zingara, 17 march 2018
Agata zbladła, zupełnie nie wiedziała jak powinna się zachować.
- Jezus Maria! I co ja mam z tobą zrobić – pochyliła się i roztrzęsiona próbuje znaleźć puls.
- Gdzie on jest, do cholery… - widząc swoją bezradność zaczyna potrząsać Justyną.
- Wiem! Telefon, muszę zadzwonić (... więcej)
zingara, 7 march 2018
- Mam pomysł. Co tak będziemy siedzieć bezczynnie? Doprowadź swoje zwłoki do stanu używalności, załóż coś wyjściowego, pojedziemy do Adama. Jak to mówią „ jeśli Mahomet nie może przyjść do ciebie, to ty idź do niego".
- Boże! Co ty pleciesz? – wypaliła Justyna.
- Okej, (... więcej)
zingara, 6 march 2018
Agata szarpie za klamkę i wali pięściami w drzwi.
- Co się u ciebie dzieje? – wrzeszczy przeraźliwie. Krzyki obudziłyby nawet truposzczaka.
- Justyna! Do diabła, żyjesz? Wpuść mnie do domu, wiem, że tam jesteś.
Czasami nie mam pojęcia, po jaką cholerę przyjaźnię się z (... więcej)
zingara, 27 february 2018
( fragment książki)
- Chcę się kochać – a ty, jak zwykle przenosisz mnie do miejsca, gdzie cuchnie zgnilizną, a ściany pokrywa pleśń. Dotykam powietrza, oddycham starymi szmatami. Przewieszone przez sztalugi przypominają podniszczone obrazy, na które nie da się patrzeć - spieprzone (... więcej)
zingara, 27 february 2018
"Gawrony bazgrały czarną kreską po fiołkowych obłokach jesieni" autor - Virginia Woolf
ciągle przemierzam nieosiągalne marzenia,
choć myśli zawładnęło choróbsko,
zwane różyczką.
pozornie były ze mną bawiąc latem,
nawet poczułam zapach fiołków. zastanawiające.
(... więcej)
zingara, 27 february 2018
jakbym powstała z chaosu, podnoszę się,
to znów upadam, zwijam z bólu
— zwierzątko prowadzone na rzeź
przybiera nieokreślony kształt neurotycznej
epidemii. nie mów,że to paskudna przypadłość.
rozrasta się
słyszysz? znów grają:
marsz żałobny — pochłania delikatne (... więcej)
zingara, 26 february 2018
Rozdział drugi
Znów zbliża się noc, wstrzymuję oddech, by nie poczuć smrodu, a przecież niedawno odnawiałam mieszkanie. Nie, nie staram się zamykać oczu, bo i po co, zawsze wracasz, przenikasz przez ściany, kładziesz się obok, pochłaniając wzrokiem, jakbyś chciał wyssać ostatnią (... więcej)
zingara, 25 february 2018
Rozdział pierwszy
- Justyna! Justyna wstawaj! Wywłoko jedna, znów wylegujesz się w łóżku.
- Dość tego! – słyszę krzyk z drugiego pokoju. Przykrywam głowę poduszką
- Co za babsztyl! Ciągle wrzeszczy - syczę przez zęby.
- Któregoś dnia oddam cię do domu starców - jędzo! (... więcej)