz kamienie,
ścierasz kurz z zapomnianych spojrzeń, dotyk, który powinien
dać ciepło, rani. Karuzela niepowodzeń, oddech dzikiego zwierza,
którego nie chcesz obudzić.
Jest w tobie,
ta dwoistość natury nadaje sens, dobro i zło, niewinność i grzech.
Czas niepogody ma w sobie siłę, hartuje lub zabija. Gdy zapada
mrok zapalasz latarnie, i ryglujesz drzwi.
Nie wiesz, czy ktoś czuje to co ty
i czuwa.
sam53, 30 sierpnia 2025
chmury jak zwykle w słońcu płoną
dwie filiżanki pełne kawy
podarowane tobie słowo
astry do wody trzeba wstawić
dzień który w chwilę się zamienia
brzegiem miłości wiatr nas niesie
upalne lato szuka cienia
chociaż przed nami tylko jesień
dojrzałe jabłka się czerwienią
karmin jarzębin masz na ustach
a ja już nie wiem który miesiąc
śmiejesz się do mnie tylko z lustra
ajw, 29 sierpnia 2025
kawałek nieba
w ramionach gór
zamknięty jak sekret
błękitnym okiem
patrzy na świat i w głąb siebie
cisza oddycha światłem
rozsypując na wodzie kryształy
- paciorki różańców
dawnych mnichów
nostalgia unosi się nad taflą
jak niedokończona modlitwa
którą wiatr
wciąż szepcze
od nowa
sam53, 29 sierpnia 2025
widziałem miłość w białych kwiatach
i ciebie we śnie rozespaną
z lilią we włosach której zapach
od tamtej chwili chodzi za mną
jak cień za słońcem dzień za nocą
wiersz co wrześniową złocił jesień
woń której nijak nawet dotknąć
a gdzieś od środka ciągle gniecie
nie powiem miło i przyjemnie
tak jak poezja pachnie wiosną
jak twoje - kocham - które we mnie
nieokreślonym odtąd - dotąd
violetta, 28 sierpnia 2025
w wysokiej zieleni tworzę
bukiet z jeziornych kwiatów
niebieskimi i delikatnymi
nasycam się źródlaną wodą
zabawą na sobie jak Narnia
ais, 28 sierpnia 2025
Obudziłam się o świcie,
co tu robić takie życie,
czwarta, piąta, a świat śpi,
nie wiem czemu, bo już świt.
Ale nie musiałam wstawać
i za progi się wydawać,
co tu robić o tym świcie,
no ja nie wiem, co za życie.
Cóż...
Odpaliłam internety,
dobre miejsce dla kobiety,
zwłaszcza, kiedy świat wciąż śpi,
on jeszcze tak, lecz nie ty.
No, więc patrzę, szukam, czytam,
intensywnie w klawisz klikam,
wirtuala już przenikam.
Ha! Znalazłam piękne święto
i już treszczę mu memento!
Wykorzystam świt i ciszę
i już piszę, piszę, piszę...
No, bo świt jeszcze trwa,
świat wciąż śpi, lecz nie ja!
☆
sam53, 28 sierpnia 2025
zegar na szóstej - mała się zawiesza
za oknem w deszczu czas odmierza krople
twoja poduszka znów miłością przeszła
sen z pocałunkiem przypomniał mi wiosnę
i nasze tango - z piątku na niedzielę
niech wiersz się spełni gdy i nam po drodze
kiedy poezja daruje nadzieję
choć miedzy nami słońce w chmurach co dzień
wpiszmy się słowem - masz je wciąż na ustach
ciepłe wilgotne chyba z deszczem w zmowie
pachnie miłością ale to nie wróżba
rozkwita w sercu
chce je słyszeć - powiedz
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.