10 czerwca 2021
Introversion II: … w kołyskę swoich dłoni
Kolejna noc… Patrzę w wyłączony ekran telewizora. Odbija się w nim upudrowana maska
płaczącego klauna…
Dotykam palcami
twarzy…
… ściskam, rozdrapuję do krwi…
Próbuję zerwać z siebie tę ohydę, wyszarpać z fragmentami mięsa,
broczących naczyń…
Padam na kolana.
… na dębowych klepkach ogromnieje czerwona plama… dotyka już cokołu szafy…
Ktoś szarpie
nerwowo
za klamkę…
… łomocze w drzwi…
Przestało,
lecz
wciąż…
… nasłuchuję…
Rozchodzi się stukot obcasów…
Nie, to podmuchy wiatru,
histeryczny gwizd przeciągu…
Tańczę, tańczę w błogim opętaniu…
Tańczę,
tańczę…
… tańczę…
…
Spójrz na mnie!
Powiedz,
co widzisz?
Nic?
Masz rację,
bowiem
— podążam w niebyt…
O dziwo, potrafię zmieniać strukturę cielesności, choć nie wiem, na czym to polega…
Wiję się
w sobie…
… pełzam…
Ściąga mnie bezdenna otchłań czasu, rezonując straszliwą grawitacją
czarnej dziury…
Zaglądam w siebie odwróconymi oczami,
wypychając na zewnątrz ostrą biel gałek,
kiedy przekraczam w epileptycznych drgawkach bramy wilgotnej biogenezy…
Spójrz na mnie…
…, bowiem, nikt tak nie patrzy, jak ty…
Twój wzrok
mnie
dosładza…
… przebija i pali…
Niszczy eksplozją Supernowej.
Nie mam już łez.
Z oczodołów wysypują się
— spopielone ziarenka piasku…
… zbieram je w kołyskę swoich dłoni…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-10)
***
https://www.youtube.com/watch?v=72ecp5R7tVE