17 lutego 2018
klimakterium
no i zdębiałam, patrząc na zawartość
szeleszczącego papieru, trzaskam drzwiami.
wściekła.
rozbijając słowo o słowo, smakuję.
ależ głupia. wystarczyło pomyśleć, ileż w nim
ciepła.
rozrywam cacko, na kawałki,
a ty mi się śnij jeszcze. nie wezwę
doktora.